Po Małym ścieżkami
Pogoda, gdzie to lato?
Kierunek Krzeszów i Targoszów na drugim krańcu Beskidu Małego. Po godzinie jazdy dojeżdżamy do skrętu na Tarnawę. W Targoszowie nieco się gubimy, jedziemy ostro pod górę wąskim asfaltem obok OSP, do kapliczki na Pagórku , gdzie żółty szlak na Leskowiec przecina drogę. U bardzo miłej Pani zostawiamy auto na zagrodzie, stanowczo odmawia zapłaty więc całują jej rękę i w drogę. Łąką, ścieżynkę, ledwie przetartą brniemy w górę mijając wyblakłe, zarośnięte, schowane znaki szlaku. W drodze malutkie kureczki , trzy prawdziwki - za kilka dni będzie wysyp Staś. Po godzinie dochodzimy do skrzyzowania z czerwonym szlakiem i skręcamy w prawo do schroniska pod Leskowcem. Pierożki - mniam, kawa.Do Krzeszowa schodzimy czerwonym - z początku , podobnie ścieżynką, jakby zapomnianym szlakiem, sami, samiuteńcy - polubiliśmy bezdroża BM. Tuż za Hałończykową Górą, zostawiamy szlak, skręcamy w prawo i lesna drogą dochodzimy do pierwszych zabudowań i szlaków - zielonego na Łamaną Skałę i naszego żółtego na Leskowiec. Krótki marsz asfaltem i zostawiamy zielony szlak skręcając w prawo. Lasem i polanami wolno zdobywamy wysokość. Po dłuższym kwadrancie jesteśmy przy pierwszej kapliczce górniczej, kilka zdjęć i tym razem w dół do drugiej kapliczki nad potokiem Targoszówka, który przechodzimy po zwalonym drzewie. KIlkaset metrów spaceru w górę i meldujemy się u naszej Pani. Za miejsce dla auteczka odwdzięczamy się największym prawdziwkiem, który Gospodyni przyjmuje z uśmiechem.
W drodze do Kęt za Porąbką postanowiliśmy zobaczyć jeszcze ruiny zamku na Mołku (jest znak przy drodze)> Za lesniczówką, kierowani znakami dojeżdżamy do lasu, zostawiamy samochód i jak to w BM słabo oznakowanym czerwonym ( nie jest to szlak beskidzki - nie ma go na mapie, małe znaczki, może szlaku rowerowego lub wykonane przez miłośników zamku zbójnickiego) staramy się odnaleźć właściwą drogę. Doszlibysmy pewnie na Bujakowski Groń - na szczęście spotkaliśmy miłą rodzinę, która wskazała nam wierzchołek z ruinami, który minęliśmy bokiem. Po zamku nie zostało zbyt wiele, ale jest tablica z obszernym opisem jego historii. Już 18.30 - czas do domu. Beskid Mały jest OK.