U źródeł Wisły - Barania Góra
Dzień zaczęliśmy od Mszy Świętej w zabytkowym kościółku w Łodygowicach. Mimo nieciekawej pogody pełni optymizmu ruszyliśmy na wyprawę do źródeł Wisły. Przejeżdżając przez całkowicie zamgloną przełęcz mieliśmy lekkie obawy, lecz rozwiał je wesoły góral sprzedający oscypki. Ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Baranią Górę. Szlak ten wiedzie tuż przy potoku Biała Wisełka. Pierwszą godzinę idzie się asfaltem. W razie deszczu na szczyt można wyjść i z parasolem. Droga jest przyjemna, ale do czasu. Za drogą asfaltową zaczyna się błoto. Nie wiem czy ono zawsze się tam znajduje. Być może w czasie gdy świeci słońce jest tam przyjemna droga. Na szczycie mającym 1214 m.n.p.m. znajduje się platforma widokowa. My natrafiliśmy niestety na brzydką pogodę. Lał deszcz i była wielka mgła. Z platformy można było zobaczyć tylko widoki w promieniu 20 metrów. Na szczęście niedosyt związany z słabą widocznością nie był aż tak odczuwalny, gdyż mieliśmy świetną atmosferę i było wesoło. Następnie do schroniska prowadzi droga bardzo błotnista. Na szczęście jest ona wyłożona z klocków drzew. Nie radzę schodzić z tej drewnianej "kładki", gdyż grozi to wpadnięciem do błota. Piszę to, bo na własne oczy widziałem turystkę grzęznącą po kolana w śmierdzącym torfie. Schronisko pod Baranią Górą jest dobrze wyposażone i duże. Po odpoczynku czeka nas ostatni etap wycieczki. Schodzimy najpierw 20 minut czerwonym, a potem czarnym szlakiem do Wisły Czarne. Szlak wydawał mi się przyjemny (może dlatego że deszcz przestał padać) i już po chwili znaleźliśmy się przy jeziorze Czerniańskim. Potem tylko 2.5 kilometra do parkingu. Blisko niego była restauracja, w której zjedliśmy dobrze nie przepłacając. Ta wycieczka nie należała do długich, lecz była bogata w wiele niezapomnianych wrażeń. Pozdrawiam.