Nepal - 2009r.

18.04.2009. W takim domu mieszka wielopokoleniowa rodzina, Tadeusz Walkowicz

17.04.2009. Wylot do Katmandu. Z Warszawy przez Zurich, Delhi do Katmandu – stolicy Nepalu.

18.04.2009r.

Godzina 7 rano udajemy się na wycieczkę, Tadeusz Walkowicz
Godzina 7 rano udajemy się na wycieczkę, Tadeusz Walkowicz

Po przylocie i przywitaniu się z pilotem nepalskim udajemy się do hotelu. Po odpoczynku zwiedzamy Katmandu. Centralnym punktem najstarszej dzielnicy i budowlą, od której pochodzi nazwa miasta, jest Kasthamandap, czyli „drewniany dom. W 1973r. większą część miasta zniszczył tajemniczy pożar, ale odbudowano kilka dziedzin i odrestaurowano imponującą białą fasadę. Pod koniec lat 50 XXw. na przedmieściach zaczęły się pojawiać domy z betonu i szkła w zachodnim stylu. Na północnym końcu miasta stoi nowoczesny pałac królewski Narajanhiti, rodziny królewskiej i miejsce masakry z czerwca 2001 r. Minio intensywnej rozbudowy Katmandu zachowało sielską atmosferę, nawet w nowocześnie wyglądającym centrum. Na ulicy zawsze może się pojawić stado kóz i kaczek, a na środku jezdni często spotyka się przeżuwające z zadowoleniem krowy, najwyraźniej świadome swego statusu świętych. Inna atrakcja to Kumari Bahal - Dom Żywej Bogini, zamknięta dla publiczności, XVII-wieczna, zdobiona sztukateriami świątynia o misternie rzeźbionych ozdobach okien, wyra­sta po zachodniej stronie placu. Tutejsza Kumari jest nazywana „królewską", w odróżnieniu od innych bogiń w dolinie, ponieważ oddawał jej cześć sam król. Bo­gini opuszcza swój Bahal tylko podczas święta religijnego Indradźatra. Jedzie wówczas na ozdobionym kwiatami rydwanie ciągniętym przez wiernych, a towarzyszy jej wspaniała procesja. Zgodnie z tradycją stopy Kumari nie powin­ny dotykać ziemi. Żywą boginię wybiera się z grupy 4-5-letnich dziewczynek. Jej ciało musi być bez skazy i posiadać 32 wyraźnie określone cechy - trzeba np. udowodnić, że dziewczynka nigdy nie krwawiła. Kiedy czas Kumari dobiega końca, dziewczyna opuszcza świątynię z dużym posagiem i prawem do małżeństwa. Plac Durbar jest sercem miasta i najważniejszym punktem dla wielu ludzi przyjeżdżających tutaj w celach turystycznych. Na jego niewielkim obszarze skupia się aż 50 świątyń i posągów. Nad placem Durbar góruje Hanuman Dhoka Durbar, dawna siedziba władców, pochodzący z 1672 r. posąg boga - małpy Hanumana, wysmarowany pastą i osłonięty parasolem. Gdzie się znajdziemy to zabytki – trzeba robić zdjęcia. W ciągu dnia udajemy się na obiad, a wieczorem na kolację w mieście.

