Tydzień we Włoszech

Wycieczka do Włoch to było moje kolejne marzenie,a jak wiadomo,marzenia są od tego,żeby je spełniać. Objazdówki są bardzo męczące,ale dają mnóstwo wrażeń,dlatego lubię tą formę zwiedzania. Tym razem również jechaliśmy ze Słupska autokarem. Przystanek na nocleg mieliśmy w Brnie, na terenie Czech. Stamtąd , z samego rana, ruszyliśmy do Padwy i to było pierwsze ,włoskie miasto jakie odwiedziliśmy.
Padwa

Miasto Padwa, inaczej Padova, kojarzy mi się głównie ze świętym Antonim. Gdy mojej babci coś zginęło zwykle powtarzała : Święty Antoni Padewski,oblubieńcze niebieski,niech się stanie wola Twoja,niech się znajdzie zguba moja. Bo święty Anntoni jest patronem spraw beznadziejnych oraz rzeczy i osób zaginionych. Nic więc dziwnego,że pierwsze kroki w Padwie turyści kierują do bazyliki świętego Antoniego. Jest to największy kościół w Padwie, do którego licznie pielgrzymują wierni. Zwracają w nim uwagę zdjęcia osób zaginionych i cudownie odnalezionych ,dzięki wstawiennictwu świętego Antoniego,są one rozwieszone wokół grobu świętego. Wierni przechodząc obok grobu dotykają ściany ( która podobno jest wiecznie ciepła,taką ma moc) ,by zyskać łaskę świętego w swojej intencji. W kościele znajdują się też niezykłe relikwie świętego,mianowicie jego język i szczęka. Albowiem za życia uznawany był za złotustego kaznodzieję ,a jego kazania zachwycały wszystkich.
Jednak to nie święty Antoni,ale święta Justyna jest patronką miasta. Odwiedziliśmy więc także kościół właśnie pod jej wezwaniem,kościół świętej Justyny. Jest to ogromna światynia,w której człowiek czuje się śmiesznie mały. Niedaleko kościoła znajduje się Ogród Botaniczny oraz plac Prato della Valle. Ma on ciekawy owalny kształt,imponuje swoją rozległością. Na jego obrzeżach ustawiono 78 posągów osób ,mających zasługi dla Padwy. Są tam również posągi Stefana Batorego oraz Jana III Sobieskiego,które podarował Padwie król Stanisław August Poniatowski. Miło spędziliśmy czas spacerując po okolicznych ,wąskich uliczkach miasta. A potem ruszyliśmy dalej,na nocleg do Florencji czyli Firenze.

Florencja
Zwiedzanie Florencji,stolicy Toskanii, zaczęliśmy od punktu widokowego na Piazzale Michelangelo ( plac Michała Anioła) , skąd roztacza się przepiękna panorama na miasto. Największym zabytkiem Florencji jest katedra Santa Maria del Fiore ( Matki Boskiej Kwietnej),czwarta co do wielkości świątynia chrześcijańska na świecie. Jej budowa trwała 150 lat! Na placu obok świątyni znajduje się dzwonnica Giotta oraz Baptysterium. Inną znaną światynią we Florencji jest bazylika Santa Croce czyli świętego Krzyża . Znajdują się w niej groby MIchała Anioła, Galileusza, Machiavellego,a ściany pokrywają freski Giotta. Będąc we Florencji koniecznie trzeba przejść się na Piazza della Signore, na którym wznosi się Palazzo Vecchio,czyli dawny Ratusz. Przed pałacem zwraca uwagę posąg Dawida,dłuta Michała Anioła. Jest to jednak tylko bardzo udana kopia. Tuż obok piękna fontanna z posążkiem aniołka. Wreszcie czas na przejście przez Ponte Vecchio,czyli sławny Most Złotników na rzece Arno.To prawdziwa wizytówka Florencji. Dziś znajduje się tam szereg butików z biżuterią.Nie darmo Florencję nazywa się miastem jubilerów. Niestety nie byliśmy w galerii Uffizi,a szkoda,bo zgromadzono tam niezwykłe dzieła sztuki takich twórców jak między innymi Boticelli, Michał Anioł,Tycjan czy Rafael. Trudno,ruszamy dalej,do Sieny.



