Praskie tajemnice

Zawsze marzyłam by zobaczyć Pragę.Miasto kojarzyło mi się z wieloma magicznymi miejscami znanymi między innymi z książki " Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic",której akcja toczy się w większości właśnie w Pradze. Do granicy czeskiej ode mnie jest dość daleko,a do Pragi jeszcze dalej bo 723km,więc nietrudno się domyślić,że wyjazd tam nie był sprawą tak oczywistą. Gdy więc nadarzyła się okazja podczas pobytu na Dolnym Śląsku ,by choć pobieżnie zobaczyć Pragę,nie wahaliśmy się ani chwili.
Zerwaliśmy się skoro świt,by jak najszybciej wyjechać z Dzierżoniowa,gdzie mieliśmy swoją wakacyjną kwaterę. Przed nami było 263km do przejechania,więc szkoda było tracić czasu na zbyt długie przygotowania. Wczesnym przedpołudniem dotarliśmy na miejsce i nieco błądząc ( bo oczywiście zapomnieliśmy mapy i nie mieliśmy GPS!) zaparkowaliśmy w pobliżu Hradczan.

Hradczany były pierwszym miejscem do,którego się skierowaliśmy. Szliśmy w stronę widocznych z daleka wież katedry świetego Wita. Po drodze jednak zatrzymaliśmy się przed wejściem na dziedziniec ,by z tarasu widokowego podziwiać przepiękną,pełną czerwonych dachów, panoramę miasta. Katedra już z zewnątrz robi potężne wrażenie swoją monumentalnością i strzelistymi wieżami. Jest tak wysoka,że trudno ją sfotografować z nieznacznej odległości. Dodatkowo zdobia ją liczne ornamenty,witraże, tzw. żygacze itp. Przy wejściu do katedry ustawiła się kolosalna kolejka. Dzień był niezwykle upalny i turystów nie brakowało. Jednak ,ku mojemu zaskoczeniu, przesuwała się dość żwawo i dość szybko znaleźliśmy się w środku. Wewnątrz ,w przyjemnym chłodzie,zmęczeni upałem spokojnie przemierzaliśmy kościelne przestrzenie. Z zadartymi głowami podziwialiśmy wysokie sklepienia ( wys.33m!),prezbiterium,ołtarze boczne,skarbiec. Jednak największe wrażenie robi bajecznie kolorowa rozeta ,przepiękny witraż przedstawiający stworzenie świata.
Po wyjściu z katedry przeszliśmy dalej w stronę Zamku Królewskiego. Mieliśmy szczęście bo akurat odbywała się uroczysta zmiana warty. Następnie przespacerowaliśmy się okolicznymi,niezwykle urokliwymi uliczkami w stronę klasztoru premonstratensów na Strahovie. Znajduje się on na wzgórzu położonym na zachód od Zamku Praskiego . Nad całością klasztornego kompleksu góruje bazylika Wniebowzięcia NMP. Na jej organach grywał niegdyś sam W.A.Mozart. Z klasztornych tarasów obserwowaliśmy widok na miasto wytyczając sobie w myślach trasę do Mostu Karola. Widać go było z daleka,bo z dwóch stron ograniczają go charakterystyczne wieże.

Na moście przemieszczały się dosłownie tłumy ludzi. Podziwiając liczne rzeźby oraz widok na Wełtawę przeszliśmy na Małą Stranę,gdzie,w swojej niewiedzy i nawiności chcieliśmy znaleźć Złotą Uliczkę. Po zakupieniu mapy miasta i dłuższym błądzeniu wreszcie znaleźliśmy hmm...Złotą Uliczkę. Jednak zdecydowanie nie była to TA Złota Uliczka,która jest celem wszystkich turystów zwiedzających Pragę.Należy pamiętac,że Stare i Nowe Miasto,Hradczany,mała Strana i dzielnica żydowska Josefow kiedys były bez małą osobnymi miastami.Nic dziwnego,że znaleźliśmy kolejną ulicę o takiej samej nazwie,jak ta słynna Złota Uliczka,na której mieściły się pracownie złotników i alchemików. Skoro jednak znaleźliśmy się na drugim brzegu Wełtawy postanowiliśmy i tutaj zrobić mały rekonensans.
Mała Strana to przepiękna dzielnica pełna urokliwych kafejek,kamienic,i wspaniałych ogrodów. Zatrzymaliśmy się tam na krótki odpoczynek w Ogrodach Wallensteina pełnych cudownych labiryntów alejek wśród fontann,rzeźb i spacerujacych pawi. Pałac Wallensteina jest drugim co do wielkości, po Zamku Królewskim , praskim zabytkiem. Przy nim znajduje się dziś Muzeum Amosa Komeńskiego,wybitnego reformatora i pedagoga.



Przeszliśmy dalej na Stare Miasto z pięknym rynkiem pełnym sklepików z pamiątkami,różnojęzycznego gwaru i zewsząd płynącej muzyki. Znajduje się tu przepiękny kościół Tyński i ratusz ze słynnym zegarem Orłoj z XV wieku. Podobno kazano oślepić mistrza Hanusza wykonującego ten zegar,by nigdy nie mógł wykonać drugiego takiego samego. Wracając na drugi brzeg miasta mijaliśmy nieopodal dzielnicę żydowską . Bardzo chciałam odwiedzic żydowski cmentarz,jednak czas nas już gonił, a i zmęczenie dawało znać o sobie. Zrezygnowaliśmy więc z tego punktu i postanowiliśmy zregenerować siły w jednej z restauracyjek w pobliżu Mostu Karola. Co zjedliśmy na obiad? Oczywiście czeskie knedliczki!
Pozostał jednak pewien niedosyt,że nie widzieliśmy słynnej Złotej Uliczki,a to jak być w Rzymie i nie widzieć papieża! Pokrzepieni knedliczkami ruszyliśmy więc z powrotem na Hradczany,by tym razem jej nie ominać.Oczywiście na miejscu okazało się,że wstęp na uliczkę jest płatny,a jakże. Darowaliśmy sobie więc jej zwiedzanie ( czego do dziś żałuję) zadowalając się jedynie rzutem oka z zza ogrodzenia. Wracaliśmy w stronę parkingu podziwiając zabytkowe kamienice ,których w Pradze nie brakuje.

Ciekawostką Pragi jest,że zwiedzanie zabytkowych uliczek odbywa się coraz częściej z wykorzystaniem nowoczesnych dwukołowych seqwayów. Chciałabym to kiedyś wypróbować. Oczywiście mam świadomość,że jeden dzień w Pradze,mimo intensywności zwiedzania,nie daje możliwości pełnego poznania tego miasta,a nawet jego małej części. Historia przemawia tu z każdego kamienia,z każdej uliczki i kamienicy. Nie pozostaje nic innego jak tylko wrócić tu kiedyś na dłuższy pobyt,by lepiej poznać to wyjątkowo piękne i pełne tajemnic miasto.