Jaworzyna Konieczniańska - zimowe wejście :)

Jako miłośnik Beskidu Niskiego postanowiłem - mimo alergii na śnieg - wybrać się (po raz pierwszy!) na górski szczyt zimą. Wybór padł na Jaworzynę Konieczniańską - bo to mój ulubiony szczyt BN, na który można dojść: od strony wschodniej (Konieczna), a podejście jest kapitalne - polecam wybrać się latem, i od strony zachodniej, czyli od Przełęczy Regietowskiej. Wyruszyłem w pierwszy dzień urlopu - środa 31.01.18 - wykorzystując "okno pogodowe" - w dolinach powiatu gorlickiego brak śniegu, słoneczna pogoda. Wybrałem, rzecz jasna, zachodnią wersję podejścia, połączoną ze spacerem przez wysiedlony w 1947 r. Regietów Wyżny. Zatrzymałem auto w miejscu, gdzie kilka lat temu kończył się asfalt (teraz go położyli o kilkaset metrów dalej - szkoda, że nie ma zakazu). Tu już całkiem bezśnieżnie nie było. Regietów W. to jedna z wielu opuszczonych po II wojnie wsi w tej części Polski - i moja ulubiona dolina - w dużym stopniu dlatego, że jest bardzo rozległa, choć to się może zmienić, bo las pewnie będzie powiększać swoje terytorium.
Gdy niedługo przed dojściem do granicy wchodzę w las (ok. 630 m n.pm.), zaczyna się regularny śnieg. Da się jednak iść w niskim obuwiu. Do pewnego momentu. Trzeba przebrać się w gumowce - tak właśnie, nie mam stosownych do okoliczności butów, bo nie były mi dotąd potrzebne. Wraz z wysokością powiększa się grubość pokrywy śnieżnej, ale jest w miarę twardo. Jednak im wyżej, tym częściej zapadam się na 20-30 cm. Udaje się jednak dość szybko osiągnąć szczyt (881 m n.p.m.) - po 42' (na tabliczce na Przełęczy jest 60'😉. Widok nie jest aż tak świetny jak się spodziewałem. Zapomniałem, że z drzew iglastych liście nie opadają 🙂 Jednak prześwity są na tyle spore, że jest co oglądać. Widać stąd dobrze zbiornik Klimkówka (w okolicy Uścia Gorlickiego, jak zauważyłem z auta, zalodzony). Warto było tu przyjść, jednak w jakichkolwiek innych górach w tych warunkach nie zrobiłbym ani kroku. Droga powrotna to częściowo bieg i dzięki temu już po 18' jestem przy Przełęczy. Spotykam dwie osoby z psem, a potem wiele śladów działalności bobrów, ale zwierząt, niestety, nie widać (choć 2 lata temu widziałem dwa bobry na podwórku w Regietowie Niżnym, pomiędzy kurami). Wracając do auta, planuję spacery w tych okolicach w przyszłym roku, z dala od szlaków turystycznych.