Siena
Siena to miasto ,które według legendy założyli synowie Remusa,,którzy uciekając przed Romulusem schronili się w górach,gdzie wznieśli zamek senio. Stąd też herbem Sieny stała się wilczyca karmiąca ludzkie dzieci.

Miasto Siena do dziś zachowało antyczną zabudowę. Jego centrum jest ścisłym zabytkiem Unesco. Słynny owalny plac Piazza di Campo,jest miejscem,na którym latem dwukrotnie ,podczas Palio di Siena czyli festynu na część Matki Boskiej ,odbywają się gonitwy konne karabinierów. Przy placu znajdują się zabytkowe budynki Palazzo Publico,wzniesione z cegieł i trawertynów.niegdyś siedziba władz miejskich. Obecnie znajduje się tam Museo Civico,czyli Muzeum Miejskie. Przy placu jest też imponująca wieża Torre del Mangia,można z jej szczytu podziwiać widok na miasto. Jednak największym zabytkiem Sieny jest romańska katedra z XII wieku pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Jest bardzo charakterystyczna bo...w zielone paski.W jej wnętrzu kryją się ciekawe zabytki sztuki sakralnej,piękna marmurowa ambona,rzeźby i obrazy. W Sienie jest jeszcze wiele miejsc do zwiedzania,galerii i urokliwych kawiarenek,jednak my musieliśmy ruszać w dalszą drogę,czas gonił. Quo vadis domine? Kierunek Roma!
Monte Cassino

Zalogowaliśmy się pod Rzymem w małym,ale urokliwym pensjonacie Serenissima ( Najpiękniejsza) i to miejsce stało się na dwa dni naszą bazą wypadową. Pierwszy wyjazd miał jednak na celu nie Rzym,ale Monte Cassino. Sam wjazd na tą górę był sporym doznaniem ,bo jedzie się wąską,krętą serpentyną,na której mijanka z drugim autokarem graniczy z ekwilibrystyką. Chwilami budziło to grozę wśród pasażerów,jedynie zaprawiony w jeździe tą trasą kierowca miał z tego niemało powodów do śmiechu. Za to widoki cieszyły oko,więc nie żałowaliśmy sobie zdjęć.
" Czerwone maki na Monte Cassino,



zamiast rosy piły polską krew.
Po tych makach szedł żołnierz i zginął ,

lecz od śmierci silniejszy był gniew..."
Z tą pieśnią na ustach ruszyliśmy na słynne wzgórze nad rzeką Liri,u którego stóp znajduje się miasto Cassino,a na szczycie wznosi się opactwo bernardynów. Przypomnę,że podczas II wojny światowej rozegrały się tu krwawe walki między wojskami alianckimi,a niemieckimi. Zginęło ok 30 tys. ludzi. Polskę reprezentował II Korpus Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa.To właśnie Polacy jako pierwsi zawiesili biało-czerwoną zwycięską flagę na szczycie Monte Cassino. Wielu z nich poległo . Toteż pod klasztornym wzgórzem znajduje się zadbany polski cmentarz wojenny,na którym złożyliśmy kwiaty.

Natomiast górujący nad nim bernardyński klasztor stanowi włoski pomnik narodowy. Kilkakrotnie uległ on zniszczeniu na skutek działań wojennych i trzęsienia ziemi,jakie nawiedziło te rejony. Bernardyni pieczołowicie odbudowali klasztor. Dziś do tego miejsca ciagną turyści oraz pielgrzymi. W klasztorze bowiem zachowana jest krypta świętej Scholastyki oraz jej brata-bliźniaka, świętego Benedykta. Są to najcenniejsze relikwia opactwa. Na Monte Cassino spędziliśmy długi,upalny dzień. Natomiast pod wieczór przenieśliśmy się do miasteczka Tivoli z przepięknymi willami d`Este oraz Hadriana.
Tivoli