19.04.2009r. Rzeka w okolicach Katmandu

Katmandu budzi się, Tadeusz Walkowicz
Katmandu budzi się, Tadeusz Walkowicz

Rano po śniadaniu wyruszamy za miasto na spływ rzeką. Wykupiliśmy rafting po rzece w pobliżu Katmandu. Po 2 godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Stanęliśmy nad brzegiem rzeki. Płynąć miało dwanaście osób. Troje Nepalczyków z obsługi spływu po jednym na każdym pontonie, Nas było sześcioro: trzech mężczyzn i trzy kobiety. Nepalczyk udzielał nam instrukcji: jak należy zachowywać się w pontonie, jak wiosłować, co robić, gdy ponton zalewać będzie fala. Dostaliśmy kamizelki ratunkowe, kaski i krótkie wiosła. I już po chwili byliśmy w pontonie. To, co nas w pierwszej chwili zaskoczyło to woda, była w miarę ciepła. Ruszyliśmy. Z Adamem siedziałem na dziobie. To my pierwsi mieliśmy stawić czoło falom i wirom. To w nas pierwszych uderzała woda. To my, szaleńczo wychylając się za burtę, najwięcej wiosłowaliśmy. Lecz miejsca na przedzie pontonu, choć eksponowane, pozwalały się dobrze trzymać. Siedząc dalej z tyłu, na chybotliwej burcie pontonu, z powodu gorszego oparcia było się bardziej narażonym na zepchnięcie przez falę. Nasz ponton początkowo płynął po spokojnej wodzie, jednak już wkrótce wyrosły przed nim fale. Pierwszy kontakt z żywiołem nieco wszystkich zaskoczył. Nikt nie spodziewał się, że spływ będzie aż tak gwałtowny. Ponton, pędząc szybko z nurtem rzeki i przyspieszany przez nasze wiosłowanie wpadł na fale. Uniósł się na pierwszej z nich i poleciał stromo w dół. Wtedy wpadliśmy na następną. Fala przetoczyła się po pontonie. Wszyscy byliśmy mokrzy. Z tyłu poganiał nas głos Nepalczyka: Wiosłować! Szybciej ! Szybciej! Ponton podskakiwał przez następne fale. W połowie spływu była chwila na odpoczynek i zrobienie zdjęć. Aparaty mieliśmy zamknięte w beczce na pontonie. Druga połowa spływu była fantastyczna. O mało nie wypadłem z pontonu. Gdy dopłynęliśmy do brzegu, po zmianie odzieży wyruszyliśmy autobusem do Parku Chitwan.

Królewski Park Narodowy Chitwan.

Otwierają się sklepy - typ garażowy, stalowe drzwi jak do garażu, Tadeusz Walkowicz
W oddali bogatsza część zabudowy Katmandu, Tadeusz Walkowicz
Roboty drogowe - kopanie pod rury wodociągowe, Tadeusz Walkowicz

Jego obszar zalicza się do najbogatszych pod względem przyrodniczym terenów Azji, a jego dumą są porośnięte wysoką trawą największe zachowane siedliska zwierzyny. W 1964 r. ustanowiono rezerwat i wysiedlono albo przesiedlono znaczną liczbę mieszkańców. Po przyznaniu koncesji na działalność prywatnym organizatorom safari i wybudowaniu hoteli turystycznych, na terenie parku turystyka zaczęła się rozwijać w przyspieszonym tempie. Duże zwierzęta zamieszkują przede wszystkim gęste lasy i wysokie trawy równin zalewowych. Najlepiej oglądać je z grzbietu dobrze wytresowanego słonia – wszystko widać, a zapach olbrzymiego zwierzęcia zabija zapach człowieka poza tym nosorożce lubią bagniste tereny i na niektóre obszary można się dostać wyłącznie na grzbiecie słonia. Jest to także najbezpieczniejszy sposób oglądania tych zwierząt, podobnie jak tygrysów, gaurów i baribali. Nie wol­no jednak poruszać się w parku po zmierzchu. Po przyjeździe do Chitwan i zakwaterowaniu. Odpoczynek, zwiedzanie parku wokół hotelu. Po południu samochodem pojechaliśmy nad rzekę. W łodziach wykonanych z drzewa / dłubanka / popłynęliśmy podziwiać krajobraz Parku i spotkać krokodyle i słonie. Potem poszliśmy do Ośrodka Hodowli słoni. Były tam matki z młodymi.

20.04.2009r. Zwiedzanie Parku Narodowego Chitwan

Przedmieścia Katmandu - sterty śmieci, Tadeusz Walkowicz
Przedmieścia Katmandu - sterty śmieci, Tadeusz Walkowicz

