Sudeckie rozmaitości – trochę historii, kolejne pałace, a nade wszystko piękne widoki

Minął rok 2011. Rok pełen różnych wydarzeń, trudności, ale też obfity w piękne chwile. Oto moich wspomnień ciąg dalszy…
Wyprawa będzie Pałacowo- Historyczna, więc zaczynamy ją od zobaczenia pałacu w Bukowcu .

Drogą Nr 369 , nastepnie 367 z Opawy koło przełęczy Okraj kierunek Kowary.Za Kostrzycą kierunek w prawo- Bukowiec. Jesteśmy na miejscu. Oglądamy pałac w którym aktualnie ma siedzibę Związek Gmin Karkonoskich. Widząc nasze zainteresowanie- zostajemy zaproszeni do środka. Wewnątrz pałacu zachowały się sztukaterie na parterze i na pierwszym piętrze. Podziwiamy salę kominkową z pięknymi sklepieniami. W pobliżu pałacu znajdują się zabudowania folwarczne otoczone rozległym parkiem krajobrazowym z licznymi pawilonami parkowymi.
Niedaleko – również w Kompleksie Parkowym- znajdujemy sztuczne ruiny małego amfiteatru w stylu rzymskim, a nad nimi urokliwy pawilon z otwartym kolumnowym portykiem, gdzie zbierano się na herbatę. To świątynia Ateny w budynku Belweder - dawna Herbaciarnia. Niestety herbaty można się tu napić wyłącznie w sobotę i niedzielę. Podziwiamy znakomity widok na pasmo Karkonoszy ze Śnieżką, stacją meteo i schroniskiem.

Poniżej - niestety zaniedbany zespół folwarczny z ok. 1800 r
Na terenie parku planuje się utworzenie szlaków turystycznych wytyczonych tak aby prowadziły turystów po jego całym terenie w ramach różnych tras tematycznych wyposażonych w tablice informacyjne, kierunkowskazy z informacjami dot. gatunków przyrodniczych i budowli ogrodowych itp. Ciekawe na ile to się zmieni nim znów odwiedzimy to miejsce.



Kolejny etap wedrówki to Miłków. My jechaliśmy drogami bocznymi kolo wysypiska smieci. Tak dotarliśmy do drogi Nr 366. W prawo Miłków. Miłków to stara karkonoska wieś. Według źródeł- wieś ta istniała już w XIIIw. Słynie głównie z neobarokowego pałacu Matuschków, w którym obecnie mieści się luksusowy hotel.
Zatrzymujemy się koło ruiny kościoła ewangelickiego. Przechodzimy na uroczy cmentarzyk przy kościele ewangelickim z 1755 roku, oglądamy zabytkowe nagrobki, w tym wiele niemieckich, miedzy innymi Hansa Seydla, znanego rytownika i berlińskiego grafika.

Cmentarz w znacznej części jest zaniedbany i zniszczony. Kościół ewangelicki również coraz bardziej popada w ruinę. Nie ma dachu, na murach rosną brzózki. W całości ostała się tylko wieża. Historia tego olbrzymiego i pięknego oraz zabytkowego kościoła zdaje się nieuchronnie dobiegać kresu, gdyż nie znalazł on ani użytkownika ani opiekuna. Zaniedbany popada w ruinę. Karkonoskie wichury i burze spowodują jego całkowite zniszczenie.
Przechodzimy do Kościoła pw.św.Jadwigi. Na zewnętrznym murze kościoła katolickiego – parafialnego znajduje się sześć barokowych nagrobków karkonoskich laborantów- zielarzy. Przed kościołem stoi kamienny pręgierz z XVIII wieku, a w murze cmentarnym znajdują się trzy kamienne krzyże pokutne. Na dwóch są wyryte: kusza, miecz i zarys stóp ludzkich. Najciekawszy jest krzyż prawy z niespotykanym rytem miecza i stóp, które są różnie interpretowane, ale mówi się m.in., iż oznaczają zawód ofiary - szewca. Krzyż środkowy ma wyrytą kuszę, a krzyż z lewej strony nie ma żadnych rytów. Krzyże pokutne zawsze mnie zadziwiały. Dlatego też uwieczniam je na fotografiach…

Zaglądamy do Kościoła katolickiego - jest otwarty i ma piękne wnętrze. Urokowi świątyni dodają witraże. Podziwiamy piękny, gwieździsty strop, czytamy informacje o historii świątyni i jego Patronce.
Dalej drogą Nr 366 skąd roztaczają się przepiękne widoki na górujący nad okolicą potężny grzbiet Karkonoszy z dominującą Śnieżką- kierunek Piechowice. W miejscowości Sobieszów- mijamy ruiny zamku Chojnik. Zamek w otoczeniu drzew znajduje się na wzgórzu po lewej stronie, ale my jedziemy dalej- do Cieplic Zdroju.