W Tivoli zwiedzaliśmy wspaniałą Villa d`Este.Początkowo był to klasztor benedyktynów,potem stał się letnią rezydencją. Wewnątrz podziwialismy wspaniał freski,pozostałości posadzek,a na zewnątrz iście bajkowy ogród i ogromną ilością cudownych fontann. Jest to wręcz arcydzieło hydrauliki,w którym wykorzystano system śluz doprowadzających wodę do fontann bez użycia jakiejkolwiek pompy. Największe wrażenie robi ścieżka 100 fontann oraz największa fontanna Neptuna i fontanna owalna. Szkoda,że lekko mżyło,bo pewnie w blasku słońca rozpryskujące sie krople robiłiby jesczez większe wrażenie. Muszę też powiedzieć,że to właśnie w Tivoli dane mi było po raz pierwszy skosztować prawdziwej ,włoskiej pizzy. Jest zupełnie inna od tych,które jadłam w Polsce i jest przepyszna. Kupiliśmy też spory zapasik lokalnego wina oraz wsp[aniałe,świeżutkie owoce. Aha,na ulicach wrażenie zrobiły na mnie szpalery tutejszych sosen-pinii. ich korony przypominają nieco kształt parasola,a szyszki są po prostu ogromne.Może nieźle zaboleć, gdy szyszka pinii spadnie na głowę. wzięłam sobie jedną na pamiątkę.
Rzym 1

Kolejny dzień poświęcony był na zwiedzanie stolicy Włoch - Rzymu. Centrum miasta jest niedostępne dla autokarów dlatego w Rzymie poruszaliśmy się głównie kolejką podmiejską, metrem,autobusami miejskimi lub pieszo. Być w Rzymie i nie zobaczyć papieża? Niemożliwe! Dlatego pierwszym punktem naszej wycieczki tego dnia była audiencja na placu świętego Piotra u papieża Benedykta XIV. Jakże żałuję,że nie mógł to być nasz papież Jan Paweł II. Ale i ta audiencja wywarła na mnie spore wrażenie. Przede wszystkim na miejscu byliśmy ponad godzinę przed jej rozpoczęciem ,by zająć dogodne miejsca. Udało się! Papież przejeżdżał swoim papa-mobile dosłownie na wyciągnięcie ręki od nas. To była piękna uroczystość. Papież witał z osobna każdą wycieczkę,każdą pielgrzymkę w rodzinnym języku,a tłumy wiwatowały,śpiewały hymny i pieśni,skandowały religijne okrzyki, machały chorągwiami i transparentami itp. Spotkanie trwało ok. 2 h. Potem ruszyliśmy na miasto.
Najpierw zatrzymaliśmy się na Piazza Navone. Ciekawe miejsce,zwłaszcza gdy się oglądało film "Anioły i demony." Jedna z dość dramatycznych scen filmu rozgrywa się właśnie na tym placu przy słynnej fontannie Czterech Rzek. Po krótkim buszowaniu w okolicznych sklepikach,kramach i kawiarenkach ruszyliśmy dalej ,dochodząc do Panteonu na Piazza della Rotonda. Panteon,świątynia wszystkich bogów,nie licząc drobnych poprawek, nie zmienił swojego kształtu od powstania. Jest to jeden z najlepiej zachowanych zabytków starożytności w Europie. Od VII wieku naszej ery Panteon stał się światynią chrześcijańską pw. Świętej Marii od Męczenników. Wnętrze Panteonu zachwyca do dziś grą świateł i cieni,niezwykła akustyką,marmurowymi posadzkami. Przede wszystkim jednak jest to miejsce grobowców królów i rzymskich osobistości . Tutaj pochowany jest między innymi Rafael Santi,Baltazar Peruzzi , Wiktor Emanuel II i Humbert I.

Następnie przeszliśmy do najbardziej znanej rzymskiej , barokowej fontanny di Trevi. Podobno jej nazwa pochodzi od imienia dziewczny Trevia,która niegdyś w tym miejscu odkryła źródło wody. Dzień był niezwykle upalny toteż trudno było znaleźć tam wolne miejsce nad taflą wody. By jeszcze kiedyś wrócić do rzymu należy stanąć tyłem do fontanny i przez ramię rzucić do niej drobną monetę. Chętnych nie brakuje toteż w wodzie mieni się wiele monet. Władze miasta wyławiają pieniądze i przeznaczają je dla biednych lub na odnowę zabytków miejskich.
Krótki spacer i doszliśmy do kolejnej rzymksije atrakcji turystycznej. Oto przed nami Schody Hiszpańskie,najciekawszy europejski plenerowy wybieg dla modelek . Miejsce to oczywiście kojarzy mi się również z filmem "Rzymskie wakacje" z Audrey Hepburn w roli głównej. Tutaj obowiązkowy postój na sesję fotgraficzną ( każda przecież chciała pozować na schodach jak modelka). Zmęczeni upałem chętnie chłodziliśmy się przy miejskiej fontannie. A potem już tylko przejażdżka kolejką i powrót do pensjonatu.



