Paryż i zamki nad Loarą

Długo czekałam na tą wycieczkę i cieszyłam się,że wreszcie doszła do skutku. Nieważne,że droga daleka,a wycieczka autokarowa,więc sporo czasu przyjdzie nam spędzić w autokarze,nieważne,że czas gonił ,a program był napięty. Ważne,że zobaczę Paryż!
Ze Słupska wyjechaliśmy w samo południe. W Paryżu byliśmy następnego dnia ok.11. Zmęczeni całonocną jazdą marzyliśmy o hotelu i prysznicu. Niestety,organizacyjnym mankanetem tego wyjazdu było ,że prosto po przyjeździe ruszyliśmy w miasto. Wrażenia z wycieczki przyćmiły jednak jej niedogodności.

Dzień 1
Po Paryżu oprowadzała nas przemiła rezydentka,mieszkająca tam od lat i znająca miasto jak własną kieszeń. Bez problemu poruszaliśmy się więc metrem,bez niej,przynajmniej początkowo,byłoby to dla nas jakimś wyzwaniem. Spacer po mieście zaczęliśmy od Bulwaru Magdaleny ( Boulevard de la Madeleine),gdzie zatrzymaliśmy się w prefumerii Fragonard. Ogarnęła nas feeria aromatów,flaszeczek,ampułek,pojemniczków...Oczywiście z Paryża należy przywieźć jakiś zapach,więc po dłuższych dewagacjach, odpowiednie zakupy zostały poczynione.

Następnie przeszliśmy na Plac Vendome pełen ekskluzywnych sklepów, butików i hoteli. To tu ,między innymi,znajduje się hotel Ritz,w którym przybywała przed tragiczną śmiercią,księżna Diana.Tutaj także mieści się budynek,w którym zmarł nasz wielki kompozytor,Fryderyk Chopin. Świadczy o tym umiesczona na budynku tablica pamiątkowa. Mało kto jednak wie,że o jej zawieszenie Polacy długo zabiegali, ponieważ Francja nie uznawała polskości Chopina,nawet po przedstawieniu jego metryki urodzenia. Do dziś są Francuzi poddający w wątpliwość pochodzenie naszego kompozytora. Jak się później okazało,nie tylko jego.Pośrodku placu zwraca uwagę wysoka kolumna,na szczycie której znajduje się pomnik cesarza Napoleona Bonaparte.
Z placu skierowaliśmy się w stronę Muzeum Sztuki w Luwrze,co znacznie przyśpieszyło rytm mojego serca,bo o o wizycie w tym miejscu marzyłam od lat. Jak widać marzenia się spełniają. Z daleka widać było charakterystyczną szklaną piramidę przed Luwrem,najstarszym i największym muzeum na świecie.Muzeum to ogromny kompleks pomieszczeń w dawnym pałacu królewskim,przez które przelewają się dosłownie wielojęzyczne tłumy ludzi.Dlatego nasza przewodniczka posługiwała się urządzeniem przekazującym głos na odległość,co znacznie ułatwiało przemieszczanie sie wnętrzach Luwru. Trudno mi wyrazić,co czułam stojąc przed posągiem Nike z Samotraki,Wenus z Milo,kodeksem Hammurabiego,czy portretem Mony Lisy Leonarda da Vinci! O dziełach tego formatu zwykle tylko czyta się w podręcznikach szkolnych lub encyklopediach. Tu wszystko było na odległość ramienia,niesamowita sprawa. Nie wiem,kiedy minął mi czas zwiedzania,z całą pewnością za szybko.



