Mała i Wielka czantoria

Tym razem zawitaliśmy w okolice bardzo bliskie Stasiowi, który pewnie nie raz taką trase przebył, gdyż mieszka w pobliżu. Rozpoczynamy w Cisownicy tuż przed kamieniołomem, stąd czarnym szlakiem po około 10 minutach docieramy do schroniska "Pod Tułem", a raczej to już restauracja a nie schronisko. Przybyliśmy z nadzieją na ciepłą kawę,gdyż po drodze nie robilismy przystanku, i zochotą skorzystania z wc. Ponieważ jest to już restauracja- obowiązują godziny otwarcia -od 9:00 . My byliśmy za 15 i niestety nie było nam dane skorzystać z oferty byłego schroniska.Trochę szkoda. Ruszamy dalej czarnym szlakiem granicami rezerwatów "Zadni Gaj" i "Tuł" w kierunku Małej Czantorii pod zboczami której dziewczyny ulepiły przystojniaka. Do tej pory trasa ,mimo że nie przetarta, nie sprawiała nam wiekszych problemów,ale na podejściu im wyżej tym śniegu coraz więcej, zaczyna się prawdziwe zimowe wędrowanie- to lubię!
Docieramy na Małą Czantorię (866mnpm) i ponieważ troszkę wiało schodzimy troszkę niżej i robimy przerwę na kanapkę i herbatkę. Tutaj też zabawy w śniegu ,miejscami po pas, było sporo- orły ,wywrotki , a nawet rzuty-śmiechu kupa.

Na Wielką Czantorię(995mnpm) docieramy w bajecznej sceneri drzew opatulonych białą kołdrą ,która aż ugina je swoim cieżaremi wygladają jakby kłaniały się niestrudzonym piechurom przecierającym szlak w tak wysokim śniegu z uśmiechem na ustach.
Dotarliśmy do scroniska po czeskiej stronie i robimy sobie dłuższą przerwę. Niektórzy napili sie upragnionej kawy ja natomiast skorzystałem z okazji i kupiłem sobie Złotego Bażanta. Tutaj też weryfikujemy naszą trasę. Początkowo mieliśmy zamiar iść jeszcze na Soszów ,ale że sniegu mnustwo i mogło by nam braknąć czasu, postanawiamy dojść Czerwonym szlakiem do Przełęczy Beskidek (684mnpm) i stąd czarnym do Wisły Jawornik ,gdzie spożywamy mały obiadzik w bardzo fajnej gospodzie "U Fojta".

Wycieczka bardzo udana ,mimo że momentami było dośc ekstremalnie i wymagało nie lada umiejętności by przetrzeć szlak. Wróciliśmy wszyscy cali i bardzo zadowoleni z naszego zimowego wędrowania i to jest najważniejsze.
Ps.; Nie zauważyłem ,że córka przestawiła aparat na datownik i stąd zdjęcia są przeniesione w czasie!