Rzym 2

Następnego dnia ponownie pojawiliśmy się w Rzymie.Tym razem zmierzaliśmy do Muzeum Watykańskiego. Czekaliśmy ponad godzinę w dość długiej kolejce na wejście,ale warto było czekać. Obcowanie ze sztuką przez duże S zawsze robi na mnie niesamowite wrażenie ,a tu takich spotkań nie brakowało. Muzuem Watykańskie powstało przecież z dzieł sztuki zgromadzonych przez kolejnych papieży. Prawdopodobnie jest to największa na świecie taka kolekcja. Gdybym miała powiedzieć co najbardziej zapadło mi w pamięci to wymienię kilka znanych powszechnie nazwisk twórców oraz ich dzieła: rzeźba antyczna "Grupa Laokoona" i "Dyskobol", obraz "Jan III Sobieski pod Wiedniem" Jana Matejki,Leonardo da Vinci " Święty Hieronim na pustyni", obrazy Picassa i Salvadore Dali,a przede wszystkim wspaniałe freski Rafaela w komnatach i w Kaplicy Sykstyńskiej . Jak w większości tego typu muzeów obowiązuje ścisły zakaz fotografowania...ale tym milsze są fotki zrobione pomimo to;-) Muzeum w Watykanie można by zwiedzać cały dzień,zbiory są imponujące.W kaplicy Sykstyńskiej panował okropny tłok,w tłumie trudno było cokolwiek dokładnie zobaczyć,ale w sumie i tak najciekawszym elementem tego pomieszczenia jest sufit i ściany pokryte freskami,więc daliśmy radę.
Następnie przeszliśmy do bazyliki świętego Piotra. Znajdują się tu groby niektórych papieży oraz świętego Piotra. Tu także obecnie spoczywa nasz papież Jan Paweł II ( po przeniesieniu jego trumny z Nowych Grot). Bazylika jest piękna,olbrzymia. Można podziwiać tu słynną rzeźbę Michałą Anioła "Pieta" ( za szybą pancerną chroniącą przed ewentualną powtórką ataku szaleńca). Posąg świętego Piotra koniecznie należy pogłaskać po nodze. Przez Drzwi Święte ( Porta Sancta) nie mogliśmy przejść bo ,jak wiadomo,otwiera je tylko nowo wybrany papież. Przed bazyliką rzut oka na plac Świętego Piotra. Nie sądziłam,że będę kiedyś mogła obejrzeć go z tej właśnie perespektywy.

No, a potem już dalszy spacer po Wiecznym Mieście. Nie można przy tym pominąć Kapitolu-twierdzy,sanktuarium i symbolu Rzymu. Dziś mieści się tu Muzeum Kapitolińskie oraz Pałac Senatorski. Zanim, po imponujących schodach,wdrapaliśmy się na szczyt wzgórza zatrzymaliśmy się chwilę na Placu Weneckim,gdzie podziwialiśmy Ołtarz Narodów czyli jednocześnie grób Nieznanego Żołnierza i pomnik Wiktora Emanuela II.Z Kapitolu natomiast,przy filiżance małej ,czarnej, delektowaliśmy się świetnym widokiem na panoramę miasta i Forum Romanum. I właśnie Forum Romanum było kolejnym celem naszej rzymskiej wędrówki. Jest to najstarszy plac miejski,dawny rynek,centrum ,w którym toczyło się życie Wiecznego Miasta. Dziś pozostały po nim tylko ruiny,ale samo przebywanie w ich sąsiedztwie dawało odczuć moc historii Imperium Rzymskiego jaką w sobie przechowują.
Tuż obok ,już z daleka widać było znaną sylwetkę Koloseum. Na ten moment wycieczki najbardziej czekałam i tu się najbardziej zawiodłam. Marzyłam by móc wejść do środka,usiąść na kamiennych ławkach i wyobrażać sobie igrzyska jakie się tam odbywały,walki gladiatorów, decyzje Cesara pokazywane tłumom za pomocą kciuka ( w dół -zabić,w górę-ułaskawić). Tymczasem Koloseum mogliśmy zobaczyć tylko z zewnątrz, bez zwiedzania wnętrza. Jaki zawód! Cóż,tak miało być i mogliśmy się tylko podporządkować. Czas na nocleg,bo następny dzień znowu przyjdzie nam częściowo spędzić w drodze. Kierunek Asyż.



