W drodze do Podlesic - trasa 716a
Ruszam w dworca PKP Zawiercie w kierunku Zamku Bakowiec i Podlesic. Zimno, będzie padać.
Skarżyce. Kolejna miejscowość przy szlaku, leżąca na wysokości 390 rn n.p.m. Jej historia sięga początków XIII wieku. W wieży, która być może była wówczas częścią nieistniejącej już dziś warowni, a którą wbudowano w XVI wieku w kościół, miał siedzibę sąd dominikański, przed którym „skarżono" przestępców. Od tego procederu pochodzi nazwa miejscowości. W 1327 roku król Władysław Łokietek dokonał z klasztorem Kanoników Regularnych w Mstowie zamiany, oddał ją w zamian za Włodowice. W 1583 roku w Skarżycach miało miejsce interesujące wydarzenie, świadczące o swoistym poczuciu humoru ówczesnego właściciela wsi, Wojciecha Giebułtowskiego. Otóż na wieść o tym, że w arianie przejęli kościół parafialny w nieodległym Kromołowie, postanowił wybudować świątynię Trójcy Świętej w Skarżycach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Kościół w Skarżycach powstała ona niejako na złość arianom. Arianie nie uznawali Trójcy Świętej, więc już sam jej wybór na patrona dla kościoła skarżyckiego był wymownym gestem, pokazującym stosunek fundatora do ich sposobu pojmowania wiary w Boga. Kolejnym, bardzo materialnym symbolem był układ architektoniczny kościoła. W późniejszych wiekach kościół kilkakrotnie przebudowywano i remontowano, między innymi po pożarze, który go zniszczył w drugiej połowie XVIII wieku. Dlatego większość zabytków sztuki sakralnej, jakie znajdują się w jego wnętrzu, pochodzi z ostatnich 200 lat. Rejon Skarżyć znajduje się przy południowej granicy największego na Jurze skupiska skał i skałek wapiennych, pięknych ostańców o fantazyjnych kształtach oraz licznych jaskiń, grot i schronisk. To zarazem raj dla taterników i skałkowych wspinaczy, zawzięcie walczących na urwistych ścianach skalnych z ziemskim przyciąganiem. Pierwsze ostańce pojawiają się tuż za ostatnimi zabudowaniami wsi. Na północy, na horyzoncie widać największy na Jurze mur skalny - Skały Rzędkowickie. Wielki Okiennik jest wspaniałym punktem widokowym. Na północ od niego widać Skały Rzędkowickie z dominującym wśród nich Małym Okiennikiem. Nieco bliżej, wśród drzew wspaniałego lasu sterczą Skały Podlesickie, ponad którymi widać „skalne miasto" na Górze Zborów. Znacznie bliżej widać obiekty Ośrodka Morsko, i to, co zostało z zamku Bąkowiec.
Nie wiadomo, kiedy powstał zameczek, do dziś zwany Bąkowcem. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1390 roku. Nazywano go wówczas „Bancowecz", a jego dziedzicem, czy może nawet - właścicielem był rycerz Mikołaj Strzała. Zarówno wielkość obiektu, jak i jego usytuowanie na trudno dostępnym wierzchołku skalnego ostańca nasuwają nieodparte skojarzenie z innymi tajemniczymi, podobnymi obiektami w Przewodziszowicach, Ryczowie i Suliszowicach. Zameczek był oparty na planie bardzo wydłużonego, nieregularnego i asymetrycznego wieloboku, co zostało wymuszone przez ukształtowanie wierzchołka skały. U podnóża ostańca, po jej wschodniej stronie istniało prawdopodobnie niewielkie podzamcze lub dziedziniec gospodarczy. Dziś trudno ustalić, czy znajdowały się tam jakieś zabudowania albo umocnienia, ponieważ wszystkie ślady uległy zniszczeniu w pierwszej połowie XX wieku, kiedy to na resztkach podzamcza zbudowano dom mieszkalny. W XVII wieku ich dobra obejmowały nie tylko Bąkowiec i sąsiednią wieś Morsko, ale także Skarżyce oraz główną siedzibę rodu - Giebułtów. Zamek popadał już wówczas w ruinę. W roku l929 architekt Witold Czeczott kupił ruiny zamku i dobudował do nich dom z kamienia. Budulec najprawdopodobniej wziął z zamkowych murów. Po drugiej wojnie światowej zbudowano obok niej, też prawdopodobnie częściowo z kamieni pochodzących z rozbiórki zamku, niewielki ośrodek wypoczynkowy.
Obecnie jest to spory obiekt z basenem, kortami tenisowymi i innymi atrakcjami. Zimą nieopodal resztek zamku funkcjonuje wyciąg narciarski.
Legenda o Zamku:
Zamek Bąkowiec nie odegrał żadnej znaczącej roli militarnej, ale to stał się inspiracją dla wielu legend i opowieści ludowych zamieszkujących w nim duchach. Jedna z najbardziej znanych opowieści mówi o złym bogaczu, który w zamku gromadził trudne do policzenia skarby. Miał on córkę, która jak to w bajkach bywa, jako kandydata do ręki wybrała biednego, prostego chłopca. Rozsierdziło to złego ojca, który, aby uchronić honor rodu przed możliwym mezaliansem, kazał dziewczynę zamknąć w lochu, gdzie wkrótce zmarła z głodu i tęsknoty. Młodzieniec, pałając chęcią zemsty, zebrał okolicznych rzezimieszków i wraz z nimi ukrył się na Diabelskiej Górze, a w okolicznych skałach urządził liczne zasadzki, skąd napadał na tabory zaopatrujące załogę zamku i na przejeżdżających kupców. W końcu bogacz postanowił siłą zadbać o swoje interesy. Z drużyną zaufanych rycerzy opuścił zamek, aby schwytać i zabić niedoszłego zięcia. Ten jednak miał szczęście. Podczas burzy, jaka się rozpętała, ni stąd, ni zowąd, rycerze zostali zdziesiątkowani, a uderzenia piorunów zniszczyły zamek. Bogacza schwytano i powieszono w odwecie za zagłodzenie córki. Do dziś jego duch podobno odwiedza zamek i błąka się w jego otoczeniu tak długo, aż wypłoszy go dziewczęcy płacz, słyszalny wyraźnie gdzieś z głębi zamkowych ruin.
Po 6 godzinach docieram do Podlesic.