Dzień Matki w Rudach
Co roku zabieramy gdzieś nasze Matule z okazji Dnia Matki. Zabieramy je częściej, ale Dzień Matki jest takim dniem specjalnym, gdy długo przebieramy w propozycjach, tak, aby na pewno im się podobało. Lubią się nawzajem i miło je widzieć jak sobie plotkują. Tym razem wybór padł na Rudy. Zwłaszcza, że na stronie Zabytkowej Stacji Kolejki Wąskotorowej pokazała się informacja, o zakończeniu remontu parowozu i możliwości przejażdżki do Paproci składem ciągniętym przez ciuchcię! Wyruszyliśmy z Gliwic około godziny dziesiątej wcześniej odbierając moją Mamę z przystanku autobusowego. Stwierdziliśmy, że przejażdżka jej nie zaszkodzi, a my nieco się wyśpimy 😉 W Rudach od razu udaliśmy się na stację szarpani niepewnością, gdyż Mama Romka przyniosła informację znalezioną jakoby w Dzienniki Zachodnim, iż kolejka startuje jutro. Na szczęście nie była to prawda. Nabyliśmy bilety w niskim okienku (takim samym w jakim kupowałam w dzieciństwie tekturowe kartoniki jadąc od babci z Łopatek do ciotki do Puław) - w cenie 13zł (brak zniżek dla emerytów, dzieci i młodzież szkolna - 10zł, a dzieci do trzech lat za darmo). Ceny są różne w zależności od trasy a także od tego, czy wagoniki ciągnie parowóz czy lokomotywa spalinowa. Możliwe są dwa kierunki jazdy - Rudy-Paproć-Rudy i Rudy-Stanica-Rudy. Podróż do Paproci zabiera około 15 minut, a trasa przebiega brzegiem lasu. Całe 2 kilometry towarzyszył naszemu załadowanemu po brzegi pociągowi, mały czarny piesek. Najwyraźniej wielbiciel kolei - gdy się zatrzymaliśmy podbiegł prosto do kół parowozu i okrążał go niezliczoną ilość razy. Wracał również trzymając tempo kolejki. Sama stacja w Paproci jest nieco bajkowa. Zarośnięta kolorowymi kwiatami z dwoma miśkami siedzącymi na ławce obok walizki wyraźnie nawiązuje do Misia Paddingtona. Krótką przerwę wykorzystałam na kilka zdjęć kwiatów i lalek siedzących w głębi ogrodu stacyjnego. Przerwa służyła nie tylko podziwaniu stacji, ale też temu, by parowóz mógł nas objechać po bocznym torze. Teraz ciągnął skład jadąc tyłem. Po powrocie na stację w Rudach oddaliśmy sie ekploracji wystawionych tam eksponatów - dawnych parowozów, wagonów z drewnianymi siedzeniami, kotła parowego. Po raz pierwszy w życiu zwróciłam uwagę na charakterystyczne kolejowe resory które stały się symbolem kolei. Do naszych zachwytów Mama Romka dodała informację, iż są plany wydłużenia trasy kolejki aż na Trynek w Gliwiach gdzie mieszkamy - tory nadal istnieją, wymagałyby jedynie oczyszczenia. Niestety zawaliły się już prawie wszystkie budyneczki stacji...
Myśleliśmy aby zabrać Mamy także do parku w Rudach, aby podziwiać pocysterski zabytkowy zespół pałacowy i bazylikę mniejszą. Jednak Matki wybrały lody w Łabędach... Cóż - park i pałac następnym razem!