Bukowina Tatrzańska

Pomysł tego wyjazdu zrodził się jakoś w sierpniu i wtedy to zarezerwowałem noclegi w bardzo przytulnym i równie tanim domku "Gracuś".Znajduje sie on około 500 m od ronda "Klin" a więc do term mieliśmy bardzo blisko.Pogodę zapowiadali na weekend ładną ,więc po cichu planowałem jakiś spacerek po niższym piętrze Tatr, ponieważ wypad był krótki nie chcieliśmy marnować czasu i ruszyliśmy na baseny zaraz po zameldowaniu się. Wbrew prognozą pogody po drodze złapał nas deszczyk i dość mroźny wiaterek. Nie wróżyło to dobrze.
Dotarliśmy na miejsce za około kwadrans. Jeszcze szybka decyzja na jak długo idziemy i już znikamy w szatniach "Termy Bukowina". Zdecydowalismy sie na 4,5h gdyż po południu chcieliśmy pospacerować po Bukowinie i zakupić jakieś "suweniry".

Baseny zrobiły na nas ogromne wrażenie,które troszke mąci fakt ,iż szatnie są łączone dla obojga płci. Mi to w zasadzie nie przeszkadza ale niktóre sytuacje są naprawdę krępujące.
Wypoczynek w gorącej wodzie na świeżym powietrzu z padającym na głowę drobnym śniegu to coś co polecam każdemu.Co prawda poruszanie się na zewnątrz między basenami było troszkę mroźne ,ale to nic w porównaniu z atrakcjami ,które rozpalały nasze ciała.

Po powrocie na kwaterę udaliśmy się na "miasto" i w drodze po raz kolejny złapał nas deszczyk,więc pogoda niesprzyjała na spacery. Szybka obiadokolacja ,jakiś deser i grzane wino i powrót do domu już w opadach śniegu.
Drugiego dnia nie pozwoliłem rodzince pospać i po szybkim śniadaniu wyjazd do Białki Tatrzańskiej, tym razem na cały dzień.W drodze na przystanek , deszczyk ze śniegiem. Nie zrażeni tym docieramy na miejsce i znów łączone szatnie,ale to co czekało na nas za szatniami to prawie jak w bajce. Zgodnie stwierdziliśmy,że w Bukowinie jest super ,ale "Terma Bania" to jest rewelacja. Nie będę sie rozpisywał o atrakcjach, bo nie o to chodzi,to po prostu trzeba przeżyć.Najwieksze wrażenie zrobiła na nas kąpiel po zmroku pośród padającego śniegu.



Delikatnie zmęczeni, ale jakże zadowoleni wróciliśmy do Bukowiny i przy kolacji planowaliśmy sobotę. Jak pogoda dopisze mamy zamiar udać się do Jaskini Mroźnej.
Wstajemy rano a za oknem biało od śniegu ,oj nie to wskazywała pogodynka z internetu,mimo to postanawiamy wybrać się na początek do Zakopanego a później się zobaczy. Gdy tylko wyszliśmy z domu nie zgadniecie co nas spotkało-----PADA ŚNIEG----- czy to już tradycja ,że ilekroć opuszczamy "Gracusia" to na polu pada. To jeszcze nic ,w Zakopanym dopiero zrobiło się brzydko nici więc z wypadu do jaskini. Na otarcie łez została Gubałówka z której i tak nie było nic widać oprucz coraz gęściej sypiącego śniegu. Szybki powrót na kwaterę i grzanie się grzanym winem podczas częściowego pakowania się przed jutrzejszym wyjazdem.

Ponieważ sobota nie była zbyt "intensywna" rano dość wczas się przebudziłem i zgadnijcie co za oknem? O NATURO ZŁOŚLIWA !!!!! To My dzisiaj wyjeżdżamy a Ty tak! Pogoda , którą zapowiadali, przesuneła się o dwa dni. Dzisiaj piękne słoneczko, wspaniały widok na tatry,lekki mrozik, a My musimy wyjeżdżać. I na dodatek,o czym nie pisałem wcześniej, nie możemy zrobić porządnych fotek (te zamieszczone pochodzą z mojego telefonu co wyjaśnia jakoś zdjęć)gdyż po wyjeżdzie z domu w pociągu skapliśmy się że aparat został w domu.
Przynajmniej na chwilę pocieszyłem wzrok widokiem gór a wypoczynek w basenach dobrze nam wszystkim zrobił. Polecam każdemu od czasu do czasu taki relaks,bo człowiek naprawdę czuje się wypoczęty.
