Swarzewo, Puck i Małe Morze

Od dawna wybieraliśmy się do sanktuarium w Swarzewie, ale jakoś nie wychodziło. Byliśmy tam ponad dwadzieścia lat temu, czas więc najwyższy odwiedzić ponownie Królową Polskiego Morza. Rano szybka kawa, autobus, pociąg zatłoczony do granic możliwości – po drodze dosiadła jeszcze umówiona wcześniej kuzynka z mężem – i wysiadka w Swarzewie. Stacja nazywa się Swarzewo, chociaż miejscowość w której wysiadamy to właściwie Gnieżdżewo. Do Swarzewa położonego nad morzem trzeba jeszcze przemaszerować kawałek szosą.
Sanktuarium widać z daleka. W kościele, pomimo, że jesteśmy jedynymi pielgrzymami, bardzo uprzejmy opiekun sanktuarium odsłania dla nas cudowną figurkę. Na co dzień figurka znajdująca się w głównym ołtarzu jest zasłonięta obrazem.

Legenda głosi, że figurka Matki Bożej pochodzi z tonącego statku. Podczas ogromnego sztormu marynarze modlili się o ocalenie przed znajdującą się na okręcie figurką Madonny z Dzieciątkiem i zostali wysłuchani. Figurkę ustawili w miejscu ocalenia – przy swarzewskiej studzience. Nie będę opisywać dokładniej Swarzewa ani Pucka i tamtejszych atrakcji. Zrobił to pięknie Zbyszek Mat w swojej wycieczce:

Nasza wyprawa to nie tylko sanktuarium. Schodzimy nad zatokę, nazywaną przez tutejszych Kaszubów Małym Morzem. Tutaj jestem po raz pierwszy. Wygląda bardziej jak jezioro, żadnych fal, mnóstwo kolorowych jachtów, niewielkie, ale ładne molo. Siadamy i wcinamy kanapki z serem zagryzając pomidorkami. Mniam, mniam…
Dalej wyruszamy drogą wzdłuż morza. Jest to teren Nadmorskiego Parku Krajobrazowego i wiedzie tędy żółty szlak swarzewski. Droga prowadzi wśród pól, zamiast plaży są łąki i łany zbóż. Nietypowo jak na morskie pejzaże, ale pięknie. Mijamy też pole wielgachnej kukurydzy, w której pstrykamy sobie fotki. Gdzieś po drodze jest w zatoce Zatopiony Las. Wiemy w którym miejscu , ale niestety, nic takiego nie udaje nam się wypatrzeć.



Dochodząc do Pucka skręcamy na ścieżkę rowerową wiodąca wśród trzcin. Fajnie się idzie, nic nie widać wokoło, tylko zieleń szuwarów.
W Pucku spędzamy resztę dnia. Spacerujemy po odnowionym rynku, starych uliczkach i oczywiście idziemy nad Małe Morze.

I tak dobiega końca ciekawie spędzony dzień, czas wracać do domu…