Po dywanach do Kudłaczy
Przez znane boczne drogi, w dobrym czasie dojeżdżamy do Myślenic. Samochód zostawiamy w centrum i spiesznie ruszamy czerwonym szlakiem, który wnet gubimy. Koniec języka za przewonika i udaje się odnależć drogę na Zarabie. Tuż za miastem szlak wchodzi w las i trawersem biegnie przez Rezerwat Zamczysko nad Rabą. Od ruin szlak wchodzi w jodłowy las i przez dość długi czas pnie się mocno w górę, aż do pierwszego szczytu Uklejna. Stąd juz przyjemny spacerek po liściastych, bukowych dywanach z niewielkimi podejściami i zejściami. Przechodzimy kolejne szczyty Śliwnik, Działek by po 13 zamówić kawę w schronisku na Kudłaczach. Pogoda prawie idealna, słoneczna, lekki błekit, mozna podziwiać widoki na Beskid Wyspowy, Pogórze. Niestety wieje chłodny wiatr, a i przejrzystość powietrza nie najlepsza. Nie zagrzalismy długo miejsca w schronisku, czas do Krakowa. Szybkim marszem wracamy tą samą trasą do Myślenic. Pierwszy raz przemierzalismy wzniesienia Pogórza Wielickiego. Szlaki dobrze, często oznakowane, choć tablice i legendy w większości zdewastowane. Dziś piękne jesienne dywany z liści trochę niebezpieczne ze względu na dużą liczbę luźnych kamieni w nich pochowanych. Ruch na szlakach mały, może umiarkowany - kilku rowerzystów, dwóch na motocrosach i kilkunastu bardzo miłych łazików.
W Karkowie jesteśmy po zmroku. szybka kolacja u Kościuszki i na Tango - kolejna uczta, tym razem dla ucha.