Luboń Wielki 1022m.n.p.m

Nareszcie zaświeciło słońce,więc trzeba wykorzystać okazje i wybrać się w góry na zdobycie jakiegoś szczytu.Padło na Luboń Wielki, a że z rabki zdrój widok na szczyt jest przepiękny więc ruszamy.Jako iż szlak zaczyna się w parku zdrojowym,a my mamy pokój niedaleko zaczynamy właśnie z tego miejsca.Zgodnie z kierunkiem marszu jaki wyznaczał początek szlaku szło się lekko i przyjemnie,do pewnego momentu,gdy szlak gdzieś zniknął.Niepozostało nam nic innego jak wspomóc się papierową mapą którą zabrałem ze sobą na wszelki wypadek.Po przeanalizowaniu mapy wyruszamy dalej wzdłóż głównej drogi,gdy tak idziemy szukamy jakiegoś śladu po naszym szlaku(dopiero po przejściu ok.3km zauwarzamy szlak).
Więc mapa zostaje schowana do plecaka,i kierujemy się szlakiem, szlak biegnie starym korytem strumienia naszczęście miejscowi udostępnili kawałek swojej posesji aby można było bezpiecznie przejść pierwszy odcinek szlaku(ok.300metrów).Niestety teraz jesteśmy zmuszeni iść podmokłą łąką.Po przejściu jakiegoś kilometra grunt pod naszymi stopami staje się coraz twardszy, i tak docieramy do pierwszego postoju na naszej trasie,nie zrarzeni dotychczasowymi przeciwnościami losu podejmujemy dalej wyzwanie i ruszamy dalej.Teraz wchodzimy do lasu i podążamy za szlakiem,gdy tak wędrujemy mijają nas grupki turystów schodzących z góry,jak i wchodzących pod góre.My postanawiamy trzymać się własnego tempa marszu i spokojnie dojść na szczyt.W pewnym momencie na polanie gubimy szlak,naszczęście widzimy przed sobą grupke turystów i podążamy za nimi.Ze względu na nasze wolne tempo marszu grupka turystów oddaliła się od nas na znaczną odległość,więc wypatrujemy jakiegoś szlaku,po dłuższej chwili zauważamy szlak rowerowy,i postanawiamy iść narazie nim.Wędrując tym szlakiem docieramy do rozwidlenia na którym jest umieszczona tabliczka pokazująca kierunek marszu,więc ruszamy dalej według tej tabliczki.Gdy do szczytu zostaje nam już niewielki odcinek słyszymy zbliżającą się burze,na szczęście do schroniska docieramy tuż przed nadejściem burzy.Teraz niepozostało nam nic innego jak czekać aż burza przejdzie,kożystając z gościnności schroniska posilamy się oraz wypijamy ciepłą herbate.Burza jest już daleko,więc robimy zdjęcia na świeżym powietrzu i podziwiamy przepiękne widoki.Nadszedł czas powrotu,ruszamy szlakiem niebieskim w dół,jak się pózniej okazało szlak był niebiezpieczny z powodu kamieni i nachylenia.Niechciało nam się już spowrotem wspinać do góry aby zmienić szlak na inny,na szczęście jakoś powolutku udało nam się zejść z góry,jak się okazało nadłożyliśmy drogi,teraz czekała nas droga powrotna do centrum gdzie mieliśmy pokój.
