Zakopane
Wieczorem wsiadłam do pks-u i z samego rana byłam już w Zakopanem.Rano poszłam do Domu Turysty PTTK gdzie miałam zarezerowany nocleg.Zostawiłąm tam bagaż który w wędrówce specjalnie nie był mi potrzebny.I poszłam na szlak.
Dojechałam busikiem do Doliny Kościeliskiej i tam powolutku nie spiesząc się i podziwiając widoki poszłam na szlak.Ludzi nie było zbyt wielu.Więc spokojnie doszłam do Sterczyńkiego Stawu gdzie całkowicie sama siedziałam i podziwiałam przepiękny widok.Staw był jeszcze zamarźnięty choć to był już kwiecień,góry wokół ośnieżone i ta niesamowita cisza.Śpiewały tylko ptaki i nic poza tym nie było słychać.Mogłabym tak siedzieć cały dzień ale kiedy słońce zaszło za chmury niestety zrobiło się dosyć chłodno.Poszłąm więc do Schroniska w Dolinie Kościeliskiej gdzie zjadłam obiad.Wracając wstąpiłam do Wąwozu Kraków ,który była zasypany śniegiem.Póżnym popołudniem wróciłam na kwaterę.
Następnego dnia wyruszyłam na szlak na Kalatówki i na Kondratową.W taką pogodę nie chciałam ryzykować wchodzenia gdzieś wyżej i dobrze zrobiłam ,bo kiedy doszłam do Kondratowej rozpętała się śnieźyca i prawie nic nie było widać.W Schronisku posiedziałam ,zjadłam zupkę borowikową,wypiłam herbatkę i tam dowiedziałam się o katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku.Wszyscy i w schronisku i na szlaku byli wstrząśnięci.
Wracając z Kondratowej wstąpiłam na Kalatówki bo bardzo zmarzłam.Wypiłam herbatkę i zaczełam schodzić do Zakopanego.Ludzi było na tyle mało że dwa ptaki gile siedziały na kamieniach i dały się zfotografować.Po powrocie na kwaterę obejrzałam wiadomości i poszłam spać.
Następniego dnia nie miałam zbyt wiele czasu więc zwiedziłam Zakopane starannie omijając Krupówki.Po zrobieniu zakupów niestety już musiałam iść do pociągu i wracać do Warszawy.Wycieczka była bardzo udana chociaż w nieprzyjemnych okolicznościach.