Następnego ranka dosiedliśmy słonia i na grzbiecie tego ogromnego zwierzęcia wyruszyliśmy na naszą wyprawę. Najpierw jechaliśmy przez wioskę obserwując życie mieszkańców. Po pół godzinie dotarliśmy do dżungli. Towarzyszący nam Nepalczyk wkrótce skierował słonia wprost między drzewa i liany. Opuściliśmy drogę i posuwaliśmy się na przełaj przez dżunglę. Nasz słoń torował sobie drogę trąbą. Jazda na słoniu jest w zasadzie przygodą samą w sobie. Jednak głównym celem naszej wyprawy było wypatrzenie nosorożca. W samym parku Chitwan i okolicach żyje ponad 300 nosorożców, i właśnie możliwość ujrzenia ich w stanie dzikim jest magnesem przyciągającym tam turystów. Po 1,5 h przedzierania się przez dżunglę mieliśmy jednak wątpliwości, czy nam się uda dojrzeć nosorożca. Jednak nasz przewodnik złapał ślad. I po chwili ujrzeliśmy kilkanaście metrów przed nami, między drzewami, dwa nosorożce. Mimo, że nie było ich wyraźnie widać, chwyciliśmy za aparaty. Nasz przewodnik zrobił nam jednak niespodziankę, słoń wolno ruszył w ich kierunku. Nosorożce odwróciły się w naszym kierunku. Słoń stanął naprzeciwko nich, w odległości może 2-3 m. Wielkie zwierzęta stały nieruchomo naprzeciwko siebie. Cieszyliśmy się, że my siedzieliśmy na tym większym. Aparaty fotograficzne znowu poszły w ruch. Po chwili nosorożce się odwróciły i poszły wykąpać się do bajorka. Jeszcze chwilę obserwowaliśmy ich. Spotkaliśmy także małpy i jeleniowate. Potem powrót przez wioskę do miejsca gdzie wsiadaliśmy. Piechotą do hotelu. Po obiedzie wybieramy się na słoniach do kąpieli w rzece. Obok hotelu wsiadamy na słonie i udajemy się do rzeki. Fantastyczna przygoda. Po obiedzie wyruszamy z powrotem do Katmandu. Zatrzymujemy się w drodze na lunch. Jemy tradycyjny posiłek kuchni nepalskiej, popijając piwem. Wieczorem dojeżdżamy do hotelu. Spacer po Katmandu po piwo. Rano lecimy nad Himalaje.

21.04.2009r. Lot nad Himalajami

Podwórka Katmandu, Tadeusz Walkowicz
Podwórka Katmandu, Tadeusz Walkowicz

Udajemy się na lotnisko w Katmandu. Odprawa tak jak na normalnym rejsie samolotu. Bilet kosztuje 150 dolarów. Zajmujemy miejsca przy oknie, aby każdy mógł podziwiać panoramę Himalajów. Startujemy, jest mgła, lecz im wyżej tym pogoda się poprawia.

Treking do Nagarkotu

Pierwsza Nepalka na szczycie M. Everestu, Tadeusz Walkowicz
Mnisi udający się do klasztoru, Tadeusz Walkowicz
Oczy Buddy spoglądające ze stupy w centrum Katmandu, Tadeusz Walkowicz

Po locie wyjeżdżamy autobusem na treking do Nagarkotu, będziemy szli 6 godzin pod górę, Przez wioski na nocleg do schroniska. Pod koniec podejścia do schroniska złapał nas deszcz. Wyłączono prąd, nie było światła ani wody. Przy świecach zjedliśmy obiado - kolację i poszliśmy spać. Kilka osób przyjechało autobusem na miejsce noclegu.

22.04.2009r. Nagarkot i Bhaktapur.

Wielkie słonie strzegą wejścia na stupę, Tadeusz Walkowicz
Wielkie słonie strzegą wejścia na stupę, Tadeusz Walkowicz

