Pójdę w Połoniny... czyli na szlaku z bieszczadzkimi aniołami - Dzień IV (Sine Wiry, Smolnik, Chmiel, Wodospad Szepit, Wodospad Hulski)

Zabieszczaduj znowu z nami
Tutaj czas anielsko płynie
Każdy potok gada z aniołami
O bieszczadzkiej wspomina krainie
["Zabieszczaduj" - SDM}
Przyszła kolei na niziny i słynne Sine Wiry. Jednych zachwyca, inni nie widzą tam nic interesującego. Oczywistym jest, że należę do g rupy zachwyconej 😉 choć w tym doznaniu przebiła mnie psica, która wpadła tam w dziki szał radości i jak nigdy nie dała się wciagnąć do żadnego strumienia, tak stamtąd wyszła pięknie wykąpana. Pierwszym punktem na 11 km odcinku jest strumień z ciekawą formacją skalną i to było to szaleństwo, a należy jeszcze dodać, że psica dostaje kozich zapędów widząc skały i zaczyna swoje skoki wyczynowe. Miejsce malownicze do przysiadnięcia na moment i posłuchania szumu wody.

Sama droga jest łatwa, szutrowa, nieznacznie pod górę.

Do kolejnego punktu idziemy kawałek docierając do spokojniejszego zakątka rzeki Wetliny.

Tam też ścieżka prowadzi nas górą do miejsca, w którym można odpocząć oraz zejść podziwiać dzieło natury – słynnego jelenia uformowanego ze skał i drzew.
Po powrocie na parking, godzina młoda więc decydujemy się na małą włóczęgę po okolicy i tak udało się nam odwiedzić: cerkiew w Smolniku, cerkiew w Chmielu, Wodospad Szepit na potoku Hylatym oraz Wodospad na potoku Hulskim.
Z sinych Wirów kierujemy się do Smolnika. Wybierając się autem, musimy brać pod uwagę, że wszędzie będzie naokoło, że co chwilę jakaś droga okaże się zamknięta dla ruchu samochodowego. Ostatecznie nadrabiając docieramy, a przed nami drewniana cerkiew św. Michała Archanioła z 1791 roku, która jest jedyną spuścizną dawnej – bojkowskiej - zabudowy tego miejsca. Prezentuje ona, nielicznie już zachowaną, grupę kopułowych cerkwi trójdzielnych. Niegdyś były one powszechne na bojkowszczyźnie, niestety zostały zniszczone po 1947 roku.

Stąd już nie musimy krążyć drogami, ponieważ ułożyliśmy plan doskonały i jadąc dalej drogą ze Smolnika, zatrzymujemy się w miejscowości Chmiel. Obecna budowla w tym miejscu powstała z początkiem XX wieku i powstała na miejscu wcześniejszej z 1795 roku. Po roku 1950 została opuszczona, a jej wyposażenie rozkradzione. Mieścił się tutaj również magazyn straży pożarnej. Wszystkie te czynniki spowodowały, że nie zachowało się nic z jej oryginalnego wyposażenia. Jej konstrukcja jest trójdzielna i oparta na systemie zrębowym. Na terenie cerkwi zachowała się płyta nagrobna z XVII wieku w języku starocerkiewnosłowiańskim.

Czas na leśne zakątki, w których szemrzą potoki i pustka dookoła.
Kierujemy się do Zatwarnicy skąd dalej drogą dojeżdżamy do pewnego tylko momentu i dalej pieszo kierujemy się ku Potokowi Hulskiemu. Króciutki pieszy odcinek. Wokół drogi w rozkwicie – pięknie jest!

Za to droga, która nas tam prowadziła...podsumujmy to tak: udało się wrócić i auto dalej jeździ... Do wodospadu dotrzemy przemieszczając się wzdłuż drogi/ścieżki, ponieważ jest umiejscowiony tuż przy niej. Gdy miniemy dolinę i tereny wsi Hulskie, dojdziemy do skrzyżowania dróg. My udajemy się prosto, drogą leśną w górę potoku. Musimy minąć miejsce, w którym po lewej stronie będziemy widzieli stary mostek i wiatę. Wyznacznikiem może być też znak: zakaz wstępu: zrywka drzewa. Potok tworzy tu malowniczą kaskadę oraz wyższy spad. Pierwsza kaskada jest wyższa, woda spada tu z kilku progów. By się do niej dostać musimy zejść w dół po bardzo stromym zboczu.

Druga kaskada nie jest już tak wysoka jak pierwsza, ale jest bardzo urokliwa i łatwiej dostępna.

Szczerze polecam ten zakątek – taki mały skrawek opływający malowniczością.
Wracamy się do Zatwarnicy i pieszo kierujemy się 1,4 km nad bardziej zagospodarowany Wodospad Szepit na Potoku Hylatym. Wodospad spada kaskadami z 8-metrowego progu i jest on najwyższym wodospadem w Bieszczadach. Możemy obserwować go z platformy widokowej. Znajduje się tutaj tablica informacyjna i ławeczki. Wodospad jest położony na trasie ścieżki Hylaty.

I tak około godziny 18 docieramy do auta i kończymy ten urozmaicony dzień.
