Staniątka, Nowy Korczyn, Sandomierz, Baranów Sandomierski, Wiślica, Mogiła

Koniec wakacji bardzo deszczowy, ale wycieczka zaplanowana, więc przyjmujemy na klatę co Bóg dał i zwiedzamy.
Pierwszy dzień Staniątka i Klasztor Benedyktynek oraz Nowy Korczyn i nocleg w Sandomierzu.

Na zewnątrz, ot stary niszczejący ogromny gmach. Wnętrze barokowe.
Nazwa związana ze św. Wojciechem - zresztą kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i św. Wojciecha właśnie - który miał tędy wędrować w stronę Prus, by nawracać pogan, gdy orszak się zatrzymał, święty rzekł po czesku "udielamy tedy staniatky" i tak zostały Staniątka.

Najcenniejsze dzieła sztuki to rzeźby Madonn oraz rzeźba Chrystusa Frasobliwego z XVIw. z warsztatu Wita Stwosza oraz obraz Matki Boskiej Bolesnej - Smętnej Dobrodziejki z siedmioma mieczami boleści.
Siostra opowiada o historii kościoła i klasztoru, dość barwnie.



Mają też niewielkie muzeum, jakby zbiór i bibliotekę ze sprzętami, szatami liturgicznymi.
Jest też przepiękna szopka z posążkami z wosku w strojach wykonanych przez siostry.

Gdy mamy wychodzić i stoimy w przedsionku, na dworze leje jak z cebra. Autobus parenaście metrów, na parkingu, każdy bez parasola, czekamy aż trochę zelży.
Siostra stała z nami i opowiadała - w przedsionku są obrazy świętego Benedykta i Scholastyki -anegdotę o obojgu.

Otóż kiedyś Scholastyka spotkała sięz bratem i chciała z nim rozmawiać o sprawach Bożych, ale reguła zakazywała Benedyktowi rozmawiania po zmroku.
Scholastyka pomodliła się żarliwie i przyszła ogromna burza, i tak pozostali w Kościele razem do rana i rozmawiali.



Nie zostaliśmy tam do rana. Stanęliśmy w drzwiach i....biegiem do autobusu.
Następny przystanek w Nowym Korczynie.

Niewielkie miasteczko i dwa ogromne kościoły: Świętej Trójcy i Św. Stanisława.
Wielce związane ze św. Kingą. Jest tam też źródełko, którego ponoć woda ma właściwości lecznicze.

Najpierw opwiada o histori trochę proboszcz, po 20 minutach przybywa pani przewodnik. Maniaczka robienia zdjęć grupowych co 10 minut;-)
Kościół św. Stanisława barokowy w środku, w południowej części elewacji na zewnątrz ma wbite w mur pociski artyleryjskie z czasów I wojny światowej.



Nazywany czerwonym: ponoć od pogrzebów.
Drugi piękny gotycko - renesansowy biały kościół Świętej Trójcy udzielane są w nim tylko śluby.

Dalej idziemy na Rynek, gdzie znajduje się Dom Jana Długosza oraz nieco dalej ruiny synagogi.
Zza chmur wyjrzało słońce.

Jedziemy do Małego Rzymu. Nareszcie wyszło słoneczko, ale zimno nadal.
Sandomierz - staropolski, królewski gród nad Wisłą, położony na siedmiu wzgórzach.



Zakwaterowanie w Diecezjalnym Domu Rekolekcyjnym (ale inne noclegi też tam oczywiście są) i natychmiastowe wyjście w miasto.
Jesteśmy umówieni z panią przewodnik - Asią Sieroń. Jeszcze nie wiemy co nas czeka, ale....totalna rewelacja.