Po krótkim odpoczynku w ogrodach Tuileries ruszyliśmy na Plac de la Concorde ( Plac Zgody) i Champ de Elysees(Pola Elizejskie). Tam mieliśmy trochę czasu wolnego dla siebie na buszowanie po sklepach i zakupy w eksluzywnych sklepach( były wyprzedaże,więc co niektórzy upolowali coś dla siebie). Spotkaliśmy się na Placu de Gaulle`a,przy słynnym Łuku Tryumfalnym. Stamtąd wróciliśmy do autokaru i po chwili mogliśmy wreszcie zalogować się w hotelu i odpocząć.
Dzień 2

Kolejny dzień był dniem zamków nad Loarą. Pogoda była wspaniała,humory dopisywały ,a okolice Doliny Loary cieszyły oczy polami lawendy i licznymi winnicami. Niepowtarzalne widoki. Zwiedzanie zaczęliśmy od przepięknego,renesansowego, największego w Dolinie Loary zamku w Chambord,zbudowanego w XVI wieku przez królów francuskich Franciszka i Henryka II. Przez jakis czas przebywał tu także po utracie tronu polskiego król Stanisłw Leszczyński.
Kolejnym zamkiem był zamek Chenonceau zwany też Zamkiem Dam,ze względu na sześć kobiet,które kolejno go rozbudowywały. Zamek ten pojawia się w p[owieści Z.Nienackiego "Pan Samochodzik i Fantomas" jako Zamek Sześciu Dam. We wnętrzach poza zabytkowymi eksponatami wyposażenia komnat zwracały naszą uwagę przepiękne bukietu układane ze świeżych kwiatów w pobliskich zamkowych szklarniach. Ogrody zamkowe także są pełne przepięknych alejek,krzewów i ozdobnych nasadzeń . Niesamowite są pomieszczenia kuchenne ,pełne błyszczących,miedzianych rondli i garnków. Uwagę zwraca jedna z komnat ,znacznie różniąca się do tchnących przepychem pozostałych pomieszczeń. Jest to czarna i posępna komnata Ludwiki Loataryńskiej,żony Henryka I,która po śmierci męża żyła w zamku jak w klasztorze,spędzając czas na umartwianiu się i modlitwie.

Trzecim i ostatnim zamkiem tego dnia był zamek w Blois.Jest to ogromny ,imponujący zamek,będący niegdyś siedzibą wielu królów francuskich.To stąd Joanna d`Arc ruszyła do Reims po błogosławieństwo arcybiskupa przed bitwą z Anglikami o oblężony Orlean.Przy okazji mielismy czas dla siebie,więc i możliwość podziwiania nie tylko samego zamku,ale również urokliwych uliczek miasteczka Blois.
W drodze powrotnej do Paryża zatrzymaliśmy się w jednej z winnic. Rodzinna winnica Plois prowadzona przez ojca i trzech synów ( byli baaardzo przystojni :-)) zrobiła na nas wielkie wrażenie.Po raz pierwszy w życiu miałam okazję zwiedzania winnicy,przechadzania się wśród beczek z wniem i degustacji kolejnych próbek smaków wina z lokalnych szczepów winnych. Trochę krępowało nas przy tym konieczne spluwanie do wiaderka,ale podobno tak wypada przy degustacji,żeby się nie upić,a poczuć i wybrać właściwy smak wina. Nic dziwnego,że w dalszą drogę ruszyliśmy obładowani butelkami rodzimego francuskiego wina.



Ostatnim i naprawdę wspaniałym punktem tego dnia była nocna przejażdżka statkiem po Sekwanie . Coś pięknego płynąć w upalny wieczór po Sekwanie ,wzdłuż rozjarzonych światłami brzegów,na których widać siedzące całe tłumy ludzi-studentów,turystów,paryżan.Nocne życie Paryża widać było na każdym kroku:niezwykle klimatyczne nadbrzeżne kafejki,tańce nad wodą przy światłach świec,przyjazne machanie nam na powitanie,zapraszanie do wspólnej kompani nad butelką wina...szkoda,że tego u nas w Polsce nie ma,a przynajmniej ja dotychczas nie widziałam. Na koniec niespodzianka. Przystań znajdowała się tuż przy wieży Eiffela i gdy rejs dobiegał końca( a była to już północ) wieża rozjarzyła się tysiącem świateł.Niezapomniane widowisko.Kto był w Paryżu i nie widział wieży w nocy wiele stracił. Urok tego wieczoru psuli tylko uliczni czarnoskórzy sprzedawcy,wpisujący się stałe w krajobraz paryskiej ulicy i nagabujący do granic męcząco " Kup pani ,za darmo,za darmo..."Oczywiście nie było żadnego " za darmo" tylko niekończące się targowanie i naciąganie kupujących.
Dzień 3

