szczeliniec wielki-urlop 2018

W kolejnym dniu naszego pobytu na ziemi kłodzkiej podjeliśmy drugą próbę zdobycia szczelinca wielkiego(pierwsza próba okazała się fiaskiem,odstraszył nas padający deszcz).Dzisiaj słoneczko świeci intensywnie a na niebie niema żadnej chmurki,więc żal byłoby niewykorzystać sprzyjających warunków i zdobyć szczyt gór stołowych.Nasza mama dzisiaj postanowiła odpocząć więc ruszamy w trzy osobowym składzie(siostrzenicy wspinaczka po górach niebardzo odpowiada,więc dajemy jej wybór,zostaje z babcią albo idzie z nami,po chwili postanowiła iść z nami).
Aby dotrzeć na szczeliniec mamy do wyboru iść szlakiem przeszło 2godziny,lub jechać 10-ęć minut autobusem,wybieramy drugą opcje.Po dziesięciominutowej jezdzie drogą stu zakrętów(teraz wiemy skąd wzieła się nazwa tej drogi),meldujemy się na przystanku w karłowie tusz pod szczelincem wielkim,z kąd ruszamy ścieżką wzdłóż kramików w kierunku naszego wyzwania,by po krótkiej chwili dotrzeć do podnóża schodów prowadzących do schroniska.Przed nami do pokonania jest ponad 600-et schodów więc niema na co czekać,zaczynamy mozolną wspinaczkę(niestety niektórzy turyści wspinający się przed nami postanowili zawrócić i zejść schodami do wchodzenia),na schodach mijamy turystów z małymi dziećmi,oraz osoby starsze,niestety musimy także ustępować miejsca osobom schodzącym.Po dłuższej chwili wspinaczki docieramy do rozwidlenia szlaków(żółty szlak prowadzi do schroniska na pasterce,które jest w naszych planach,a zielony szlak na szczeliniec wielki),po krótkiej chwili namysłu wybieramy najpierw szlak zielony(niestety popełniamy błąd co okaże się pózniej),po pokonaniu kilkudziesięciu schodów docieramy do schroniska,niestety liczba zgromadzonych turystów w tym miejscu jest przytłaczająca.Postanawiamy iż spędzimy tutaj krótka chwilę aż fala turystów pójdzie dalej,zakupiwszy kawę w schronisku delektujemy się widokami z tutejszej platformy widokowej.Po pół godzinie ruszamy dalej,po zakupie biletów wstępu zaczynamy zwiedzać główną atrakcję dzisiejszego dnia.I tak podziwiamy różne formy skalne o przedziwnych nazwach (można dostrzec Małpę, Mamuta, Psa, Słonia, Kwokę, Wielbłąda i wiele innych - zależnie od wyobraźni.) Najwyższym punktem Szczelińca jest skała zwana fotelem pradziada, na którą wchodzi się po metalowych schodkach przy których musieliśmy poczekać krótką chwilę aż wszyscy zejdą.Na fotelu pradziada spędzamy trochę czasu robiąc pamiątkowe zdjęcia i podziwiając widoki,a następnie ruszamy na dalszą trasę,którą pokonujemy bez problemów,aż do diabelskiej kuchni w której natkneliśmy się na kolejkę i byliśmy zmuszeni poruszać się gęsiego poprzez całe piekło,aż dotarliśmy do nieba gdzie część turystów postanowiła odpocząć na tutejszej platformie widokowej.My po krótkim odpoczynku ruszamy dalej(i w tym momencie zauważam na twarzy siostrzenicy uśmiech zadowolenia),w tym miejscu postanowiliśmy oddać przewodnictwo paulinie co sprawiło jej radość.Jak się miało okazać przebyta część szczelińca była dopiero przedsmakiem tego co nas czekało.Siostrzenica ruszyła z kopyta szlakiem pomiędzy skałami i pokonywała wszystkie pozostałe szczeliny bez problemu,niestety my niejednokrotnie musieliśmy pokonywać szczeliny w przysiadzie,lub na czworaka.Po przejściu ostatniej szczeliny postanawiamy udać sie na kolejną platformę widokową i zobaczyć widoki,niestety wiatr przeszkadzał w podziwianiu panoramy gór stołowych,więc postanowiliśmy ruszyć w kierunku wyjścia i po pokonaniu schodów(ze strony zejścia),docieramy do podnóża szczelinca wielkiego.Postanawiamy zjeśc szybki obiad w tutejszym kramiku(zupa grochowa wojskowa z wkładką),a następnie udać się na przystanek autobusowu i wrócić do kudowej zdrój.