Asyż
Asyż to niezwykłej urody miasteczko związane ze świętym Franciszkiem i świętą Klarą,którzy tam właśnie się urodzili. Zapoczątkowali oni zakony ojców franciszkanów i sióstr klarysek.Jadąc do Włoch nawet nie zdawałam sobie sprawy ilu świętych związanych jest z tym regionem. Jednym z największych zabytków Asyżu jest bazylika Santa Maria degli Angeli ( Matki Bożej Anielskiej),w której znajduje się słynna Porcjunkulla czyli kaplica świętego Franciszka. Jest to niesamowite miejsce,niejako świątynia w świątyni. Kaplicę wzniesioną przez świętego Franciszka obudowano kolejną światynią,bu chronić miejsce gdzie święty modlił się i gdzie zmarł.Oczywiście zdjęć absolutnie robić wewnątrz nie wolno,więc moje fotki,zrobione ukradkiem,są nieco rozmazane. O mało przy tym nie straciłam aparatu,bo obsługa bardzo pilnuje łamania zakazu. Oprócz tej bazyliki w Asyżu znajduje się także bazylika świętego Franciszka z jego grobem i relikwiami oraz bazylika świętej Klary z jej grobem i relikwiami świętej. Tam również poświęciliśmy sporo czasu na zwiedzanie i przemyślenia,bo bez dwóch zdań,miejsca te budzą refleksje.

Miasto ze swoimi zabytkami i jasną zabudową wpisane jest do światowego rejestru zabytków Unesco. Spod bazyliki roztacza się wspanaiły widok na miasto zagubione kaskadami domów w zieleni wzgórza. Niezapomnane wrażenie.Przyjemnie było po zwiedzaniu usiąść na placu ratuszowym by ochłodzić się w cieniu drzew.Gdy byliśmy w Asyżu akurat szykowano średniowieczny festyn,więc tu i ówdzie przemykali ludzie ubrani w stroje z eopki,co jesczez bardziej potęgowało wrażenie tego miasta. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy do San Marino.
San Marino

Republika San Marino to niezwykłe miejsce na mapie Włoch i Europy. Jest uznawane za najstarszą republikę na świecie. Zostałą utworzona w 301r. przez świętego Marinusa,który uciekając przez prześladowcami chrześcijan ukrył się na szczycie góry i założył tam wspólnotę. Dziś San Marino to włoskie państwo-miasto. Ze względu na swoje górskie,malownicze położenie San Marino przyciąga turystów chętnych podziwiać widoki i liczne zabytki. W mieście jest wiele średniowiecznej zaudowy,murów obronnych i fortyfikacji. Malowniczo prezentują się zamki wzniesione na wierzchołkach góry Titano. Najwięcej turystów,a zwłaszcza Polaków, przyjeżdża tam jednak na zakupy. Można tam bowiem za niewielkie pieniądze kupić markowe kosmetyki,biżuterię i alkohol. Przywiozłam sobie stamtąd między innymi włoską grappę na spróbowanie.
Rimini



W Rimini pojawiliśmy się wieczorem.Na dworze zapadł już zmierzch . Mimo to po zalogowaniu się w hotelu jak najszybciej ruszyliśmy na d morze,by zamoczyć nogi w ciepłym Adriatyku. W maju w Rimini tłumów plażowiczów na ulicach jeszcze nie było,jednak szerokie,Widne ulice i mnogość kawiarenek zapraszała do relaksowania się. Na plaży,choć było już zuepłnie ciemno,zabawiliśmy dłuższą chwilę. Wieczór był bardzo ciepły i przyjemny,nie chciało się wracać do hotelu. Z daleka oglądaliśmy światła miasta. Nie zabawiliśmy tu długo,Rimini było tylko punktem noclegowym w drodze do Wenecji.
Wenecja

Wenecja była ostatnim punktem naszej włoskiej wycieczki,ale jakże wyczekanym. Właściwie mogłabym ją opisywać w osobnym temacie,ale chciałam,by całość objazdu była zrelacjonowana w jednym miejscu.
Już sam wjazd do miasta robi wrażenie. Wjeżdża się niby szosą,ale jednak groblą, bo zewsząd otacza nas woda. Zatrzymujemy sie przy Piazzale Roma,niedaleko dworca kolejowego. Szyny biegną bez mała nad naszymi głowami. dalej samochody nie mają wjazdu. Zmieniamy więc środek lokomocji na tramwaj wodny czyli vaporetto.