Miejscowośc Nagarkot dalej na wschód przytula się do wysokiego na 1985 m.n.p.m. wzgórza, wyrastającego z dala od zgiełku i zanieczyszczeń miasta. Wcześnie rano wstaliśmy oglądać wschód słońca nad Himalajami. Byli także turyści z Japonii, Francji i Niemiec. Lecz mgła uniemożliwiała dobre widoki. Był już prąd, więc wykąpaliśmy się. I po śniadaniu ruszamy w drogę powrotną Przez wioski do Ćangu Narajan. Docieramy do kawiarenki w Ćangu Narajan. Czekamy na resztę z autokaru. Po kawie idziemy zwiedzać Ćangu Narajan. Po zwiedzeniu Ćangu Narajan, udajemy się do autokaru i jedziemy do Bhaktapuru. Dawna stolica królestwa, wpisana na Listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO, jest dziś najlepiej zachowanym „średniowiecznym" miastem Nepalu, z tradycyjną zabudową i liczbą świątyń. Zwiedzanie miasta należy zwykle do najważniejszych punktów wizyty w Nepalu. Brzemienne w skutki trzęsieniu ziemi 1934 r. zniszczyło wiele pięknie dekorowanych budowli, którymi plac Durbar był kiedyś gęsto usiany. Dzisiaj wyłożony cegłami Durbar jest rozległy i przestrzenny. Najbardziej charakterystycznym elementem jest kunsztownie wykonany, złocony posąg króla Bupathindry Maili, usadowiony na wysokiej kolumnie. Pałac Bhaktapur, chociaż nie w pełni zachowany, jest miejscem, gdzie warto spędzić trochę czasu, podziwiając piękno tego, co pozostało z najwspanialszej ze wszystkich budowli w Kotlinie Katmandu. Z przodu placu Durbar stoi Cjasilin Mandapa, ośmiokątny pawilon zniszczony podczas trzęsienia ziemi w 1934 r., ale całkowicie odbudowany w latach 1987-1990 przez rząd niemiecki. Warto zwrócić uwagę na piękne rzeźby w drewnie, w których z trudem daje się odróżnić nowe fragmenty od zabytkowych, i stalowe dźwigary wewnątrz – dzięki nim konstrukcja przetrwa zapewne dłużej niż poprzednia. Z tyłu kręta uliczka biegnie na południowy zachód, w stronę jednego z rynków garncarskich, gdzie schną na słońcu setki naczyń. Wielkie kamienne koła pracują przez cały dzień: kobiety mielą ziarno, a mężczyźni lepią z gliny naczynia. Ganeśa, patron garncarzy, spogląda na to wszystko ze świątyni Dźeth Ganeś, ufundowanej przez jednego z garncarzy w 1646 r. Aleja na południe zmierza w stronę rzeki Mannante i Ram Ghat, miejsca rytualnych kąpieli i kremacji obsługującego tę część miasta. Był to ciężki dzień do zwiedzania, zmęczeni wracamy do hotelu.

23.04.2009r. Katmandu, Patan

 Końcówka wieży stupy - cegły pomalowane na złoty kolor, Tadeusz Walkowicz
Końcówka wieży stupy - cegły pomalowane na złoty kolor, Tadeusz Walkowicz

