Góry Suche

, Krzysztof
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

20.03.

Gdy wybierałem trasę jednej z moich zimowych wypraw w góry, zrezygnowałem z wejścia na Waligórę po przeczytaniu w jakimś przewodniku ostrzeżenia przed wchodzeniem na tę górę północnym zboczem, a to ze względu na jego duże nachylenie. Pojechałem w inne góry, ale Waligóra z tym swoim stromym zboczem plątała mi się po głowie. Fakt, jestem dziadkiem – myślałem - ale czy tylko dlatego, że syn ma córkę, mam zrezygnować z wejścia na dach Gór Suchych?

, Krzysztof
, Krzysztof

Pojechałem. Celem było małe, senne, jakby wymarłe miasteczko ukryte w głębokim wąwozie, na końcu bezimiennej drogi, miasteczko, w którym czas zatrzymał się w latach sześćdziesiątych. Stare, zaniedbane wille z łuszczącymi się i opadającymi śladami minionej świetności, a na głównej ulicy jedynie pies z podkulonym ogonem i babcia owinięta w czarny szal. Sokołowsko.

Ulica mijała drogowskazy szlaków turystycznych, i zaraz kończyła się kamienistą dróżką pnącą się w kierunku lasu na zboczu pierwszej góry. Wcisnąłem forda w ciasne pobocze, wsadziłem w kieszeń mapę, zarzuciłem plecak i poszedłem, oczywiście okrężną drogą, no bo kto to widział w górach zmierzać do celu najkrótszą drogą..

, Krzysztof
, Krzysztof

Góry Suche, fragment Gór Kamiennych, są inne od pozostałych pasm sudeckich: kształtami przypominają stożki o stromych zboczach. Są tam dwie góry tak nazwane – muszę kiedyś wejść na nie. Stożek Wielki widziany z Unisławia Śląskiego czyni wielkie wrażenie swoją wysokością i regularnością stromych zboczy.

Czerwonym szlakiem poszedłem na Bukowiec, dalej przez Krzywuchę ku schronisku Andrzejówka, w którym zjadłem całkiem dobry żurek. Waligóra sterczała nade mną z nachylonym czołem, niczym byk mający odpierać atak. Będzie trudniej niż na męczącym zboczu Bukowca? – zastanawiałem się. Było trudniej, ale mniej męcząco. Było trudno, bo każdy krok musiał być postawiony rozważnie na zboczu o kącie nachylenia na pewno przekraczającym 45 stopni i pokrytym zbitym, zeskorupiałym śniegiem, ale i mniej męcząco, a to ze względu na szybkość mojego wchodzenia niewiele większą od marszu ślimaka na stracenie. Wiosny nigdzie ni śladu, za to liczne ślady zimy. Gruby szron na świerkach, a na nagich gałęziach wyższych drzew szkliła się, niczym lukier, warstwa lodu. Czasami dobiegał mnie z góry dziwny dźwięk, ciche trzaskanie zlane w jeden szumiący odgłos – to pękał lód na gałęziach poruszanych wiatrem, a w moment później inna seria szemrzących odgłosów: zderzania się lodowych złomków ze śnieżną skorupą pokrywającą ziemię. Na szczycie nie miałem cichego sam na sam z górą, bo ten okupowany był przez sporą grupkę rozkrzyczanych młodych z piwem w ręku. Ominąłem ich i niebieskim szlakiem poszedłem w stronę Suchawy, pierwszego z trzech ustawionych w rządku szczytów. Pierwszego i ostatniego, jak się okazało. Otóż na Suchawie zgubiłem szlak. Na szczycie odszedłem od ostatniego znaku w bok, chcąc wydostać się poza linię drzew i spojrzeć z góry w dziki, zimowy, czarno-biały wąwóz z widocznymi stąd domkami Sokołowska. Zobaczyłem i będę pamiętać ten widok. Poszedłem dalej, ale na brzegu stromego zbocza, nie widząc nigdzie ani ludzkich śladów, ani znaków szlaku, wróciłem. Od ostatniego znaku zataczałem koła szukając jakichkolwiek śladów – bezskutecznie. Następny szczyt, Kostrzyna, wznosił się stromo przede mną, ale bliżej i niżej miałem strome zbocze pokryte śniegiem. W końcu zdecydowałem się pójść ledwie widoczną ścieżyną, właściwie paskiem nieco równiejszego śniegu skosem trawersującego stromiznę. Doszedłem do duktu, był bez znaków: w lewo, czy w prawo? Tutaj popełniłem błąd wybrawszy drogę w lewo. W dwa tygodnie później szedłem tą drogą z przeciwnej strony i wtedy dowiedziałem się, że ze względu na bezpieczeństwo dobrze zrobiłem trawersując zbocze, ale gdybym na tym dzikim dukcie skręcił w prawo, doszedłbym do mojego zgubionego na szczycie szlaku. Wtedy nie wiedziałem, a parę kilometrów dalej doszedłem do… schroniska, czyli tam, skąd wyszedłem. Zrobiłem wielkie koło. Już wtedy obiecałem sobie przejść drogę ponownie, co zrobiłem w dwa tygodnie później, już przy wiosennej pogodzie, bez śniegu. Dnem głębokiej, malowniczej doliny doszedłem do miasteczka, i zgodnie z planami pojechałem do Zapomnianych Skał stojących między Mieroszowem, a Chełmskiem Śląskim. Dlaczego tam? Też się zastanawiałem. Tyle tutaj skał, a wybrałem te…