Zwiedzanie zaczynamy od Bramy Opatowskiej - jedynej zachowanej i tak okazałej. Na górę wychodzimy obowiązkowo, jest tam taras widokowy na cały Sandomierz i na Wisłę. Widac stąd również rezerwat geologiczno- przyrodniczy "Góry Pieprzowe".
Niedaleko są fragmenty murów obronnych i tzw. "Ucho Igielne" Sandomierza - dla zakonnikó!,

jak który był grubszy to się nie zmieścił :-)
Idziemy w strone Rynku - pięknie, pani Asia opowiada, jak w dawnych czasach trzeba było szybko przejść przez te kamienice, bo niewiadomo nigdy było co wyląduje na głowie przechodzącego :-)



Ratusz renesansowy i publiczna miejska pierwsza latryna, oczywiście zamknięta.
Idziemy do Bazyliki Katedralnej. obecnie większość wnętrza jest w remoncie (najlepiej wycieczkę planować na 2020 rok!! - mamy w planach, bo miejsce urokliwe, a wszystkiego nie zwiedziliśmy tak, jakbyśmy chcieli), ale coś tam jeszcze można zwiedzić teraz.

Są tam przepiękne ołtarze rokokowe z czarnego marmuru, ozdobione różowym. Na ścianach jest 16 obrazów, z których 12 tworzy tzw. cykl "Kalendarium" (każda postać jest ponumerowana a obok są wypisani święci, którzy opiekują się tym, który urodził się w danym dniu).
Cztery obrazy przedstawiają sceny z historii Sandomierza: męczeństwo Sandomierzan w 1260r., męczeństwo dominikanów w 1260r., rytualny mord żydowski oraz wysadzenie zamku przez Szwedów w 1656r.

Sceny dość ponure, ale opowieść pani przewodnik rekompensuje nastrój powagi.
Z ciekawostek to jeszcze może taka, że Wincenty Kadłubek bardzo związany był z tym miejscem, często się modlił przed Najświętszym sakramentem i to właśnie on wprowadził pierwszy, że przy ołtarzu zawsze świeci się lampka, za jego czasów oczywiście to były lampy oliwne lub zwykłe świece.



W pobliżu są Pałac Biskupi, Sufragania, Wikariat oraz Collegium Gostomianum, czyli najstarsza szkoła średnia w Polsce.
Idziemy dalej przez Rynek do Ucha Igielnego.

Następnie prawie biegiem nad Wisłę, mamy załatwiony rejs statkiem z panem kapitanem Heniem i widzimy całą Starówkę Sandomierza z innej perspektywy. Bosko!!
Poza tym przechodzimy przez liczne ścieżki rowerowe i spacerowe oraz Bulwar nad Wisłą im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Jest gdzie pospacerować, odpocząć, lae...my nie mamy czasu :-)

Idziemy do Zespołu Klasztornego Dominikanów z kościołem św. Jakuba. Kościół inny niż wszystkie - dosłownie otwarty, czyli nie ma drzwi zamkniętych i w całości zrobiony z cegły -tędy prowadzi Małopolska Droga św. Jakuba.
To podwójne sanktuarium: Matki Bożej Różańcowej i bł. Sadoka i 48 Sandomierskich Męczenników Dominikańskich.



Z przyrodniczych ciekawostek - Wąwóz św. Królowej Jadwigi - lessowy o dł.500m i gł. 10m oraz "Park Piszczele".
Idziemy padnięci spać.

Na drugi dzień z samego rana krypta Kościoła św. Józefa, gdzie znajdują się doskonale zachowane zwłoki Teresy Izabeli Morsztynówny w oszklonej trumnie, sandomierskiej wojewodzianki zmarłej w opinii świętości
I Msza św. w kaplicy Domu Rekolekcyjnego.

Jedziemy dalej.
"Mały Wawel" w Baranowie Sandomierskim. piękna rezydencja magnacka. Jest trzykondygnacyjna, ma cztery cylindryczne baszty.



Obecnie znajduje się tu Muzeum Zagłębia Siarkowego.
Zwiedzamy z panią przewodnik, która pochodzi z Białorusi. Dość niewyraźnie mówiła, ale...ale po dłuższej chwili dało się rozeznać słowa.