Od miesiąca udostępniono do zwiedzania pałac królewski w Katmandu. Ustawiamy się w kolejce dla obcokrajowców i czekamy na wejście. Nie można zabierać żadnych aparatów ani kamer. Tragedia rodziny królewskiej rozegrała się w 2001r. Dziesięcioro członków rodziny panującej w Nepalu, w tym króla Birendrę Bir Birkram Shah Dev i królową Aiswaryę, zastrzelił następca tronu tego kraju Dipendra, a następnie próbował popełnić samobójstwo. Do tragedii doszło w pałacu królewskim Narayanhiti w Katmandu. Wydarzenia w pałacu królewskim określane są mianem "tragedii narodowej". Wśród zabitych są też córka króla - księżna Sruti, i jego najmłodszy syn - książe Narajan. 30-letni Dipendra otworzył ogień do swoich najbliższych w czasie kolacji. Później próbował popełnić samobójstwo, lecz potem zmarł w szpitalu. Nieoficjalnie mówi się, że do strzałów doszło, gdy królowa odmówiła mu zgody na zawarcie związku małżeńskiego, gdyż miała zastrzeżenia do jego wybranki. Z rodziny królewskiej ocalał brat króla, książe Gyanendra, którego nie było w Katmandu. Po krótkim okresie rządów musiał ustąpić. Następca król Gjanendra został zmuszony do opuszczenia pałacu królewskiego i przeniósł się do letniej rezydencji w lesie Nagardżuna. Maoiści, którzy wygrali wybory powszechne w Nepalu od dawna domagali się od króla, by opuścił pałac i umożliwił przekazanie posiadłości na cele społeczne lub na rezydencję przyszłego prezydenta kraju. Obalenie monarchii i wprowadzenie w Nepalu ustroju republikańskiego jest jednym z głównych celów politycznych maoistów. Jeszcze do niedawna mieli oni w tej sprawie poparcie większości ugrupowań politycznych kraju. Po ostatnich morderstwach politycznych dokonanych przez członków bojówek związanych z partią maoistyczną reprezentanci największych partii żądają jednak rozwiązania ugrupowań zbrojnych i od tego uzależniają swe poparcie dla projektu obalenia monarchii i ogłoszenia republiki. Po zwiedzeniu pałacu udajemy się autokarem nad rzekę Bagmati. Nepalskim Gangesem jest najświętsza rzeka Bagmati. Leży nad nią miasto Paśupatinath z najważniejszą świątynią Śiwy. Ten czołowy bóg panteonu hinduskiego czczony jest tu jako Paśupati – Pan Zwierząt. Sanktuarium przykrywa duża złocona kopuła z 1696 . Patan jest drugim co do wielkości miastem Kotliny Katmandu, bogatym w tradycje i zabytki, a także najważniejszym ośrodkiem doskonale prosperującego przemysłu dywanowego. Dziś Patan, gdzie zachowało się aż 136 bahali i 55 dużych świątyń, jest kolebką rzemiosła i architektury całej doliny, a także ważnym ośrodkiem newarskiego buddyzmu, a plac Durbar uważa się za jedno z najciekawszych pod względem urbanistycznym miejsc na świecie. Większość jego zabudowy została niedawno oczyszczona i odrestaurowana. Trzy główne dziedzińce otwierają się na plac Durbar. Najbardziej wysunięty na południe i najmniejszy to Sundari Ćauk z Tuśa Hiti pośrodku, arcydziełem architektury i rzeźby z kamie­nia. Zbiornik, pełniący niegdyś funkcję królewskiej łaź­ni, wybudowano około 1670 r., dekorując go podwój­nym rzędem posążków. Woda wpływa do basenu przez wylot z lśniącego metalu, a dwa kamienne węże opasują jego cembrowinę. Dzie­dziniec otaczają trzypoziomowe budynki o otworach okiennych zdobionych wspaniałymi rzeźbami i krata­mi z metalu oraz kości słoniowej; narożny gmach mieści świątynię. Zewnętrznej strony dziedzińca strzegą ka­mienne posągi - Ganeśi, Hanumana i Narsinghi. Centralny dziedziniec Mul Nauk, jest jednocześnie najstarszy. Zbudowano go w 1666r dla Śriniwasy Malli. Niewielka restauracja pod gołym niebem to przyjemne miejsce na lunch. Naprzeciw północnego dziedzińca pałacu ażurowe kolumnady jednej z najwspanialszych budowli Kotliny Katmandu, mandiru Kriszny, zdradzają wpływy wspaniałej architektury z czasów dynastii Wielkich Mogołów. Dwa dolne poziomy świątyni zajmują szeregi pawilonów z gładkiego czarnego kamienia. Otaczają je fryzy z opisanymi w języku newari scenami z dwóch wielkich indyjskich epopei, Mahabharaty i Ramajany. Szczyt wieńczy smukła śikhara. Sanktuarium powstało w 1637 r. na zlecenie króla Siddhi Narsinghi Maili po tym, jak zobaczył on we śnie Krisznę i Radhę. Naprzeciw, na wysokiej kolumnie, ustawiono złocony posąg Garudy. Następną świątynią jest bogato rzeźbiony i zdobiony, przykryty podwójnym dachem mandir Biśwanath. Sama budowla przeszła rekonstrukcję po zawaleniu się w porze monsunowej w 1990 r., ale strzegące schodów kamienne słonie prezentują się nie najlepiej. Ostatnia z tutejszych świątyń to otaczany głęboką czcią mandir Bhimsena, poświęcony patronowi kupców, a zdobiony złotem i srebrem. Po wyjściu z placu Durbar wkracza się w labirynt wąskich uliczek, pełnych interesujących zabytków. Patan słynie z bahali - dwupoziomowych newarskich klasztorów buddyjskich, usytuowanych wokół dziedzińców. Naj­słynniejszym spośród tych pierwszych jest Kwa Bahal, Zło­ta Świątynia, kilka minut drogi na północ od placu Durbar, do ar­cydzieła architektury: Świątyni Tysiąca Buddów, czyli Mahabuddha. Dalej na południe kolejny klasztor, Uku Bahal, zwraca uwagę złoconymi da­chami i rzeźbami zwierząt. Rzeźbione drewniane belki widoczne na tylnej ścianie dziedzińca pochodzą z XIII w. Jest to najstarsza budowla w Patanie, wzmianko­wana w dokumentach pisanych już w 1117 r. Najlepiej wrócić tą samą drogą, kierując się na zachód przez Thaina, dzielnicę metaloplastyków, gdzie wszędzie słychać uderzenia młotków, i przy Mangal Bazaar skręcić na południe, do jaskrawo pomalowanego sanktuarium Minnath, lo­kalnego bóstwa, potomka sławnego Rato Maćhendranathy. Sam Rato Maćhendranatha rezyduje po przeciwnej stronie ulicy, w trzypoziomowej świątyni na trawiastym placu. Wzdłuż podstawy widać rząd młynków modlitewnych, a rzeźby na dachowych rozporach ukazują pośmiertne cierpienia potopionych. Posągi zwierząt na kolumnach spoglądają w stronę sanktuarium, Malowany wizerunek Rato Maćhmdranauiy jest roku przez kilka tygodni obwożony po Patanie. Są to największe obchody organizowane w mieście, mające na celu zapewnienie obfitych opadów. Ich kulminacją jest święto Bhoto Dźara, któremu patronował sam król - wystawia się wówczas na widok publiczny świętą, obwieszoną klejnotami kurtę. To koniec zwiedzania Nepalu, rano wyjeżdżamy na lotnisko i lecimy do Paro w Bhutanie.