Płyniemy do wyspy Murano,jednej z wielu wysp Laguny Weneckiej. Murano tak naprawdę składa się z 7 połączonych ze sobą systemem mostów i kanałów,wysp. Drogę tramwajowi wyznaczają ciekawe słupki,zanurzone w wodzie. Na Murano zatrzymujemy się w jednym ,z licznych tutaj ,warsztatów szklarskich,bowiem wyspa słynie z wyrobów szklanych. Rzeczywiście,jest co podziwiać. Oczywiście kupujemy pare świecidełek na pamiątkę.
Następna wysp,na której zatrzymujemy się, to Burano. Słynie ona z niezwykle kolorowych domów oraz wyrobów koronczarskich. Takie włoskie Koniaków. Spacer po ulicach oraz kramach i warsztatach zabiera nam sporo czasu. Jednak jest to bardzo przyjemny czas,przynajmniej dla kobiet,bo podziwiamy niezwykłej urody koronki i talent weneckich koronczarek.



Z Burano przenosimy sie juz docelowo do najbardziej atrakcyjnej części Wenecji ,czyli na Plac ś. Marka. Po drodze mijamy często foto0grafowany Most Westchnień,czyli ostatnią droge jaką pokonywali więźniowie zanim zamkną się za nimi kraty celi. Przy placu ,już z dalaka podziwiamy charakterystyczną sylwetkę Pałacu Dożów. Kierujemy się wprost do bazyliki świętego Marka. Wnętrze światyni pełne jest widocznych akcentów bizantyjskich,w postaci złota i bogatych zdobień. Pochowano tu relikwie świętego Marka. Za głównym ołtarzen zwraca uwage Złoty Ołtarz,fantastyczne dzieło sztuki jubilerskiej. W kaplicy akurat trwała msza w języku polskim,przystanęliśmy więc na chwilę.
Po wyjściu z bazyliki skierowaliśmy się plątaniną wąskich uliczek w stronę Canal Grande ,do słynnego ,weneckiego mostu Rialto. Po drodze mijalismy szereg mniejszych kanałów, przy których cumowały dostojne gondole. Przejażdżka gondolą do najtańszych nie należy,bo koszt wynajęcia ,zdaje się,wynosił 100 euro za 1 h. ( 2011r.) Dlatego zadowoliliśmy się fotkami i dalej podziwialiśmy Wenecję z pozycji przechodnia. Z mostu Rialto rozciąga się świetny widok na główną arterię miasta czyli Canal Grande. Malownicze krajobrazy miesjkie z gondolami w roli głównej.

A potem nastapił czas wolny. Wmieszaliśmy się w tłum i sami , już bez przewodniczki wędrowaliśmy uliczkami. To było niezapomniane przeżycie. Tysiące małych sklepików i kawiarenek. Wysokie ściany blisko zabudowanych domów,tradycyjnie wiszące między nimi pranie. W jednej knajpce zatrzymaliśmy się na pizzę. Lepiej to zrobić dalej od placu św. Marka,bo przy nim ceny są bardzo wysokie. Zresztą ogólnie Wenecja to niezwykle klimatyczne,ale drogie miasto. Ku pamięci tego wypadu zakupiłam sobie maskę wenecką . Po obowiązkowej sesji zdjęciowej podeszlismy do przystani,by ponownie tramwajem vaporetto wrócic do parkingu ,na którym czekał na nas autokar. Czekała nas teraz długa,całonocna i jesczez więcej,droga do domu.
Dziś,gdy moje "włoskie wakacje" przeszły już do historii,wiem,że to była świetna wyprawa i że chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do Włoch. Ciągnie mnie włoskie południe,a zwłaszcza Pompeje,Neapol i Sycylia. Kto wie,może kiedyś się uda i to marzenie zrealizować.
