A może by tak do Lądka.....?

To było zimne lato, ale chcieliśmy wyrwać się z Łodzi i zwiedzić ciekawe miejsce. Wybór padł na Lądek Zdrój i były ku temu powody, z których najważniejszy miał nazwę Śnieżnik oraz drugi powód - Jaskinia Niedźwiedzia. W 2011r jeszcze nie było drogi szybkiego ruchu łaczącej Łódź z Wrocławiem i dalej z Kudową, więc podróż PKS-em dłużyła się niemiłosiernie. Ponadto, aby dojechać do Lądka trzeba było przesiąść się w Kłodzku. Mieszkaliśmy w Lądku ok. 2 km od części zdrojowej. Samo miasteczko było spokojne, wręcz nudne. Turystów jak na lekarstwo - to na plus, na minus - obdrapane i zaniedbane budynki. W dniu przyjazdu poszliśmy zwiedzać miasteczko : rynek - pozytywne wrażenia, nieco gorsze część zdrojowa gdyż park był przebudowywany i modernizowany i brak w wielu miejscach zieleni bardzo rzucał się w oczy.
24.07

Dzisiaj idziemy do ruin zamku Karpień, który znajduje się niedaleko uzdrowiska. Tak dla rozprostowania kości :-) Szlak niebieski, którym idziemy rozpoczyna się w miasteczku, nie jest trudny i lasami przez górę Trojak dochodzimy do ruin. Zajęło nam to ok. godziny. Nie ma co ukrywać, ruiny nie są okazałe. To kilka stert kamieni i to wszystko. Z ruin wróciliśmy do Lądka i poszliśmy zwiedzić główną atrakcję Lądka czyli Zdrój Wojciech w którym znajduje się sanatorium oraz hotel. Obiekt leży bezpośrednio nad gorącym źródłem wody leczniczej, budynek jest piękny, a kopuła sprawia wrażenie, że całość jest większa niż w rzeczywistości. Wnętrze również zachwyca, są tutaj m. in. marmurowe wanny kąpielowe oraz okrągły basen termalny który codziennie jest napełniany świeżą wodą termalną. Całość nas zachwyciła :-) Wracając do kwatery przechodzimy przez XVI-sto wieczny kamienny most z figurą św. Jana Nepomucena.
25.07

Dzisiaj pogoda zdecydowanie się zmieniła na plus :-) Zrobiło się cieplej, słońce wyszło zza chmur. Idziemy na górę Borówkową, która leży na granicy państwa. Aby do niej dojść szliśmy szosą (Graniczna Droga Królewska) do zielonego szlaku, który prowadzi do celu. Minęliśmy kamieniołom i staneliśmy na Przeł. Lądeckiej. Teraz szlak skręca w las, a w nim..... piękny widok - mnóstwo jagodowych krzaczków :-) Po mniej więcej 30min doszliśmy do szczytu Borówkowej, na której stoi wieża widokowa. Rozpościera się z niej bardzo rozległy widok m in. na Kotlinę Kłodzką oraz Morawy po stronie czeskiej. Borówkowa to szczyt związany z historią, a mianowicie to tu spotykali się polscy i czescy opozycjoniści w latach 80-tych XXw. Dalej idziemy wpierw szlakiem granicznym, a następnie ścieżką dochodzimy do miejscowości Orłowiec, w chwilę później weszliśmy na czerwony szlak, którym doszliśmy do Przełęczy Jaworowej. Stamtąd do asfaltowej drogi łączącej Lądek i Złoty Stok. Asfalt doprowadził nas do Lądka, po drodze minęliśmy miejsce poświęcone Marianowi Bublewiczowi - jeden z najlepszych polskich kierowców rajdowych, który zginął w tym miejscu.
26.07



Jako, że Lidia nie zwiedzała Kłodzka oraz Twierdzy, więc pojechaliśmy na zwiedzanie :-) Nie będę opisywał zwiedzania tych miejsc, gdyż zrobiłem to już wcześniej. W każdym bądź razie dzień upłynął bardzo miło :-) i nie było czasu na nudę.
27.07

