Zamek Orawski

Wycieczkę do Orawskiego Zamku zaplanowaliśmy na długo przed przyjazdem na urlop do Zębu. Sprawdziliśmy w Internecie połączenia i po upewnieniu się w Zakopanem, że są aktualne, wsiedliśmy w autobus jadący do Liptowskiego Mikulasza. Dojechaliśmy nim do przejścia granicznego Chochołów – Sucha Hora. Tam udało nam się przesiąść dosłownie „na styk” w słowacki bus do Trsteny. Dalej już nie było tak gładko – trzeba było czekać na komunikację do Orawskiego Podzamcza. Zwiedziliśmy w tym czasie miasteczko i zjedliśmy śniadanie. Przed jedenastą siedzieliśmy już w autobusie do zamku. Podróż z Trsteny trwała około 40 minut. Stanęliśmy w długim ogonku do kasy, kupiliśmy bilety (również na fotografowanie, razem 9 euro od osoby) i mając przed sobą godzinę czekania poszliśmy na spacer (godzina wejścia jest określona na bilecie). Zdążyliśmy zrobić kilka zdjęć w miasteczku zanim zaczęło padać.
Zwiedzanie zamku trwało ponad dwie godziny i było to fantastyczne przeżycie. Tam naprawdę jest co oglądać. Nie będę się bawić w opisywanie, proponuję pojechać i zobaczyć. Wycieczka naprawdę ciekawa, dojazd z Polski dogodny i można sobie poradzić nawet bez samochodu. Nam udało się odbyć drogę powrotną nie czekając zbyt długo na przesiadki. Wprawdzie musieliśmy do Chochołowa dojść spory kawałek pieszo i w deszczu, bo autobusu do granicy nie udało nam się złapać, ale to uczyniło wycieczkę jeszcze bardziej atrakcyjną.
