Moja Litwa- podejście 1.
17 maja 2013r.
Zaczynamy! Mimo, że trasa nie jest długa decydujemy się na wyjazd o 8.30. Wiadomo, przy jeździe motorem potrzebne są częstsze postoje w celu rozprostowania nóg. A po drugie- na trasie chcemy zajechać do Augustowa.
Pogoda nam sprzyjała- ani za ciepło, ani za zimno. W sam raz na jazdę w kurtce z podpinką. Kominiarka jest dziś zbędna :-)
W granicach 9.30 dojeżdżamy do Augustowa. Pora w sam raz na drugie sniadanie, które chcąc- nie chcąc konsumujemy na stacji benzynowej. Dobrze, że chociaż kawę mają smaczną.
Celem rozprostowania nóg udaliśmy się na Rynek Zygmunta Augusta. O tej porze było cóż... Pusto. Zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma co marnować czasu- wrócimy do Augustowa w okresie wakacyjnym.
Nasza dalsza droga prowadziła przez Giby. Dalsza droga, aż do Druskiennik przebiegała prawie bez postoju- zatrzymaliśmy się jedynie na chwilę na granicy, aby wymienić złotówki na lity.
Przed 13.00 dojechaliśmy do Druskiennik (jest to popularne uzdrowisko położone na brzegu Niemna; największe i najnowocześniejsze uzdrowisko na Litwie, jedno z najlepszych uzdrowisk klimatycznych i balneologicznych w Europie; występują tu liczne źródła mineralne i pokłady borowiny; znajduje się tu 9 sanatoriów i centrum balneologiczne)
Ledwie się zakwaterowaliśmy (znaleźliśmy pokój po niesamowicie niskiej cenie- 30 Lt za dwie osoby, do tego dostęp do kuchni i łazienki) i lunął deszcz. Całe szczęście, że zdąrzyliśmy! 🙂 Zakwaterowanie- bez luksusów, ale nie o to chodziło. Szybka decyzja- czekamy aż przestanie padać i jedziemy do Aquaparku. Na dziś mamy zaplanowane błogie lenistwo. Zbędne rzeczy zostawiliśmy w pokoju i udaliśmy zażywać leczniczych mocy wód termalnych.
Bilet 4- godzinny do strefy basenoweji oraz łaźni kosztował nas w sumie 150 Lt. W cenie ręczniki. Muszę przyznać, że byłam zachwycona ilością zjeżdżalni i innych atrakcji. Prawie jak dziecko ;-) Po szaleństwie na strefie basenowej udaliśmy się do łaźni. Basen muzyczny, liczne sauny, pokoje relaksacyjne. Warto było zrezygnować z lepszego obiadu, aby tutaj pobyć.
Po 4 godzinach zabawy byliśmy bardzo głodni zatem udaliśmy się do „FORTO DVARAS” w celu skonsumowania czegoś. Godzina jak najbardziej odpowiednia do obiadokolacji.
Restauracja znajduje się w centrum Druskiennik, w miejscu zacisznym, z pięknym widokiem, nad brzegiem jeziora Druskonis. W stylu starego litewskiego dworku, w przytulnym otoczeniu, wykonanego z naturalnego drewna, z elementami starej grafiki i z obrazkami z autentycznych książek, dźwięczy litewska muzyka, przez okno roztacza się cudowny widok na jezioro i w oddali widoczne zielone obrazy lasu. FORTO DVARAS serwuje dania type dla kuchni litweskiej: 12 rodzajów cepelinów,różnorodne sałatki, zup, przekąsek, dań z wieprzowiny, cielęciny, dań z ryb, deserów.
Zdecydowaliśmy się na chłodnik ( 6,50Lt za porcję) i cepeliny Obszarników oraz Gospodarzy (2 sztuki w porcji za 12.70 Lt). Było smacznie i jak na Litwę- niedrogo.
18 maja 2013r.
Ok. 10.00 wyspani i wypoczęci udaliśmy się w drugi dzień podróży. Do Wilna dzieliło nas zaledwie 130km. Przed godziną 12.00 nasz motocykl stał już spokojnie pod hotelem. Tym razem, za nocleg ze śniadaniem zapłaciliśmy 35Lt/ osoba. No cóż. W końcu stolica. Ale za to był strzeżony parking i stosunkowo blisko centrum.
Co zwiedziliśmy (niestety- nie jest to lista chronologiczna):
- Ostra Brama,
- Katedra św. Stanisława,
- Baszta Gedymina na Górze Zamkowej,
- Kościół św. Anny,
- Kościół św. Piotra i Pawła (z przepięknymi sztukateriami),
- Bazylika Archikatedralna,
- Kościół św. Franciszka i Bernarda,
- Kamienica, w której mieszkał A. Mickiewicz,
- Uniwerstytet Wileński,
- Dzielnica Zarzecze,
- Wzgórze Trzech Krzyży,
- Ulica Zamkowa (najlepsze miejsce na przewę na kawę i ciastko!),
- Pałac Prezydencki,
- Galeria Muzeum Bursztynu,
- Aleja Gedymina.
Obiad tego dnia niezbyt wyrafinowany- zestaw powiększony McRoyal i lody -> McDonald. Jedno wiem- polski McDonald jest znacznie tańszy!
Jeśli wieczorem wybieracie się do klubu- wcześniej jak o 23.00 nie ma sensu nasze szukać otwartego. Polecam Posh i Cocaine- najlepsze kluby w mieście z dobrą muzyką.
19 maja 2013r.
Wyruszamy w drogę powrotną. Wykwaterowanie i wyjazd zaplanowaliśmy na 11.00, ponieważ droga do Trok to niecałe 30km. Niecałe pół godziny po wyjeździe byliśmy już w Trokach. Zmierzając do Zamku udaliśmy się pod karaimską kinesę (kościół), a następnie wprost do Zamku. Jest to miniatura zamku w Malborku, lecz równie pięknie utrzymana. Bilety wstępu dla studenta to koszt 7 Lt.
Po Zamku udaliśmy się do jednej z wielu karaimskich restauracji w celu spróbowania tutejszej potrawy- kibin karaimskich. Są to takie duuuuuże pierogi z kurchego ciasta, z różnego rodzaju farszami, pieczone w piecu. Muszę to przyznać- PYCHA!
O 13.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Do Białegostoku mieliśmy 280km. Z postojem na granicy (rozprostowanie nóg) i szybkim obiadkiem w Augustowie- do domu dojechaliśmy ok. 18.00
Taką trasę polecam dla każdego, kto chce chociaż trochę poznać piękno Litwy. Następnym razem mamy zamiar wyjechać na tydzień i na prawdę poczuć klimat tego pieknego kraju!