Pobudka o 6.00. Czemu tak wcześnie? Ponieważ o 9.30 musimy być w Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie, a że dotarcie do niej nie jest takie hop siup, więc musieliśmy wstać wcześnie. Dobrze, że pogoda dopisuje :-) Szybkie śniadanie i już jedziemy autobusem do Stronia Śląskiego Morawki. Dalej już na piechotę, a to dosyć spora odległość. Droga asfaltowa, którą idziemy prowadzi bezpośrednio do jaskini. Podobno Jaskinia Raj jest najpiękniejsza w Polsce. Nieprawda, Niedźwiedzia swoim urokiem ją przewyższa. Niedźwiedzia jest większa, ma więcej nacieków, zrobiła na nas większe wrażenie niż Raj. Po wyjściu z Jaskini Niedźwiedziej udaliśmy się żółtym szlakiem na Śnieżnik. Minęliśmy Przełęcz Śnieżnicką i doszliśmy do schroniska PTTK, które znajduje się pod Śnieżnikiem. Teraz drugie śniadanie i trochę odpoczynku :-) Wracamy na szlak i zielonym wchodzimy na szczyt. Niestety, pogoda zmieniła się, otoczyły nas chmury i nic nie było widać. Na szczycie zachowały się pozostałości po wieży widokowej oraz schronisku. Schodzimy ze Śnieżnika, mijamy schronisko oraz Przeł. Śnieżnicką i kierujemy się zielonym szlakiem do perły tej części Kotliny - Miedzygórza. To urokliwa wieś położona u podnóża Śnieżnika. Jej urok przejawia się w charakterystycznej zabudowie - drewniane domy w stylu tyrolskim z pięknymi, licznymi zdobieniami, balkonikami, krużgankami. Inną atrakcją tego miejsca jest Rezerwat Przyrody Wodospad Wilczki, który ma 22m wysokości i jest to drugi co do wielkości wodospad w polskich Sudetach. Pierwszym jest Wodospad Kamieńczyka. Z całą pewnością miejsce warte zobaczenia.
28.07

Bielice to niewielka wieś na "końcu świata", a właściwie na końcu południowego-wschodu Kotliny Kłodzkiej. To "dzikie miejsce" w tym pozytywnym znaczeniu :-) Oprócz tego, że jest na samym końcu to i z dojazdem są problemy, gdyż do tej miejscowości kursują (z Kłodzka) raptem 2 PKS-y i to : pierwszy w godzinie porannej, natomiast drugi w godzinie popołudniowej. Wybraliśmy autobus popołudniowy i w Bielicach byliśmy w granicach godziny 15. Pogoda nie rozpieszczała, ale na całe szczęście deszcz nie padał. Wchodzimy na górę zwaną Kowadło by następnie wracać do Lądka granicznym szlakiem. Podejście na Kowadło jest proste, choć czasem jest tu stromo. Prowadzi przez las i dopiero na szczycie jest jako taki widok, lecz niewiele co widać, bo chmury w dużej części zasłaniają przestrzeń. Szlak zielony, którym idziemy do Lądka jest spokojny i prosty. Na próżno tu szukać stromych podejść. W pewnym momencie, na szlaku zobaczyliśmy tablicę z napisem UWAGA ! GRANICA PAŃSTWA, jednak ostatnie litery drugiego wyrazu zostały skreślone czerwoną farbą. Natomiast został dopisany przyimek DLA i w ten sposób można odczytać w dwójnasób - UWAGA ! GRANICA PAŃSTWA lub UWAGA ! GRA DLA PAŃSTWA :-) Tuż obok tablicy ławeczka z wymalowanym polem do gry w warcaby, piony też są - to kamyki :-) Świetny pomysł. Zaczął siąpić deszcz i zrobiło się zimno. Przyspieszyliśmy kroku, jednak musieliśmy iść jeszcze ok. 2 godzin by dotrzeć do Lądka.
29.07



Pogoda poprawiła się :-) Było ładnie i ciepło. Dzisiaj luźny dzień, jedziemy do Kudowy. W Kudowie poszliśmy do Kaplicy Czaszek, gdyż Lidia w niej nie była, spróbowaliśmy wody zdrojowej w pijalni oraz zwiedziliśmy miasteczko. Tak się złożyło, że w Kudowie odbywał się MTB Marathon - impreza dla miłośników kolarstwa górskiego. Dowiedzieliśmy się o tym z licznych reklam, jednak mój wzrok przykuła nazwa.... Świnka Halinka. Myślę sobie : niezła nazwa sponsora, pewnie zakłady mięsne się reklamują, a może to ubojnia... :-) O Śwince Halince później, teraz wracam do MTB. Oprócz zawodników z Polski byli też i z innych krajów. Te tereny nadają sie do tego typu imprez wprost idealnie, a meta zawodów znajdowała się w Parku Zdrojowym. Mieliśmy szczęście - trafiliśmy na wręczanie medali, wśród nagrodzonych byli również i Polacy. Po dekoracji odbył sie piknik, lało się piwo i smarzyły się kiełbaski. Na scenie występy a to orkiestr ludowych, a to mało znanych kabaretów i innych artystów. Gwoździem programu był występ zespołu... Świnka Halinka :-) Więc to nie zakład mięsny, ani tym bardziej ubojnia tylko zespół muzyczny :-) Charyzmatyczny frontman poderwał widzów do zabawy... Było świetnie, niestety trzeba było wracać do Lądka. A jutro powrót do domu.