Gliwice nie tylko wiosennie

Górny Śląsk to region z bogatą historią i wielokulturową przeszłością. Jednym z miast które urodę zawdzięcza w dużej mierze zabytkowym budynkom i obiektom- świadkom minionych wieków są Gliwice. To właśnie tam pojechaliśmy szukać wiosny. I tam ją znaleźliśmy.
Z Tychów- przez Mikołów – Borową Wieś dotarliśmy bezpośrednio w okolice Radiostacji w Gliwicach.

Gliwicka radiostacja zasłynęła na cały świat 31 sierpnia 1939 roku. Wówczas to siedmioosobowy oddział, dowodzony przez funkcjonariusza niemieckiej służby bezpieczeństwa (SD) i oficera SS wdarł się około godziny 20.00 do budynku przy ul. Tarnogórskiej. Po sterroryzowaniu obsługi – ucharakteryzowani na powstańców śląskich napastnicy – usiłowali odczytać po polsku odezwę, zapowiadającą rychłą polską ofensywę i wzywającą do powstania. Zaczynała się ona słowami: „Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w rękach polskich…” . 1 września 1939 roku tzw. światowa opinia publiczna jako pierwszą i najistotniejszą wiadomość dnia odebrała właśnie spreparowaną informację o „polskim napadzie”. Prawdziwe oblicze gliwickiej prowokacji świat poznał dopiero dzięki zeznaniom złożonym podczas procesu norymberskiego.
Dziś budynki radiostacji przy ul. Tarnogórskiej stanowią oddział Muzeum w Gliwicach. Niestety byliśmy w niedzielę, a w kwietniu Oddział Muzeum czynny jest wyłącznie od wtorku do soboty, natomiast w niedzielę tylko w lipcu i sierpniu. Trudno, może następnym razem będziemy mieli więcej szczęścia.

Oglądamy za to najcenniejszy obiekt kompleksu jakim jest wieża nadawcza uchodząca obecnie za jedną z najwyższych budowli drewnianych na świecie (111 m). Budowę wieży ukończono 75 lat temu. Obiekt wybudowany został z bali z nieimpregnowanego drewna modrzewiowego, łączonego przy pomocy ponad 16 tys. mosiężnych śrub. Co ciekawe, w konstrukcji nie użyto ani jednego stalowego gwoździa. Wieża stała się częścią krajobrazu miasta. Widoczna jest z wielu miejsc nie tylko w Gliwicach. Doskonale widzieliśmy wieżę będąc w odległym Ogrodzie Botanicznym w Bujakowie.
Przestrzeń wokół wieży przyciągnął miłośników spacerów oraz tak jak my- poszukiwaczy wiosny. I znaleźliśmy ją! Na trawniku dosłownie wysypały się barwne krokusy wdzięcznie kierujące się ku słońcu.



Pora na kolejny etap wyprawy, a jest to Gliwicka Palmiarnia. To trzeci co do wielkości tego typu obiekt w Polsce.
Palmiarnia znajduje się w Centrum miasta- w Parku Chopina. A tu czekała na nas niespodzianka! Gliwicki Park Chopina cały w kwiatach! Tutaj naprawdę nareszcie czuć wiosnę! mnóstwo krokusów, które ścielą się bardzo gęsto i wiele osób z aparatami fotograficznymi chcący uwiecznić to cudo. Aż trudno oderwać wzrok.

Przed budynkiem Palmiarni – rzeźby dwóch leżących lwów. Odlane z żeliwa w 1830 roku strzegą porządku i kuszą maluchy które koniecznie chcą się do nich przytulić.
Wchodzimy do Palmiarni. Oczywiście korzystamy z szatni , po czym ruszamy w tropiki. Można tam podziwiać około 6 tysięcy okazów roślin. Spacerujemy po pawilonach- roślin użytkowych i tropikalnych. Kaskada i oczko wodne, w którym pływają piranie, pielęgnice pawiookie oraz sumy afrykańskie zgromadziły grupę zainteresowanych. Czy to aby prawdziwe piranie?... W kolejnym pawilonie historycznym widzieliśmy najstarsze i jedne z najbardziej okazałych roślin jakie znajdują się w Palmiarni. Wszystko to oglądaliśmy przy odgłosach egzotycznych ptaków. Podglądaliśmy też zwierzęta mieszkające w akwariach i klatkach.

Wiele roślin miało oznaczenie „ja kwitnę”, lub „ja owocuję” i wtedy do oporu poszukiwaliśmy kwiatów lub owoców ukrytych często w gęstwinie zieleni. W Pawilonie sukulentów, urzekła nas mnogość kaktusów. Małżonek od razu zauważył „Fotel teściowej”. Hm...No, no …
Odpoczywaliśmy na wkomponowanych w zieleń ławeczkach, a cichy szum kaskady pozwalał na chwilę refleksji. Pyszną kawą i herbatą w „Cafe Palm” zakończyliśmy nasz spacer wśród śródmiejskiej egzotyki.



Jest już późne popołudnie, ale chcemy zobaczyć jeszcze najstarszy zachowany zabytek kultury żydowskiej w Gliwicach jakim jest cmentarz wyznaniowy przy ulicy Na Piasku. Został on założony w 1815 roku
Odnajdujemy go bez większych problemów- znajduje się po prawej stronie Dworca w Gliwicach. Ogrodzony siatką w której wyszukaliśmy okazałą dziurę. To ona służyła do wejścia na teren kirkutu.

Cmentarz posiada powierzchnię 0,63 ha. Pochowano tutaj około 1500 zmarłych osób.
Do dnia dzisiejszego zachowało się tu około 500 nagrobków. Wiele z nich jest poważnie uszkodzonych. Są ustawione w równych rzędach, co sprawiało wrażenie dużego zagęszczenia pomników. Zarośnięty bluszczem, wśród drzew. Najbardziej okazałym jest grobowiec rodziny Meyerów, zbudowany w formie wolnostojącej kaplicy wykonanej w stylu neoklasycyzmu. Ciekawe, chociaż niestety mocno zniszczone, są szpalery grobowców wtopionych w mury cmentarza. Nagrobki przypominają portale albo portyki z kolumnami, półkolumnami lub pilastrami dźwigającymi belkowanie. Pośrodku belkowania można czasem dostrzec nazwisko rodziny.
Rzecz niespotykana, ale prawdopodobnie około 1844 lub 1845 r. wprowadzono numerację nagrobków. Przy pomocy specjalnej farby ponumerowano wówczas wszystkie nagrobki. Numery są widoczne na tylnej części nagrobków. Teren cmentarza otoczony jest murowanym murem z bramą- zamkniętą. Przy głównym wejściu znajdują się ruiny dawnego domu przedpogrzebowego.

W nekropolii zostali pochowani znakomici przedstawiciele rodzin. Między innymi dziadek znanego aptekarza - dra Oskara Troplowitza - wynalazcy popularnej pasty do zębów i kremu "Nivea". Ostatni pochówek odbył się w lutym 1937 roku. Ostatecznie cmentarz został zamknięty w 1953 roku.
Miejsce to przedstawia dużą wartość historyczną i artystyczną. Historię wykutą w kamieniu.



A miało być tylko wiosennie…