BARANIA GÓRA 1220m n.p.m w śniegu

Na dobry początek tegorocznych zmagań w zdobywaniu szczytów górskich,postanowiliśmy wybrać się w dobrze nam znane góry.Ku naszemu zdziwieniu tym razem góry nas zaskoczyły,ale nie pokonały o czym w dalszej części relacji.Więc tak wyruszamy z katowic do wisły busem,przejazd mija nam szybko choć monotonnie,w wiśle aby zacząć naszą wspinaczke jesteśmy zmuszeni do zkorzystania jeszcze z komunikacji miejskiej,aby dotrzeć na początek wyznaczonego szlaku.I tu zaczynają się schody ponieważ autobus nieprzyjeżdza,i jesteśmy zmuszeni na czekanie na następny autobus.Idziemy sprawdzić rozkład jazdy czy czasem niema innej możliwości dostania się na szlak,okazuje się iż jest wcześniejszy autobus relacji wisła centrum-wisła malinka,postanawiamy nim podjechać najbliżej jak się tylko da do szlaku.Zasięgnąwszy informacji u kierowcy wysiadamy w nowej osadzie na skrzyżowaniu i defakto ztąd rozpoczynamy monotonną wspinaczke do szlaku.Wspinaczka przebiega łagodną asfaltową drogą i po drodze mijamy dobrze nam znane już atrakcje(wodospad,hodowle pstrągów,zapore na jeziorze czerniańskim,a tak że pałacyk prezydenta RP.)Podążamy dalej główną ulica do początku szlaku.Gdy tak monotonnie idziemy drogą w końcu docieramy do wisły-fojtula,gdzie zaczyna się szlak niebieski,którym będziemy szli.Na parkingu widzimy kilka samochodów oraz autokar który przywiózł wycieczke,więc sami niebędziemy na szlaku,jednak nasz szybki marsz pozostawił większość ludzi w tyle,idziemy sami a za towarzystwo mamy rzeke która przepływa tusz obok.Tak wędrująć docieramy do rozwidlenia gdzie szlak wkracza na kamienistą ścieżke i pnie się do góry,podążamy więc za wskazówkami szlaku,gdy wspinamy się do góry wisełka zaczyna zmieniac swoje oblicze,pojawia się coraz więcej sztucznych wodospadzików i różnego rodzaju zwęrzeń.W rytmie szumu płynącej wodu docieramy do KASKAD RODŁA-największe wodospady robią na nas ogromne wrażenie,oczywiście trzeba to upamiętnić na zdjęciach,dzięki czemu robimy tutaj krótki postuj na odpoczynek.Po chwili relaksu i podziwianiu przyrody ruszamy dalej w góre.Gdy wspinamy się szlakiem do góry na naszj drodze zaczynają pojawiac się różnej wielkości strumyki który musimy także pokonywać.W pewnej chwili na kolejnym postoju pomiędzy drzewami doszczegam zalegający gdzie niegdzie śnieg,trzeba to uwiecznić jak pomyślałem tak zrobiłem,ku naszemu zdziwieniu mijająca nas para turystów z przeciwnej strony jest ubrana w kurtki z długim rękawem,zdziwiło nas to troche bo nam było ciepło i przyświecało słoneczko.Koniec odpoczywania czas ruszać dalej,więc idziemy jak szlak prowadzi i nagle na naszej drodze leży ogromna kupa śniegu,jesteśmy wszoku.Ale brniemy dalej,niestety szlak staje się coraz bardziej cięższy ze względu na coraz więcej śniegu.Gdy docieramy do punktu w którym można podziwiać przepiękne widoki,a u naszych stóp leży śnieg robi to niesamowite wrażenie i zaczynamy czuć się jak dzieci które pierwszy raz widzą śnieg.Ale koniec zabawy przychodzi szybko,bo czas nieubłaganie leci do przodu,więc idziemy dalej w tym śniegu i tak po dłuższej przeprawie przez śnieg docieramy na szczyt BARANIEJ GÓRY.Tutaj na ławeczce odpoczywamy po wysiłku jaki nas kosztowała wspinaczka w tych warunkach,ale widoki które zapierają dech w piersiach rekompensują nam ten wysiłek.Teraz nadszedł czas aby wejść na wieże widokową i zobaczyć te cuda natury z innej perspektywu,wiat na szczycie wieży daje nam się mocno we znaki,ale staramy się niezwracać na niego uwagi,robimy kilka zdjęć i zchodzimy na dół wieży.Tutaj jeszcze chwile podziwiamy panorame gór i wyruszamy w kierunku schroniska przysłop.Droga niestety jest fatalna rozmokły śnieg a pod nim płynąca woda zrobiły swoje,kilka razy zapadamy sie w tym mokrym śniegu,co odczuwają nasze stopy.Przemoczeni ale cali docieramy do schroniska,gdzie postanawiamy uzupełnić kalorie i się wysuszyć.Po posileniu się wyruszamy szlakiem czarnym do miejsca naszego startu,droga ciągnie się niemiłosiernie,a zmęczenie zaczyna dawać o sobie znać.Gdy docieramy do nowej osady-skrzyżowanie okazuje się iż autobus mamy dopiero za godzine,niestety w tym czasie ostatni nasz transport do katowic nam odjedzie i będziemy zmuszeni zostać w wiśle na noc,chwytając się ostatecznej deski ratunku zatrzymujemy po drodze taxi i docieramy w ostatniej chwili do centrum wisły na autobus.Jak się okazało poranne opóznienie autobusu omało co miało by kolosalne skutki,naszczęście wszystko dobrze się skończyło i cali i zdrowi chociaż obolali wruciliśmy do domu.