Kossakówka


Prima Aprilis, więc i pogoda taka, raz śnieg, raz deszcz, wiatr i trochę słońca, i co robić w taką niedzielę, jakoś nie mogę wysiedzieć więc jednak może na trochę na rower. Ale gdzie?, więc do Górek Wielkich tak dawno nie odwiedzałam Kossakówki.

Wsiadam na rower, słońce zaczęło świecić niebo niebieskie z białymi chmurkami, już jadąc wałem nad Wisłą witają mnie kaczuszki, parka, jakieś ptaszki buszujące po chaszczach, w ogóle jedzie się przyjemnie.
Drogą Skoczów Brenna mijam Kuźnię Ustroń w Skoczowie jakiś zakład transportowy i tak wjeżdżam na wiadukt z dołu prowadzi ekspresowa droga Bielsko Cieszyn i tak już za moment dawny dworek Kossaków, który mnie wita koniem w parku a w tle klasztor oj. Franciszkanów z koś. Św. Jana Sarkandra, zwiedzam najpierw centrum Kossakówki, trochę fotek i do parku oczywiście najpierw do starego drzewa, zawsze mnie urzeka jego starość, popatrzeć na dworek z, 1781r. który został



zakupiony przez Tadeusza Kossaka po pierwszej wojnie światowej, a który spłonął w czasie drugiej wojny światowej- 1945r, gdzie mieszkalna Zofia Kossak Szczucka Szatkowska, a po pożarze przeniosła się do byłego domku ogrodnika, gdzie tworzyła swoje dzieła, a teraz mieści się tam muzeum poświęcone jej życiu i pracy.
Nie miałam szczęścia i nie spotkałam Pani Ani wnuczki Zofii Kossak, która cały dworek przekształciła w centrum, gdzie odbywają się wspaniale imprezy kulturalne, plenery rzeźbiarskie, malarskie i wiele innych.

Więc dalej w drogę jak już jestem to jeszcze dalej na cmentarz do grobu gdzie spoczywa nasza pisarka, więc jadę sobie rowerkiem brzegiem Brynicy do centrum wsi obok koś. p.w. Wszystkich Świętych zbudowany przez byłych właścicieli wsi Góreckich z XVI w. a z takich ciekawostek to w kościele na strychu zadomowiły się chronione gatunki nietoperzy.
Modlitwa przy grobie, zapalenie zniczu i dalej do domu, bo słoneczko chyli się ku zachodowi i zaczyna się robić naprawdę chłodno.