24.04.2009r. Pożegnanie z Nepalem. Cdn. wycieczki w Bhuranu. Zapraszam.

Stupa zaliczona obszedłem ją dookoła zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara., Tadeusz Walkowicz
Typowa ulica Katmandu - pył unoszący się i wysoka temperatura 35'C, Tadeusz Walkowicz
Ulica Katmandu, Tadeusz Walkowicz

Dziedziniec budynku w którym mieszka Kumari - żywa bogini, Tadeusz Walkowicz
Dziedziniec budynku w którym mieszka Kumari - żywa bogini, Tadeusz Walkowicz

Wyjście z dziedzińca Kumari Bahal, Tadeusz Walkowicz
Wyjście z dziedzińca Kumari Bahal, Tadeusz Walkowicz
Brama główna pałacu królewskiego w Katmandu, Tadeusz Walkowicz
Świątynia na placu królewskim - nieczynna jak wiele na tym placu, Tadeusz Walkowicz
Liczne lwy wykonane z mosiądzu lub kamienne strzegą wejść do świątyń, Tadeusz Walkowicz
Popołudniowy tłok na ulicach, Tadeusz Walkowicz
Popołudniowy tłok na ulicach, Tadeusz Walkowicz
Wejście do hotelu w Katmandu, Tadeusz Walkowicz
19.04.2009. Przygotowania do raftingu po rzece w pobliżu Katmandu, Tadeusz Walkowicz
Rafting - relacja, Tadeusz Walkowicz
Rafting - relacja, Tadeusz Walkowicz
Rafting - relacja, Tadeusz Walkowicz
Rafting - relacja, Tadeusz Walkowicz
Rafting - relacja, Tadeusz Walkowicz
Rafting - relacja, Tadeusz Walkowicz
Rano wyruszamy z Katmandu do Chitwan, Tadeusz Walkowicz
Kolorowe kwiaty w parku przy hotelu w Chitwan, Tadeusz Walkowicz
Hotel w Chitwan, Tadeusz Walkowicz
Przez środek wsi Chitwan idą wielbłądy, Tadeusz Walkowicz
Będziemy płynąć na spotkanie z krokodylami, Tadeusz Walkowicz
Zajmujemy miejsca w łódkach, Tadeusz Walkowicz
Zajmujemy miejsca w łódkach, Tadeusz Walkowicz
Wycieczka na słoniach po Parku, Tadeusz Walkowicz
Grzbiet śpiącego krokodyla 3 m od nas, Tadeusz Walkowicz
Ośrodek hodowli słoni - największy smyk wśród małych słoni, Tadeusz Walkowicz
Tata słoń, Tadeusz Walkowicz
20.04.2009. Wschód słońca w Chitwan, Tadeusz Walkowicz
 Słonie przygotowane do spaceru po Parku jak taxi na postoju, Tadeusz Walkowicz
Przed wejściem do Parku, Tadeusz Walkowicz
Nosorożec indyjski przy bagienku, Tadeusz Walkowicz
Nosorożce indyjski w kąpieli, Tadeusz Walkowicz
Jeleniowaty odpoczywa sobie w zaroślach, Tadeusz Walkowicz
Powrót z Parku, Tadeusz Walkowicz
W drodze do rzeki z praniem, Tadeusz Walkowicz
Jaszczurki - było ich pełno w pokuju, restauracji i w parku, Tadeusz Walkowicz
W drodze do rzeki, Tadeusz Walkowicz
Kąpiel ze słoniem piękny prysznic, Tadeusz Walkowicz
Kąpiel ze słoniem piękny prysznic, Tadeusz Walkowicz
Kąpiel ze słoniem piękny prysznic, Tadeusz Walkowicz
 Kąpiel ze słoniem, Tadeusz Walkowicz
Droga w dolinie w drodze do Katmandu, Tadeusz Walkowicz
Liczne pola ryżowe, Tadeusz Walkowicz
Uliczny zakład krawiecki, Tadeusz Walkowicz
Tarasowe pola uprawne, Tadeusz Walkowicz
Tarasowe pola uprawne, Tadeusz Walkowicz
Tarasowe pola uprawne, Tadeusz Walkowicz
21.04.2009. Lecimy samolotem zobaczyć Himalaje, Tadeusz Walkowicz
Na pokładzie piękna Nepalka, Tadeusz Walkowicz
Wschód słońca nad Himalajami, Tadeusz Walkowicz
Everest - 8848m, Lhotse - 8516m, Tadeusz Walkowicz
Kabina pilotów samolotu, Tadeusz Walkowicz
Pamiątkowy dyplom przelotu nad Himalajami, Tadeusz Walkowicz
Warsztaty tkackie na ulicach, Tadeusz Walkowicz
Żniwa na polach kaskadowych, Tadeusz Walkowicz
 Zbiory ziemniaków, Tadeusz Walkowicz
Suszenie zboża na poboczu drogi, Tadeusz Walkowicz
Avatar użytkownika Tadeusz Walkowicz
Tadeusz Walkowicz
Komentarze 7
2009-04-17
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Lechna
14 marzec 2017 12:39

