Białka z Maluszkiem 2018r_Inwałd, Białka Tatrzańska, Niedzica, Dol. Kościeliska, Rabka

Białka Tatrzańska i okolice
Plan nie był specjalnie finezyjny. Przede wszystkim atrakcje dla Lenki (3,5 r.) i liźnięcie gór. Bez napinania się i tak żeby wszyscy chociaż częściowo byli zadowoleni. Zarys tego co chcemy zobaczyć powstał w domu, reszta wyszła w praniu. Baza wypadowa w Białce Tatrzańskiej. Moment niezbyt szczęśliwie dobrany, gdyż to długi wakacyjny weekend. Ale czasem się nie wybiera, tylko bierze to co akurat przyniesie los.

2018.08.15 Inwałd, parki tematyczne
Kolejny zaliczony przez nas zespół parków tematycznych. Powoli stajemy się ekspertami w tych tematach :-).

Zacznę od tego co się podobało dziecku najbardziej: Dzika rzeka (Lenka choć jej mina troszkę zrzedła to twierdzi że to było fajne), duże zjeżdżalnie (jedna z Tatą), place zabaw,dinozaury oczywiście i obowiązkowo przejażdżka na kucyku.
To czego Lenka nie zauważyła to cena tego wszystkiego i pozostawiający pewien niesmak fakt, iż część atrakcji dodatkowo jest płatna. Suma summarum najdroższy park tematyczny z wszystkich odwiedzanych. Oczywiście są tam fajne atrakcje, dużo i urozmaicenie (cztery parki to chyba za dużo na jeden dzień, z Lenką pominęliśmy Warownię i tylko wieżę widokową zaliczyliśmy w Ogrodach, także mini zoo padło ofiarą zmęczenia materiału), ale cennik mocno wywindowany w mojej ocenie.



Dla mnie park miniatur jeden z ciekawszych w tej kategorii, ogrody z wieży wyglądają bardzo ładnie może kiedyś zobaczymy z bliska. Była też możliwość przelotu helikopterem za 150 PLN od osoby. Współdzielenie atrakcji z Lenką i możliwość bezkarnego poczucia się dzieckiem, bezcenne :-).
2018.08.16 Niedzica, Spiska Kraina, tama i Przełom Białki

Spiska Kraina to park rozrywki dla dzieci. Może dla Lenki nie było jakoś dużo atrakcji, raczej dla nieco starszych dzieci bym polecał. Park linowy, park miniatur, dmuchańce i kino 9D. Parę godzin tam aktywnie spędziliśmy, Lenka w swoim żywiole oczywiście. Z uporem maniaka wracała do automatów na monety, tych których sens w stosunku do ceny jest niewielki (chociaż oczywiście dziecko wie lepiej i po wizycie w takich miejscach dziura w brzuchu ma wielkość krateru wulkanu, a język kołowacieje od ciągłych pertraktacji).
Później spacer tamą (malowidło 3d mocno się zdewaluowało, za to widoki na otoczenie jak zwykle piękne) i dalej do bacówki. Na powrocie lody i pamiątki po trudnych negocjacjach ("bo przecież ja chciałam tą kaczuszkę", udawanie że nie wie się którą nie ma sensu, Lenka z precyzją lasera wskaże którą i zaprezentuje jak drewniane kółko obracając się człapie materiałowymi nogami. W takich momentach trzeba przystąpić do kontrnatarcia inaczej przegrana jest pewna. W efekcie po boju, kiedy jesteś już prawie psychicznie zdruzgotany tym jak wyrodnym rodzicem się stałeś, dziecko ściska w rączkach układankę (drewniane puzzle żyrafkę) z niewinnym radosnym uśmiechem wyglądającym spod załzawionych oczu przenosząc cię z piekła do nieba. Zaoszczędzone 15 pln i dziecko ma coś sensowniejszego niż zabawka dla niemowlaków, ale wiesz…

A na zakończenie spacer z parkingu w Krempachach na przełom Białki. Niedługi spacer obok skałek i jaskinek. Przełom, to dzika górska rzeka płynąca wśród skałek, pełna najróżniejszych kamieni, dookoła zieloność drzew. Lenka podobna zapewne milionom innych małych dzieci z radością oddała się puszczaniu z prądem patyczków i rzucaniu kamykami w nurt. Tatuś dzięki temu mógł się troszkę ucieszyć otoczeniem. Rzeka, to była zgodnie z Lenki zdaniem najfajniejsza atrakcja dnia.
2018.08.17 Dolina Kościeliska



Tą piękną dolinę wybrałem na spacer w Tatrach. Urozmaicenie, niewielka stosunkowo odległość i przewyższenia, oraz sporo miejsc gdzie można się zatrzymać na popas. Trasa przebiega obok potoku, który niezawodnie stał się często eksplorowaną atrakcją. Mała dzielnie przebierała krótkimi nóziami, a gdy mówiła że bolą brałem ją na plecy. Mijające nas koniki i wizja spotkania stada owieczek były dodatkowym motywatorem. Nie doszliśmy do schroniska, bo trochę nam czasu zaczęło brakować (nie wstaje się na wycieczkę w góry o 9:00, ale leniwe pierogi… :-), za karę jechaliśmy w korku do Zakopanego ponad godzinę i na szlak ruszyliśmy po 12:00). Najdalej doszliśmy do Wąwozu Kraków gdzie trochę trudniejszym terenem po większych kamieniach Lenka się „powspinała” i w tył zwrot, z powrotem do auta.
Ostatecznie przeszliśmy ponad 8 km z czego Lenka na swoich nóżkach może z 4 km. Zajęło nam to prawie 5 h. Znów woda była główną atrakcją dnia, poza tym spotkania z konikami, owieczkami i chodzenie po kamieniach. Góry możliwe że Hopsiak nawet zauważył, że były, ale pewności nie ma :-).

2018.08.18 Rabkoland
Wizyta w Rabkolandzie, cały dzień prawie, aż do pełnego „rozładowania baterii” (z przerwą obiadową - Zdrojowa przy fontannie z słonikami w centrum Rabki, pierogi ruskie mistrzowskie i przy okazji przejażdżka na kucu Sapciu).

Atrakcje zdecydowanie w większości dla małych dzieci. Lenka w pełni usatysfakcjonowana.
2018.08.19 Rabka – Park Jordanowski



Park opisywany tutaj i pokazywany wielokrotnie. Oczywiście bardzo ładny i dla malucha fajny.
Zaliczone: spacer, jeździki/zwierzątka, plac zabaw i karmienie kaczek nad strumieniem.

Wsiadamy do auta i żegnamy te piękne rejony.

To krótki, ale równocześnie udany urlop. Inaczej niż nad morzem, a zarazem bardzo podobnie. Inna sceneria, mechanizmy te same i radość dziecka bezcenna. Kupiłem Lence książeczkę turystyczną GOT i pierwszy stempelek się w niej pojawił. Kolejny magnesik na tablicy również zawiśnie. Nawet jeśli te wspomnienia nie zostaną jej na długo w główce, to szczęśliwe, wspólnie spędzone chwile może kiedyś zaowocują.
Dokumentacja fotograficzna niezbyt bogata, bo jakoś nie miałem głowy do tych spraw.



Baza wypadowa w Białce bardzo fajna, młodzi właściciele pensjonatu sympatyczni co w połączeniu z dobrymi warunkami dodatkowo umiliło nam pobyt.