Kotlina Kłodzka luty 2011

Wycieczkę rozpoczęliśmy 25 lutego po pracy – wyruszyliśmy około godziny 13:00 i około 16:30 byliśmy na miejscu w hotelu Górski Potok w Stroniu Śląskim. Tym razem podróżowaliśmy w ramach wyjazdu integracyjnego z firmy Romka.
W piątek nie próbowaliśmy już zwiedzania, lecz jeszcze raz przejrzeliśmy uważnie plany na sobotę i pozytywnie się do niej nastawiliśmy.

Sobotnie poszukiwanie pozostałości historycznych poniżej linii Kłodzka (takie założenie postawiliśmy jeszcze w domu) i raczej poniżej początku XX wieku, rozpoczęliśmy tuż po śniadaniu – silnik samochodu zaburczał wesoło dokładnie o 8:50. W sumie odwiedziliśmy 13 obiektów, w tym 3 kościoły obronne, 3 wieże mieszkalno-obronne, 5 zamków bądź ich ruin, 1 miasto i Kaplicę Czaszek. Zajęło nam to osiem i pół godziny, a przejechaliśmy 192 km zataczając szeroka pętlę wokół Masywu Śnieżnika.
Na pierwszy ogień poszła wieża mieszkalno-obronna w Ołdrzychowicach. Aktualnie zajmuje się nią Przedsiębiorstwo Rolno-Przemysłowe z Trzebieszowic. Przynajmniej tyle da się zobaczyć na tabliczce zawieszonej przy bramie, na teren wejść się nie da. Wieża, niestety nie wygląda na zbyt zadbaną. Próbowałam tu swoich sił z samodzielnym ustawianiem aparatu, ale… ech, wszystko niebieskie… i czemu???

Z Ołdrzychowic pojechaliśmy do Żelazna, tu również znajduje się zamknięta niestety wieża rycerska. A razem z nią kościół z murem obronnym pod wezwaniem św. Marcina Biskupa. To był miły bonus do wieży, bo prezentują się razem bardzo pozytywnie.
Następne na trasie miejsce to Gorzanów – tu znajduje się opuszczony zamek z XVI wieku – obecnie w posuwającej się ruinie, tylko patrzeć jak pofałdowany dach się zapadnie. Nasuwa się smutna myśl, że tam gdzie kiedyś królowało bogactwo i przepych dziś rządzi bieda. Teren jest spory, brama z posągiem św. Jerzego okazała, ale wygląda na to, że poza przybiciem tabliczki „Wstęp wzbroniony” oraz „Obiekt zabytkowy pod ochroną prawa. Naruszanie stanu wzbronione. Minister Kultury i Sztuki”, nikt w jego sprawie nic nie robi, nie broni go przed nieuchronnym upadkiem.



Z Gorzanowa, wąskimi, krętymi drogami udaliśmy się do Starej Łomnicy pod ostatnią z wież na trasie. Ta również jest niedostępna od wewnątrz, a znajduje się przy OSP. Naszą uwagę zwrócił także ciekawie zbudowany różowy dom nad rzeką.
Teraz przyszła kolej na kościoły – pierwszy, obecnie sanktuarium maryjne, mieści się w Starym Wielisławiu – został zbudowany na wzór kościołów obronnych z Siedmiogrodu. Kolejny w Szalejowie Górnym nie zachował zbyt wielu cech obronnych.

Następne cele znajdowały się na wzgórzach – neogotycki zamek Szczytna na Szczytniku (obecnie znajduje się w nim ośrodek dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie) oraz ruiny zamku Homole na wzgórzu o tej samej nazwie, położonym we wsi Ludowe. Szczytna to coś w rodzaju spełnienia marzeń bogatego człowieka o mieszkaniu w zamku, ma nawet zupełnie niefunkcjonalny most zwodzony. Po zamku Homole jednej z ważniejszych warowni obronnych tego terenu pozostał ledwie fragment cylindrycznej wieży, ale jakże malowniczy – zwłaszcza w otoczeniu śniegu i słońca.
Kaplica Czaszek w Kudowie – Czermnej była obiektem z zupełnie innej beczki… W XIX wieku proboszcz tutejszej parafii – Niemiec Czeskiego pochodzenia, ks. Tomaszek, postanowił pogrzebać należycie szczątki ludzi zmarłych w wyniku wojen śląskich oraz wojny siedmioletniej (wiek XVIII). 80 procent okolicznej ludności wymarło wtedy wyniku zarazy przyniesionej przez wojsko, a pozostali mieszkańcy nie dawali sobie rady z ich grzebaniem, kopali groby płytkie i dość niedbale, w związku z czym, sto lat później na ludzkie szczątki można się było natknąć praktycznie wszędzie. Proboszcz, pozbierał je i stworzył z nich kaplicę, która ma przypominać o przemijalności ludzkiego istnienia. Niestety wewnątrz nie wolno robić zdjęć.

Po tym dość niesamowitym akcencie pojechaliśmy do Bystrzycy Kłodzkiej, która w swym centrum zachowała średniowieczny układ zabudowań. To oraz istnienie do dziś 3 wież, w tym bramnej, części murów miejskich oraz pręgierza i budynku wójtostwa uczyniło zeń istotny akcent naszej wycieczki. Ponadto w Bystrzycy znajduje się Muzeum Filumenistycznym, gdzie między innymi, za 6zł od osoby podziwialiśmy etykiety zapałczane z całego świata. Z Bystrzycy pojechaliśmy szukać szczątków zamku Szczerba leżących na wzgórzu pomiędzy Gniewoszowem i Różanką. Bardzo dobrze były widoczne już z drogi. W trakcie tej wycieczki doszliśmy do wniosku, że zima jest najlepszą porą na poszukiwanie ruin – latem nie zawsze nam się udaje wszędzie dotrzeć, ze względu na roślinność.
Ostatnim punktem wycieczki na dziś było Międzylesie. A tu zespół pałacowo-zamkowy będący obecnie własnością Żeglugi Polskiej SA. W części zabudowań znajduje się hotel, istnieje też możliwość zwiedzania, lecz z pewnością właściciel ma tu jeszcze wiele do zrobienia.



Niedziela była dniem znacznie mniej obłożonym jeśli chodzi o ilość obiektów, a jednak w obliczu późnego powrotu do domu dość męczącym. Ponadto sobota zakończyła się akcją pieczenia kiełbasek na ognisku więc nie bardzo było kiedy zregenerować siły 🙂
W tym dniu odwiedziliśmy Wodospad Wilczki w miejscowości Międzygórze na rzece o tym samym imieniu, który skuty częściowo lodem, lecz nadal żywy zrobił na nas duże wrażenie, oraz Nieczynną Kopalnię Urazu w Kletnie. Zwiedzanie kopalni kosztuje 9zł od osoby plus parking (4zł) i trwa około 30 minut. Nie jest to może zbyt długa póki co trasa, lecz bajkowe zabarwienie skał tworzących ściany chodników oraz obecność hibernujących nietoperzy a także możliwość potrzymania w ręku rudy uranu… bezcenne 😉

Powrót do domu rozpoczęliśmy około godziny 15. Po drodze stanęliśmy jeszcze w Otmuchowie na pizzy w pizzerii Trattoria na ulicy Nyskiej. Bardzo nam smakowała. Pizza oczywiście.
Zdecydowanie wycieczka była udana, zapełniona po brzegi i przynosząca pozytywną energię.