Cieplice – to uzdrowiskowa dzielnica Jeleniej Góry - i najstarszy kurort w Polsce. Bijące tu od wieków źródła, jedyne w Polsce o temperaturze dochodzącej do 90 stopni, swoją skuteczność zawdzięczają związkom siarki i krzemu oraz zawartości fluoru. Spacerujemy głównym deptakiem, podglądamy wiewiórki w Parku Zdrojowym /niestety bardzo rozkopanym/, próbujemy dojść do Muszli Koncertowej. Odświeżamy wspomnienia docierając do niewielkiej kawiarenki- sklepu w Parku Zdrojowym. Niegdyś było tam „Pożegnanie z Afryką”. Obecnie to piwiarnia … Ogromne rozczarowanie.
W centrum podziwiamy z zewnątrz najbardziej okazałą budowlę czyli przepiękny klasycystyczny Pałac Schaffgotschów. Przechodzimy obok fontanny- pijalni. Rzeźba- nimfa wodna serwuje nam ciepłą wodę zdrojową. Dobrze, że mamy przy sobie kubeczki. Zupełnie niedaleko znajduje się Długi Dom- niegdyś jeden z elementów kompleksu klasztornego cieplickiego zakonu cystersów. Obecnie mieści się tu siedziba dyrekcji Uzdrowiska. Jeszcze tylko wstępujemy do małej kawiarenki, żeby skosztować zachwalanego soku z brzozy i pora wracać.

Przejazd drogą w kierunku Szklarskiej Poręby, następnie Karpacza koło zbiornika Sosnówka.
Całkiem niezłą drogą, serpentynami, dojeżdżamy do Karpacza Górnego i dalej obieramy kierunek- Kaplica Św. Anny. Dojeżdżamy do końca drogi asfaltowej, a ostatni etap przechodzimy leśną drogą.

Kaplica św. Anny to miejsce ustronne, kameralne i widokowe.
Miejsce ukryte na zboczu Grabowca (784 m npm), o oryginalnej eliptycznej konstrukcji, powstałej w XIII w. po to, aby zneutralizować pogański kult związany z tą górą i skosztowania "wody życia" z Dobrego Źródła zwanego też Źródłem Miłości lub Świętym Źródłem. Zaglądamy do wnętrza Kaplicy. Ołtarz w kaplicy leży bezpośrednio nad źródłem, jednak woda wypływa na zewnątrz i można ją zaczerpnąć, po czym zrobić dookoła kaplicy siedem kółek, biegnąc z wodą w ustach, co według legendy ma zapewnić szczęście w miłości. Tak mówi stare podanie. Woda zimna, bardzo dobra. Są ławeczki, można odpocząć. Więc siadamy, podziwiamy piękne widoki, upajamy się ciszą i spokojem, czystym powietrzem…



Słońce się chyli ku zachodowi, pora jechać dalej.
Jedziemy w kierunku Karpacza, by zobaczyć Świątynię Wang. Wreszcie jest! niesamowicie ukazuje się w otoczeniu pobliskich, najwyższych szczytów, świetnie wpisując się ze swą staro- nordycką przeszłością.

Wzniesiono ją na przełomie XII i XIII wieku w miejscowości Vang w Norwegii. W pierwszej połowie XIX wieku została zakupiona przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV i postawiona w Karpaczu Górnym. Niestety dzisiaj świątynia jest już zamknięta. Dotarliśmy tam za późno. Szkoda. Kościół ten jest unikalnym zabytkiem w skali światowej. Oglądamy z zewnątrz stylizowane lwy na odrzwiach, uskrzydlone smoki, sterczyny - wypusty w kształcie otwartych smoczych paszcz na szczytach dachowych. Świątynia wykonana jest z sosny norweskiej, która nasycona żywicą, wykazuje niezwykłą trwałość. Natomiast wieża, zbudowana ze śląskiego granitu dopełnia całości.
Podziwiamy niezwykle piękny cmentarzyk przykościelny. Podczas półtora wieku swego istnienia mały górski cmentarz był świadkiem zmiennych dziejów. Nie trudno tu o chwilę zadumy…

Jest coraz ciemniej. Karpacz szykuje się do snu. Zjeżdżamy drogą w dół do Centrum. Coraz więcej świateł i kolorowych reklam. Mijamy inne atrakcje Karpacza na zobaczenie których zabrakło nam dzisiaj czasu: Muzeum Zabawek, Muzeum Sportu i Turystyki, Zapora na Łomnicy, Krucze Skały, Wyciąg Krzesełkowy na Kopę, wreszcie „miasteczko” Western City.
Bogactwo gór jest niewyczerpane. Jesteśmy bardzo zachłanni na zwiedzanie, oglądanie nowych miejsc, wracanie do tych, które kiedyś- tam mielismy okazję zobaczyć.



Wracamy do Opawy przez Kowary i w ten sposób zamykamy dzisiejszą turystyczną „pętelkę” .