Jura - Góra Zborów i Dzibice

Kolejny dzień na Jurze, kolejny piękny dzień 🙂
Taka słoneczna niedziela, że szkoda nie wyjechać. Zawsze to samo pytanie, gdzie? No u nas raz na parę wyjazdów odpowiedź zawsza ta sama - Jura Krakowsko-Częstochowska 🙂 Na Górze Zborów byliśmy rok temu, ale bez dzieci, za to z Negrą i Amelią jeszcze w brzuszku. Wtedy zwiedzaliśmy Skały Rzędkowickie, a na Górze Zborów zastał nas deszcz i nie skończyliśmy upragnionego szlaku. Nic straconego, postanowiliśmy to powtórzyć teraz, a przy okazji odwiedzić znajomych w pobliskich Kostkowicach 🙂
Parkujemy pod Centrum Dziedzictwa Przyrody w Podlesicach i ruszamy pieszo na czerwony szlak na Górę Zborów. Po drodze na szczyt mijamy pielgrzymkę, która sobie na stoku urządziła plenerową mszę. Przemykamy, żeby nie przeszkadzać i wychodzimy na skałki. Cudne białe skałki na tle niebieskiego nieba. "Lubię, lubię wracać tam" (akurat słucham tej piosenki Zbigniewa Wodeckiego, ale się dobrze wkomponowała 🙂). Takie widoki to ja mogę oglądać codziennie, buszujemy trochę wśród skałek, focimy, choć upał nieziemski i utrudnia bieganie tu i tam. Dzieci trochę marudzą, ale takie ich prawo, woda konczy się niemal na pierwszym przystanku, ale teraz schodzimy w lasek, a droga niedaleko, więc damy radę 😉 Idziemy dalej czerownym szlakiem, potem na skrzyżowaniu szlaków schodzimy ze szlaków, żeby dojśc do wzgórza Ptak, gdzie robimy pętelkę i myślimy, że doszliśmy do Kołoczka, ale okazuje się, że to tylko wokół Ptaka pochodziliśmy. Teraz szukamy szlaku czarnego i nim dochodzimy do Jaskini Głebokiej, Lapidarium i parkingu pod Dziedzictwem. Dzieci zdziwione, że tak szybko doszliśmy, myslaly że będzie dużo dłużej i stąd marudziły 🙂 Wszyscy zadowoleni 🙂 W budynku kupujemy wodę i lody. No i magnesik koniecznie, tym razem z ostańcem, już nam się na lodówce nie mieszczą powoli!

Potem odwiedzamy znajomych w Kostkowicach, ale mają miejscowkę, marzenie, a potem jeszcze zerkamy na Jezioro Dzibice, piękne dwa zbiorniki, w niedzielę bardzo ludne 🙂