Świnoujście zachodnie - Ahlbeck rowerem

Z uwagi na doskonale rozwiniętą zarówno w Świnoujściu, jak i po zachodniej stronie Naszej granicy sieć szlaków rowerowych postanowiłam, że tym razem zwiedzę nadmorską okolicę inaczej niż zwykle. Po dotarciu do Świnoujścia pociągiem, udałam się na przeprawę promową, następnie spacerkiem przez miasto mijając m.in. dawny ratusz (a obecnie siedzibę Muzeum Rybołówstwa), Kościół pw. Chrystusa Króla (XVIII w.) z podwieszonym do sufitu drewnianym modelem statku-korwety z 1881 r. czy wieżę widokową, podążyłam w kierunku promenady plażowej, aby tam wypożyczyć rower, który pozwoli mi szybciej dotrzeć do interesujących mnie miejsc. Trzeba przyznać, że Świnoujście jest bardzo dobrze przygotowane na przyjęcie dużej ilości cyklistów. W wypożyczalniach można dostać stosunkowo nowy sprzęt o wysokim standardzie (z opcją dokupienia wyposażenia dodatkowego), co przekłada się na przyjemność w pokonywaniu zwłaszcza większych dystansów tym środkiem komunikacji.
Ja swoje dwa kółka skierowałam w pierwszej kolejności do Fortu Zachodniego (dystans 3,2 km), który razem z Fortem Anioła oraz Fortem Gerharda (Wschodnim) stanowiły trzon Twierdzy Świnoujście. Fort Zachodni jest fortem pruskim wybudowanym w latach 1856-1861 i przeznaczony był do obrony portu przed nieprzyjacielskimi okrętami.

Fort Zachodni jest nazywany także Baterią Henningsen na cześć jego dowódcy, który zginął w czasie walk o Westerplatte. Na początku zbudowany w postaci niewielkiej reduty, z czasem po rozbudowie stał się ufortyfikowaną, ciężką baterią nadbrzeżną otoczoną fosą wodną. W okresie I wojny światowej w Forcie stacjonowała bateria 4 ciężkich dział nadbrzeżnych kalibru 210 mm, później zlikwidowana na mocy postanowień Traktatu Wersalskiego. Natomiast w czasie II wojny światowej w Forcie stacjonowała bateria nadbrzeżna 150 mm podporządkowana Szkole Artylerii Kriegsmarine. Pod koniec wojny bateria wzięła udział w ostrzeliwaniu pozycji sowieckich pod Dziwnowem i Wolinem. Po wojnie do roku 1961 Fort zajmowali Rosjanie, którzy zainstalowali tu swoją baterię nadbrzeżną uzbrojoną w 3 działa 127 mm produkcji amerykańskiej. W latach 60-tych Fort nie był wykorzystywany i uległ znacznej dewastacji. W latach 70-tych zorganizowano w podziemnych kazamatach magazyny doprowadzając do dalszych zniszczeń obiektu. Od czerwca 2004 r. Fort udostępniony został dla zwiedzających jako zabytek architektury militarnej oraz muzeum historii twierdzy. W muzeum znajduje się wiele eksponatów odnalezionych w samych Forcie, jak i jego okolicy, stanowiąc kapitalne świadectwo historii garnizonu i tutejszych fortyfikacji. Na koniec dodam, iż Fort ten w odróżnieniu od Fortu Wschodniego (Gerharda) zwiedza się tylko indywidualnie (bez przewodnika). Poza tym tuż przy Forcie znajduje się restauracja "Prochownia" klimatem nie odstająca od otoczenia, więc warto się tu na chwilkę zatrzymać po zwiedzaniu, aby odpocząć i się posilić. Tak też zrobiłam, nabierając sił na dalszą, tym razem dłuższą część mojej rowerowej wycieczki.
Po posiłku i krótkim odpoczynku wyruszyłam w przeciwnym kierunku, tj. w stronę Naszej zachodniej granicy, udając się do Ahlbeck. Po pokonaniu dystansu 8,1 km dotarłam do centrum tego miasteczka szczycącego się mianem cesarskiego kurortu razem z pobliskim Heringsdorfem i Basin. W miasteczku jest wiele willi, pensjonatów, hoteli nawiązujących do renesansu, baroku czy klasycyzmu. Niegdyś świadczyły one o statusie społecznym ich właścicieli, dziś są pomnikami architektury, które dodają okolicy nieco bajkowego uroku i przepychu. Główną atrakcją Ahlbeck jest jednak wybudowane w 1899 r., a odrestaurowane w roku 1993 molo o długości 280 m w głąb morza. Co ciekawe molo w Ahlbecku, jako jedne z nielicznych we wschodniej części Bałtyku, w 1970 r. zostało uznane za zabytek. Na placu przed wejściem na molo przykłuwa uwagę secesyjny zegar szafkowy zdobiony girlandami ufundowany przez kuracjuszy w 1911 r. Po króciutkim wypoczynku na plaży ruszam w drogę powrotną do Świnoujścia. Co prawda w planach miałam dojechanie do kolejnego miasteczka, a mianowicie Heringsdorfu (kolejne ok. 4 km), ale ponieważ rower musiałam zdać do g. 17-ej, zawróciłam. Dzień zakończyłam zajadając pyszne gofry w usytuowanej na promenadzie (za fontannami) Kawiarni „Czuć miętą”. Wiele oferowanych tam deserów, ku mojemu zadowoleniu, miało miętową nutę. Jednak absolutnym hitem były gofry z gorącymi malinami i piankami marshmallow. Z pewnością jeszcze tam wrócę.

Kolejny dzień spędziłam głównie na plaży, bardziej jednak na spacerowaniu niż leżakowaniu. Muszę wspomnieć, że świnoujska plaża jest największą w Polsce. Według danych z 2016 r. liczy sobie 200 m w najszerszym miejscu. Dla wyobrażenia, to niemal 2 boiska piłkarskie od bramki do bramki. To również jedyna plaża na polskim Wybrzeżu, która przez 10 lat z rzędu uzyskała certyfikat Błękitnej Flagi. Jej znakiem charakterystycznym, który widnieje na wszystkich widokówkach ze Świnoujścia jest Stawa Młyny, czy po prostu Wiatrak. Umieszczony jest on na końcu Falochronu Zachodniego przy ujściu Świny do Bałtyku. Spacerkiem z okolic Promenady to odległość 2,4 km, zatem można do niego dojść w 0,5 h (rowerem 12 min).
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do pobytu nad Bałtykiem, nad którym również czekają interesujące atrakcje. Następnym razem postaram się przybliżyć wschodnią część miasta.