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof

Otóż ze względu na ich nazwę. Żal mi się ich zrobiło, że takie zapomniane, no i po prostu postanowiłem odwiedzić je, aby chociaż przeze mnie były pamiętane.

Dwie największe skały podobne są do przedpotopowych stworów wyrzuconych tutaj przez fale morskie: długie, o stromych bokach i tępych pyskach wielkości kamienic, a po wdrapaniu się na grzbiety jednego i drugiego zobaczyłem dziwne narośla piaskowe, pełne skalnych okien, kształtów dziwnych, obłych, ale i rogatych. Ależ tak! Stojąc na wierzchu łba jednego, na sąsiednim zobaczyłem rogi! Autentyczne rogi wyrastające ponad czołem, doskonale tłumaczące drugą nazwę tych skał: Czartowskie Skały.

, Krzysztof
, Krzysztof

Zszedłem na miękkich nogach; chyba już nie dla mnie Orla Perć

Na zakończenie wędrówki zobaczyłem drogę, taką zwykłą polną drogę: przez chwilę przytulała się do świerków lasu, by zaraz porzucić je beztrosko i skręcić na otwartą przestrzeń pól. Przecinała je śmiałą linią, zapraszająca, wołająca, i ginęła za szczytem wzniesienia. Była zwykłą zimową drogą, mokrą i szarą wśród szaro-brązowych pól, ale nawet nie mając urody swoich letnich sióstr wystrojonych zielenią i kwiatami pól, ciągle miała to, co tamte: nostalgiczny urok wołający wędrowca. Nie mogłem odjechać nie odpowiedziawszy na jej wołanie.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
Komentarze 6
2011-04-18
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
19 kwiecień 2011 21:37

[cytuj autor=' monika'] Krzysztofie ! Znowu ciekawa relacja czytałam ją kilka razy . Pozdrawiam Monika B. [/cytuj]

Dziękuję po raz kolejny, Moniko.

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
19 kwiecień 2011 21:36

[cytuj autor='Musielak Arkadiusz'] Powtórzę kolejny raz: PISZ DALEJ 🙂 [/cytuj]

No, piszę, piszę🙂

Mam jeszcze jedną relację, ostatnią przed półroczną przerwą, zamieszczę ją tutaj jeśli nie dzisiaj, to na pewno w tym tygodniu.

A przerwa będzie w powodu mojej pracy: od dwóch tygodni trwa lunaparkowy sezon, więc jeżdżę po Polsce, ale ciężarówką😢

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
19 kwiecień 2011 21:33

[cytuj autor='Prończuk Adam'] Piękny opis ciekawych miejsc. Na zdjęciach widać, że  jest tam kilka  ekspozycji, co przy oblodzeneniu robi małą Rogatą Perć. [/cytuj]

Te góry nie są duże powierzchniowo ani wysokie, ale wyróżniają się spośród wszystkich pasm sudeckich dużym nachyleniem zboczy. W zimie naprawdę potrzebna jest uwaga i roztropność na niektórych ścieżkach.

Dziękuję Ci, Adasiu.

Avatar użytkownika Arkadiusz Musielak
Arkadiusz Musielak
19 kwiecień 2011 21:07

Powtórzę kolejny raz: PISZ DALEJ 🙂

Avatar użytkownika monika
monika
19 kwiecień 2011 16:24

Krzysztofie !

Znowu ciekawa relacja czytałam ją kilka razy . Pozdrawiam Monika B.

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
19 kwiecień 2011 08:00

Piękny opis ciekawych miejsc. Na zdjęciach widać, że  jest tam kilka  ekspozycji, co przy oblodzeneniu robi małą Rogatą Perć.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

schronisko Andrzejówka

Waligóra

Suchawa

Czartowskie Skały

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024