Jest pięknie zachowana polichromia herbowa, dziedziniec i kaplica zamkowa, od której zaczynamy zwiedzanie.
W piwnicach jest stała ekspozycja muzealna. można podziwiać największe w Europie czółno wydłubane z pnia drzewa.

Natomiast na wejściu jest Portal wykonany jest z czerwonego piaskowca.
Nad nim łaciński napis "Amicis qualibet hora". I tu była przezabawna sytuacja.



Napis oznacza "Przyjaciołom każda pora, godzina", natomiast w tłumaczeniu pani przewodnik wyszło "Przyjaciołom każda gadzina" - wiadomo, dla nas gadzina to gadzina np. wąż, jaszczurka itp., ubawiliśmy się setnie, a pani przewodnik patrzyła na nas jak na wariatów.
Człowiek cały czas poważnym być nie może:-)

Zamek otoczony jest 14hektarowym obszarem parkowym.
Niestety ze względu na brzydką pogodę, nie skorzystaliśmy w pełni. Cóż, bywa i tak.

Następny przystanek w najmniejszym mieście Polski - Wiślicy.
Po drodze przejeżdzamy przez dolinę Nidy. Przecudowne okolice. Nic tylko mieć dobry aparat i robić zdjęcia ptakom, których tam jest mnóstwo.



Nazwa pochodzi od księcia Wiślan - Wiślimira.
Najpierw zwiedzamy Bazylikę Kolegiacką: Najswiętszej Marii Panny, od 2005r. Bazylika mniejsza.

Powstała jako wotum pokutne za zabójstwo kanonika Marcina Baryczki.
Wnetrze ma gotyckie sklepienia oparte na trzech filarach na środku bazyliki.

W głównym ołtarzu znajduje się Madonna Łokietkowa.
W podziemiach znajdują się relikty wczesnoromańskiego kościoła św. Mikołaja oraz unikatowa "płyta Orantów" z 1175r.



Jest tam też muzeum, w którym jest misa chrzcielna - niecka gliniano - gipsowa, która ponoć służyła do chrztów zbiorowych.
Tuż obok znajduje się Muzeum oraz Dom Długosza robiony z cegły z 1460r. Zachowała się na ścianach polichromia z XVw. i herb Jana Długosza - Wieniawa.

Po obiedzie jedziemy już do Krakowa.
Tam zostął nam już ostatni punkt wycieczki - Opactwo Cystersów.

Zwiedzamy z młodym Cystersem, który wspaniale tłumaczy wszystko.
Oczywiście w Kaplicy Krzyża Świętego nie jesteśmy długo, ale udaje się klęknąć przed Chrystusem Łaskawym. Ma wysokość 192cm, krucyfiks zrobiony z jednego kawałka drewna - wiązu. chrystus ma ludzkie włosy.



Udaje się zobaczyć tez zegar słoneczny z napisem "adducam contra te tempus" (wyprowadzę przeciw tobie czas), przypominający, że mieszkańcy klasztoru mają żyć według reguły "ora et labora' .
Zwiedzamy również, po drugiej stronie drogi, modrzewiowy, najstarszy w polsce Kościół Narodzenia Pańskiego i św. Bartłomieja Apostoła.

Wiele razy spalony, ale odbudowany przez cieślę Macieja Mączkę, o czym przypomina dedykacja wyrzeźbiona w dębowym, ostrołukowym zdobionym dekoracją roślinną, gotyckim portalu kościoła, z herbem Odrowąż.
Wspaniale opowiada o tym przewodnik Andrzej Broda.

Podziwiać też tam można liczne polichromia, rzeźby, obrazy, m.in. na suficie -wstąpienie do nieba św. Bartłomieja z aniołami, którzy mają w rękach zakrwawione noże, które są symbolem tego, że święty został odarty ze skóry oraz obraz św. Izydora (ponoć patron od internetu ;-)) oraz Matka Boska z Dzieciątkiem na półksiężycu.

Czas wspaniale spędzony. Może nie zobaczyłam i nie zwiedziłam wszystkiego, ale... to napewno inspiracja by przyjechać w te miejsca i zwiedzić je po swojemu.
