Zimowa lekcja pokory

Święto Trzech Króli planujemy spędzić aktywnie. Po wczorajszych wichurach wiatr złagodnił. Pełni energii ruszamy z szarych nizin do Szczyrku, gdzie od dwóch dni pada śnieg. Plan uzgodniony z resztą ekipy to wyjazd na Skrzyczne i zjazd na pupolotach. Na Jaworzynę wyjeżdżamy wyciagiem krzesełkowym. Wiatr i zlodzony śnieg tnie po twarzy. Przemarzamy do szpiku. W barze na Jaworzynie narada. Na dalszy wyjazd wyciągiem za zimno, tym bardziej, że wiatr wzmaga się z minuty na minutę. M z rodziną zjeżdża do Szczyrku, my decydujemy się na wyjscie w górę. Pocżątek marszu szlakiem całkiem przyjemny, las osłonia od wiatru , sniegu po kostki. Schody zaczynają się z wysokością, szlak zawiany, widoczność bardzo ograniczona. Przez dwa kwadranse brniemy w śniegu, tracąc sporo energii, właściwie po omacku, gubimy szlak. Na wyczucie jesteśmy juz blisko do schroniska, ale pewności nie mamy. Mapa niewiele pomaga, przydałby się GPS. Śnieg smaga tak mocno, że trudno otworzyć oczy - na kolejne wypady już spakujemy gogle. Udaje nam się dotrzeć do nartostardy i po 5 minutach jestesmy na szczycie. Kawa w schronisku przy kominku i w drogę. Wieje niemilosiernie w twarz. Schodzimy nartostradą. Od Jaworzyny wiatr mniejszy i lepsza widoczność, udaje się zrealizować część planu - odcinkami ślizgamy się na pupolotach.