„Czarny Pies” patrzy na walkę wojów w Podzamczu - Turniej o Miecz Kasztelana Zamku Ogrodzienieckiego.

Zamek jest budowlą monumentalną i jego zwiedzanie wymaga nie lada wyobraźni. Z potężnych ruin musimy sobie odtworzyć piękne królewskie komnaty i wspaniałe ongiś wnętrza po których poruszają się historyczne postacie. Pomocne w tym są imprezy, które organizowane są na jego podzamczu, w tym Turniej o Miecz Kasztelana Zamku Ogrodzienieckiego. Odbywający się w tym roku po raz 14 skupił wielu sympatyków budowli, a także. zwolenników historii. W zmaganiach wzięli udział uznani w Polsce łucznicy i łuczniczki, zwolennicy zmagań kuszniczych, tańców dawnych, i zapasów rycerskich. Finałem turnieju była bitwa o zamek w której uczestniczyli rycerze i giermkowie.
Jak każdy zamek, również Zamek w Ogrodzieńcu ma swoje zbierane latami legendy i przepowiednie. Starsi ludzie w Podzamczu opowiadają, że po zamkowych murach o północy wędruje czarny pies o nieprawdopodobnych rozmiarach ciągnący za sobą katorżniczy łańcuch. Zwierzę było widywane jak oświetlało sobie drogę błyszczącymi ślepiami i straszyło okolicznych mieszkańców i zwierzynę, która pasła się pod zamkiem. Wyjaśnienia zjawiska szukano wszędzie i znaleziono w historii ogrodzienieckiej budowli. Historia opowiada, że rządzący zamczyskiem w XVII wieku Stanisław Warszycki, słynący z tego że nie był litościwy dla poddanych, na dziedzińcu zamku kazał wybudować grotę i zamienić ją na męczarnię zwaną odtąd „Męczarnią Warszyckiego”. W grocie osobiście torturował krnąbrnych poddanych i zmuszał ich do posłuszeństwa. Był do tego stopnia bezwzględnym, że nakazał na oczach służby wychłostać swoją żonę i wsłuchiwał się w jej jęki. Według opowiadań, Warszycki w ten sposób zdobywał diabelskie zaufanie. Nie umarł śmiercią naturalną, lecz został zamieniony przez diabła w wielkiego czarnego psa, który od tej pory pilnuje zamkowych skarbów.
