Klimczok wieczorową porą.
Wiosna zagląda w Beskidy to i my wyskoczymy. Późno startujemy więc pakuję czołówkę. Tuż po 14.00 jesteśmy na szczycie. Tatry, Babia i wszystko dookoła jak na dłoni. KIlku narciarzy zapaleńców szusuje po resztkach śniegu. W schronisku dość tłoczno, wszyscy wpatrzeni w telewizor - nasi skaczą - Małysz drugi po pierwszej serii. Żurek, kawka, jabłecznik, drugą serię skoków odpuszczamy, juz po 15.00. Słońce z wolna idzie spać to i na nas pora. Na szlaku z Klimczoka na Szyndzielnię zatrzymują nas krajobrazy kończącego się dnia. Z góry schodzimy już po zmroku. Oj przydała się czołówka na śliskim, miejscami oblodzonym i błotnistym szlaku. Warto było sie znów powłóczyć.