myślałam że to forum , to tylko POLSKIE szlaki . Nie dosyć że to poza Polską  , to podajesz  stare wycieczki sprzed 10 lat , Boje się że niedługo będą wspomnienia z  dzieciństwa .

Avatar użytkownika Anja
Anja
13 marzec 2017 19:02

I dodatkowy smaczek - wizyta w kokpicie samolotu🙂

Można tak bez problemu zwiedzić kabinę pilotów? 

Avatar użytkownika Tadeusz Walkowicz
Tadeusz Walkowicz
13 marzec 2017 16:18

Dziękuję za wizytę ... poleciał bym tam jeszcze raz.

Pozdrawiam Tadek

 

Polecam moje podróże po świecie na portalu polskie szlaki:

2008r - Peru,

2009r - Nepal i Bhutan,

 

W przygotowaniu:

 

2010r – Chiny cz. I i II,

2011r – Indonezja cz. I i II,

2012r - Od Panamy do Meksyku,

2012r - 2013r - Kambodża, Laos i Wietnam,

2013r - Gruzja, Azerbejdżan i Armenia,

2014r - Kraje b. Jugosławii i Albania,

2015r – Turcja,

2016r – Serbia, Bośnia i Hercegowina.

 

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
08 marzec 2017 15:03

Super sprawa,

a trekking w Himalaje, hmm chciałoby się zobaczyć te góry

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
08 marzec 2017 11:32

Naprawdę masz niesamowite te wycieczki, pozazdraszczać 😉

Avatar użytkownika Tadeusz Walkowicz
Tadeusz Walkowicz
08 marzec 2017 11:07

Dziękuję Dori za wizytę w Nepalu. Następna wycieczka to będzie Bhutan. Uzgodniłem z Anią że będę przerzucał moje wycieczki po świecie do portalu Polskie Szlaki.

Pozdrawiam wszystkie dziewczyny z okazji Dnia Kobiet.

Tadek

Avatar użytkownika DoRi
DoRi
05 marzec 2017 09:29

Tak bardzo marzy mi się Nepal i trekking po Himalajach ... miło się czyta takie wspomnienia 🙂 Mam nadzieję, że kiedyś i ja to zobaczę własnymi oczami 🙂

Zwiedzone atrakcje

Katmandu

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024