Dzień zaczął się od wizyty na słynnym, najstarszym paryskim cmentarzu Pere -la Chaise,gdzie spoczywają między innymi tak znani ludzie jak np.Honoriusz Balzac i jego ukochana Ewelina Hańska, Abelard i Heloiza,Georges Bizet,Molier,Yves Montand i Simone Signoret,Jim Morrison,Edith Piaf,Oscar Wilde,Isadore Duncan,Maria Callas,a z Polaków Fryderyk Chopin,Maria Walewska,Józef Wysocki.Stary cmentarz robi wrażenie licznym kolumbariami,wypielegnowanymi alejkami,ciekwymi pomnikami oi nagrobkami. Szczególna uwagę zwraca pomnik jednego z młodych lowelasów dawnego Paryża,dziennikarza Victora Noir,który młodo zginął w pojedynku. Zanim umarł, zdołał jednak uwieść i rozkochać w sobie mnóstwo kobiet,stąd też na jego nagrobku widnieje jego postać w naturalnej wielkości,a miejsce męskości ,wyraźnie zarysowne w jego spodniach,jest wyślizgane i z daleka widoczne.Podobno pogłaskanie go przynosi szczęście w miłości. Innym wygłaskanym miejscem jest ramię pochowanego tu sławnego w Paryżu spirytysty Allana Kardec,albowiem wieści to życie wieczne.
Z cmentarza pojechaliśmy do katedry Notre Dame. Chyba zawsze to miejsce będzie mi się kojarzyło z opowieścią o garbatym dzwonniku. Przed wejściem do katedry wiła się długa kolejka,ale na szczęście szybko się przesuwała,więc nie czekaliśmy zbyt długo na wejście.Przy okazji mogliśmy stanąć na punkcie zerowym, w formie gwiazdy wykonanej z brązu , na placu przed katedrą,wyznaczającym dokładnie środek Paryża. W samej katedrze panuje niesamowity nastrój,wyczuwalny pomimo tłumów turystów. Tutaj w skarbcu złożona jest cierniowa korona Chrystusa i tutaj miała miejsce rehabilitacja Joanny d`Arc. Można także wejść na wieżę i zobaczyć Paryż bez mała z lotu ptaka,jednak ze względu na ogromną ilość chętnych i kolejną gigantyczną kolejkę do wejścia,darowaliśmy sobie tą przyjemność. Trochę żałuję,bo zobaczyłabym tam znane z wielu filmów gargulce,w tym najbardziej charakterystyczną postać Strygi,ale trudno...może innym razem. Po wizycie w katedrze był czas wolny,który poświęciłam na przechadzkę wśród licznych stołów antykwariuszy handlujących swoimi zbiorami w okolicy katedry.

