Królowa Beskidów
4.00 wyjazd z bb
5.30 śniadanko na Krowiarkach herbatka kanapki z kotletem aut kilka już stoi pewno od wczoraj, ciecia nie widać idziemy
6.00 już na szlaku delikatnie jak pisałem niebieskim na Markowe Szczawiny żeby trochę się rozgrzać stawy zastane i mięśnie parę fotek staw picie wody z potoków brrr ale zimna wkoło grzmi oczywista na coś sie zanosi
8.00 schronisko, nie choć nie to raczej pensjonat czy hotel ten nowy bez duszy bez klimatu echhhh a muzeum zamknięte na 3 spusty porażka uciakmy na perć
9,30 zdobyta Babia percią klamki nowe śliskie bardzo te stare wyorane lepsze były
10.00 lecim nazad bo już się zanosi na potężne burzysko nad pilskiem gdzieś już kocioł straszny ech może zdążym choć do lasu na Sokolicę
11.00 nie no muszę tu trochę się zatrzymać las już widać zaraz wejdziem ale ja o pseudoturystach idą adidasy 2, 3 letnie dzieci bez placaków więc ani herbaty ani przeciwdeszczówek ani kanapek dzieci placzą posikane nawet były ale niosą na Babią jeszcze dobra godzina przed nimi a u góry nic tylko kamienie i zaczyna już fest wiać i kropi
12.00 my już w aucie w lesie nas dopadło więc luks nawet buty nie zmokły dobrze🙂 z Zawoji rzut oka na Babią a tam kocioł błysk czarno szczytu nie widać echhhh tylko tych dzieci żal durny naród toż szkraby uraz do gór od małego mieć będą
14.00 w domku ciepły obiadek burze pieruńskie były ech ale fajno na rozruszanie było