Załęczański Park Krajobrazowy - Żabi Staw i Wronia Woda

Jak sobie obiecaliśmy, tak uczyniliśmy. Początek czerwca wracamy do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego, a konkretnie nad Żabi staw. Ostatnio wysłuchaliśmy pięknego koncertu kumaków, jednak tego dnia milczały. Naszym celem co prawda nie były, ale miło byłoby je znów usłyszeć. Co w takim razie było naszym celem? Grzybienie białe.... odnalazłam informację, że na przełomie maja i czerwca cała powierzchnia stawu pokrywa się tym pięknym kwieciem... nam tego piękna nie było dane obejrzeć.

Nie wiemy czy było już po, czy przed kwitnieniem, ale na powierzchni unosiło się sporo listowia, jednak kwiatów brak. Być może spóźniliśmy się, biorąc pod uwagę jak ciepły było to sezon. Co nie co o tym stawie pisałam już w poprzedniej relacji:
Zadowalamy się małymi żabkami i łątkami, które okraszają swoimi barwami zielony krajobraz

Po krótkich odwiedzinach udajemy się spacerkiem nad Wronią Wodę. Mamy do przejście nie długi leśny odcinek, jednak pogoda zaczyna coraz bardziej stroić fochy.... więc nasz spacer troszkę przyspiesza. Docieramy. Miejsce to, to starorzecze ukryte w lesie. Idąc drogą leśną znad stawu, jesteśmy ponad rzeką, dlatego musimy znaleźć dogodne miejsce do zejścia na dół, udaje się to, ale chyba tylko dlatego, że możemy przejść wyschnięty strumień. Gdy spojrzymy na mapę, widzimy meandrującą Wartę, od której w pewnym momencie odłącza się mały meander, który niegdyś był częścią koryta rzeki – dzieje się to kawałek za Górą Świętej Genowefy. Jest to właśnie interesujący nas użytek ekologiczny, który jest miejscem lęgowym ptactwa wodno-błotnego. Jest to jedno z tych rzeczywiście dzikich miejsc, niedostępnych z drogi, ukrytych za gęstą roślinnością i byłoby pięknie tam posiedzieć dużej, jednak pogoda nie zna litości i uciekamy przed docierającą do nas burzą.

[ponieważ nie mieliśmy dużo czasu, na zdjęcia tego czasu również nie było, w dodatku bardzo rozświetlone niebo utrudniało bardzo]