Skierowaliśmy się w stronę Dzielnicy Łacińskiej. Tego dnia mieliśmy do dyspozycji na mieście swój autokar,więc pokonywanie większych odległości nie sprawiało nam juz problemów. Tu przystanęliśmy pod Panteonem. Budowla ta wzniesiona była w XVIII wieku jako kościół św. gertrudy,a obecnie pełni rolę mauzoleum wybitnych Francuzów.Znajdują się tu między innymi grobowce Woltera,Emila Zoli,Jana jakuba Rousseau,Louisa Braillea,Victora Hugo,oraz Piotra Curie i jego żony Marii Skłodowskiej Curie. Ciekawostka jest fakt,że na grobowcu tej naszej sławnej chemiczki widnieje napis Maria Curie-Skłodowska,a nie odwrotnie,ponieważ jak już wcześniej wspominałam, Francuzi poddawali w watpliwość polskość Chopina oraz właśnie Marii Skłodowskiej.Toteż podobno początkowo na jej nagrobku widniało tylko nazwisko jej męża Curie.
Potem była krótka wycieczka objazdowa po mieście,między innymi podjechaliśmy pod Pałac Inwalidów,na plenerową ekspozycje najnowocześniejeszych samochodów sportowych,przejechaliśmy wzdłuż Pól Elizejskich do najbardziej znanego paryskiego kabaretu Mouolin Rouge ( Czerwony Młyn). Tu były obowiązkowe zdjęcia z wizerunkiem czerwonego młyna w tle oraz...fotki nad kratką wentylacyjną nad metrem,gdzie powiew wiatru od przejeżdżającego dołem pociągu,podrywał spódnice do góry. To był niezły ubaw. A potem wspięliśmy się do historycznej dzielnicy Montmartre,głównej siedziby paryskiej bohemy artystycznej. Przez plac pełen malarzy i innych artystów powędrowalismy do bazyliki Sacre Coeur,która góruje ponad miastem ze wzgórza Montmartre.Rozciąga się stąd piękny widok na miasto ,a widoczność wynosi ok 30 km. Tu mieliśmy sporo czasu dla siebie. Schodząc w dół wąskimi uliczkami pełnymi kramów mogliśmy kupić pamiątki i inne paryskie bibeloty lub podziwiać występy ulicznych kuglarzy. Potem powrót do hotelu i szykowanie się do powrotu do domu.



Dzień 4
Od rana spakowaliśmy walizki do autokaru i wyruszyliśmy pod wieżę Eiffela. Miałam nieco obaw przed wjazdem na górę( wys.ok 324m),wieża wyglądapo prostu imponująco. Gdy się pod nią stoi widać osypujące się pod wpływem ruchu i drgań konstrukcji, maleńkie kawałeczki farby. Dlatego wieża regularnie jest poddawana renowacji i konserwacji. Ponieważ mielismy bilety wcześniej zarezerwowane,nie czekalismy w kolosalnej kolejce i dość szybko znaleźliśmy się przed wejściem do wagoniku.Przypomina to troche kolejkę na Gubałówkę. Najpierw jedzie on dość wolno po skosie,po jednej z nóg wieży. Następnie przesiedliśmy się do windy,która już pionowo powiozła nas na szczyt. Na szczycie widok jest nie do opisania.Coś fantastycznego! Wokół mnie rozciagało się pocięte setkami ulic oraz wstęgą Sekwany białe miasto. Takie wrażenie robi Paryż widziany z lotu ptaka. Można tu przebywać do woli,zajrzeć do izby gdzie widać woskowe postacie konstruktora wieży Gustawa Eiffela i jego córki.Można też zakupić sobie szampana i wypić go na samym szczycie,ponad Paryżem( najtańszy kieliszek 12euro,najdroższy 21,ale w końcu raz,nie zawsze!). Potem jeszcze rzut oka na Pola Marsowe i zjeżdżamy z powrotem na dół.

Kolejnym punktem naszego ostatniego dnia pobytu w stolicy Francji była wizyta w nowoczesnej dzielnicy szklanych biurowców la Defense.To jakby drugie oblicza miasta,zupełnie odmienne od dzielnic pełnych zabytkowych budowli,gdzie historia przemawia z każdego zaułka. Nie mniej jednak i ono robi wrażenie,zupełnie odmienne w odbiorze.
Na sam koniec mieliśmy możliwość dokonania, przed drogą powrotną, zakupów w słynnej galerii handlowej Pompadour,gdzie wszelkie urzadzenia techniczne,wentylacyjne itp.znajdują się zewnątrz budynku.A potem już tylko autokar i długa droga do domu. Jednak ,pomimo uciążliwej podróży ,bez wątpienia Paryż nie tylko wart jest mszy,ale i odwiedzenia.
