R 10, czyli bikeway to Hel!
Wakacje, ku rozpaczy wszystkich uczniów, a w tajemnicy dodam, że i nauczycieli, zbliżają się nieuchronnie do końca... W związku z tym postanowiłem pojechać tam, gdzie byłem bardzo często, ale nigdy z rowerem, czyli nad morze.
Na cel wybrałem sobie jeden z najbardziej znanych rowerowych szlaków w Polsce, czyli R10. Jest to trasa prowadząca ze Świnoujścia na Hel oraz, przez Trójmiasto, do Elbląga. Oczywiście, nie zamierzałem przejechać całej tej drogi, bo to wycieczka co najmniej kilkudniowa. Mój plan zakładał wyjazd z Gdyni i wjechanie na R10 dopiero w Pucku.
Do Gdyni docieram nad ranem, więc nie zakładałem jej zwiedzania. Wyjątek zrobiłem tylko dla pomnika Ofiar Grudnia 1970
Po opuszczeniu Trójmiasta pierwszy przystanek robię w Rewie, gdzie oglądam wschód słońca.
Przepiękne widoki
Siedzę sobie, podziwiam cudowny spektakl przyrody
Przy okazji udaje mi się zrobić zdjęcie, które – po obejrzeniu – skojarzyło mi się ze znanym obrazem Claude`a Moneta „Impresja. Wschód słońca”, od którego nazwę wziął kierunek XIX-wiecznego malarstwa, czyli impresjonizm. Czy też macie takie wrażenie?
Przy Cyplu Rewskim znajduje się Krzyż Morski upamiętniający ludzi związanych z morzem.
Po opuszczeniu Cypla Rewskiego kieruję się w stronę Pucka, pokonując wyjątkowo stromy podjazd w miejscowości Mrzezino. Jak ktoś lubi naprawdę się zmęczyć, zachęcam. Kolejny postój to Osłonino, gdzie zatrzymuje się przy molo
i oglądam ciekawy fragment wybrzeża z całkowicie pustą plażą!
Rozumiecie?! Pusta plaża? Dopiero po parunastu minutach przeszła pani z pieskiem. Po krótkiej kontemplacji ruszam w stronę Rzucewa, gdzie oglądam pałac będący obecnie hotelem
oraz przepiękny w tym miejscu odcinek wybrzeża morskiego
Niestety, natura nie jest łaskawa dla tego miejsca, ponieważ prądy morskie „ściągają” ogromne ilości glonów, które gniją na brzegu
stąd pierwszym wrażeniem jest... smród i to naprawdę spory 😢 A szkoda, bo miejsce bardzo ładne, z lasem dochodzącym do brzegu, zachęcającym do spacerów i ślicznym molo
I tak, nie spiesząc się, docieram do Pucka, miasta które odgrywało w historii bardzo ważną rolę w tej części Polski. Tutaj, po raz pierwszy i jedyny podczas tej wycieczki trochę zwiedzam. Oglądam rynek
z ciekawym pomnikiem nawiązującym do herbu miasta
Zaglądam do kościoła pw. św. Piotra i Pawła
Na koniec docieram do portu,
gdzie podziwiam ludzi przygotowujących się do zawodów sportowych. Nie znam się zupełnie na sportach wodnych, więc nie wiem, co to za łódki
O ile do Pucka raz sobie jechałem, raz zjeżdżałem z R10, tak od Pucka już tylko ta trasa. Zaraz za Puckiem wita mnie dosyć ciekawa reklama pewnego zakładu. Wiem, że nie powinienem, ale mi się ona wyjątkowo spodobała, stąd pokazuje na zdjęciu.
Poświęcam się już tylko widokom. Na początku witają mnie tylko mewy
stopniowo przybywa ludzi i to zarówno pieszych, jak i na rowerach. Bardzo szybko przekonuje się dlaczego ta droga oceniana jest jako jedna z najbardziej przez rowerzystów uczęszczana. I tu kilka zdań oceny. Nawierzchnia to asfalt (do Władysławowa), kostka
i przed Helem szuter. Przejeżdżając przez znane miejscowości turystyczne należy się nastawić na omijanie ogromnych tłumów, więc jak ktoś chce szybko jechać, to nie tutaj. Dużym minusem jest stan kostki, częste dziury, poprzeczne „rowki” utrudniają jazdę i są po prostu niebezpieczne. Odcinek szutrowy bardzo fajny, ale dosyć trudny – liczne podjazdy i zjazdy urozmaicają jazdę. Do tego wszystkiego widoki morza.
Dojeżdżam do Helu, ustawiam się w kolejce do zrobienia zdjęcia. Wygląda na to, że to obowiązkowy punkt u większości rowerzystów.
W samym Helu oglądam sobie port
pomnik Neptuna
fragmenty umocnień
oraz latarnię morską
Następnie wracam do Władysławowa, skąd pociągiem udaje się do domu. Po drodze „podziwiam” sporej długości korek. Każdy, kto choć raz jechał z Helu samochodem, wie o czym mówię 🙂
Podsumowując, mimo ładnych widoków i ciekawych obiektów w Helu, nie jest to to, co tygryski lubią najbardziej. Ogromna liczba ludzi powoduje, że raczej szybko się tu nie pojawię. Z drugiej strony nie jestem zawiedziony i nie żałuję, że tutaj przyjechałem, W taki oto sposób kończę moje tegoroczne rowerowe wakacje, choć mam nadzieję, że jeszcze gdzieś uda mi się pojechać.