Tatry - małe 2 dni - Orla Perć od Zawratu do Koziego Wierchu, Dolina 5 Stawów Polskich i Przełęcz Krzyżne

Wrześniowe Tatry na odczarowanie zimy
2009.09.11 Zakopane - Kuźnice - Boczań - Hala Gąsienicowa - Zawrat - Kozi Wierch - Dol. 5 Stawów Polskich

Z Zakopanego wychodzimy Aleją Przewodników wśród 150 letnich drzew, wraz z lekko pochyłą w górę drogą. Wyczuwam już powiew tego "czegoś", taki głęboki obiecujący chłód którego nie doświadczysz nigdzie indziej wśród gór w naszym kraju, a może to po prostu w mojej głowie przesyconej wspomnieniami jest tylko to "coś" więcej. Nieważne, każdy po swojemu na to patrzy, ale Tatry to nasze najwyższe górki, potencjalnie oferujące najwięcej emocji i różnorodności.
Kuźnice - historycznie związane z górnictwem i hutnictwem, gdzie stacja kolejki + dłuuugie kolejki + dużo dużo różnych ludzi. Czym prędzej przekraczając potok Bystra ruszamy w stronę Hali Gąsienicowej wariantem przez Boczań. Szlak systematycznie pnie się w górę wśród drzew. Zmienia się stopniowo charakter lasu aż wreszcie po podejściu ok. 300 m w górę docieramy do jego górnej granicy. Widokowy Skupniów Upłaz łagodnie doprowadza do Przełęczy Między Kopami, z której lekką depresją wiedzie w stronę Hali Gąsienicowej.

Ukazuje się panorama która potrafi na dłużej zatrzymać. Dol. Gąsienicowa z otaczającymi ją szczytami prezentuje swoje wdzięki, widać połowę Orlej Perci, Kościelec, Świnicę i Kasprowy . Nad zielenią wyrastają surowe szczyty, wszystko bardzo cieszy oczy. W dolinie szałasy, „Betlejemka” przy szlaku, wreszcie wśród kosówek i z rzadka grupek drzew docieramy do "Murowańca". To taki hotel górski zwany schroniskiem przy skrzyżowaniu licznych szlaków. Tu masowo odprawia się (jak na granicy) turystów. Nawet we wrześniu potrafi być tłoczno. Okazja oczywiście nie do pogardzenia na małe co nieco do zjedzenia i picia, zwłaszcza że na niebie coś się zgromadziło i lekko zaczęło popadywać.
Odczekawszy trochę suniemy dalej. Szerokim ceperskim chodnikiem trawersując nisko grzbiet Kościelców lekko pniemy się do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Otacza nas zieleń kosówek, z lewej kotlina pełna głazów. Przejaśnia się i nam przez to coraz jaśniej. Za progiem morenowym Czarny Staw nad którego ciemną taflą jak w amfiteatrze piętrzą się pociągające szczyty. Lewą stroną okrążywszy wodę podchodzimy piarżystym stokiem pod kolejny próg za którym znajduje się Zmarzły Staw Gąsienicowy. Na dobre zostawiamy zielenie i wkraczamy w surowy skalisty krajobraz. Głazowiska ciągną się aż do wylotu Zawratowego Żlebu, a następnie stromiej, pniemy się po skale (po trosze ubezpieczoną łańcuchami). Z każdym krokiem wyżej otwiera się coraz to piękniejszy widok na otoczenie Czarnego Stawu Gąsienicowego, Granaty, a ponad nami szczyty Orlej Perci. Osiągnięcie Zawratu i pierwsze spojrzenia na obramowaną górami część Dol. 5 Stawów Polskich. Witają się z nami Słowackie Tatry z wybijającym się Krywaniem na południowym skraju. Na wschodzie za Szpiglasową Przeł. i Miedzianym wyrastają grzbiety Mięguszowieckich Szczytów i Cubryny, naszych najwyższych Rysów i słowackiego Gerlacha. Na Zawracie jak zwykle sporo ludzi więc lepiej odejść kawałek np. w stronę Małego Koziego Wierchu.



Zaprzyjaźniamy się z graniowym szlakiem. Teraz już bez dłuższych podejść. To troszkę w górę to w dół przewijając się z jednej strony grani na drugą lub idąc jej wierzchem w skomplikowanym ale dobrze oznaczonym ( w części także ubezpieczonym klamrami i łańcuchami) terenie posuwamy się wszystkim co Kozie (Mały Kozi Wierch, Kozie Czuby, Kozia Przeł. ) i żeby tak monotonnie nie było ;-) przekraczamy też Zmarzłą Przeł. i wędrujemy obok pięknych ścian Zamarłej Turni. To trzeba samemu zobaczyć, nie będę nawet próbował opisywać widoków, wciąż zmieniającej się skalnej scenerii samego szlaku i panoram z niego widocznych, za dużo tego. Zdjęcia to namiastka, tylko Twoje oczy to docenią. Kozi Wierch jest kulminacją tej części Orlej Perci a także wiedzie z niego ostatnie możliwe zejście do 5 Stawów przed Krzyżnem. Ten szlak zejściowy jest bardzo łatwy, jedynie pilnować trzeba oznaczeń i trochę uważać bo sporo tu osuwisk luźnych kamieni. Ale zanim zejdziemy posiedźmy tutaj, popodziwiajmy jedną z piękniejszych panoram w naszych Tatrach...
Z góry już widać nasz dzisiejszy cel czyli leśniczówkę w Dol. 5 Stawów Polskich, więc nie ma pośpiechu. W końcu ruszamy. Zmienia się powoli barwa światła wraz z upływającym dniem, to odmienia scenerię. Przy odrobinie szczęścia można tu pogadać z kozicami ;-). Po zejściu na dno doliny czeka nas jeszcze krótki spacer wzdłuż stawów. I tu na dole też jest pięknie, wśród kosówek nad wodą patrzymy na góry co ma swój niepowtarzalny urok. Przechodzimy przez mostek. Tak jak liczyłem zanocujemy w leśniczówce, to bardzo dobre miejsce. A na wytęsknione jedzonko idziemy do gwarnego schroniska, oczywiście nie odmawiam sobie również tradycyjnej szarlotki i zupki chmielowej do wieczornych leniwych dyskusji. Gwiazdy świecą tu niczym niestłumionym blaskiem...

Przejście szlaku zajęło nam 10,5 h. Trasa bardzo urozmaicona, piękna początkowo zielenią, a później skałą. Dostarcza wrażeń i niezapomnianych widoków. Wybierając się tam... podchodźmy do takich Tatr z należytym respektem, przy trudnej pogodzie i warunkach lepiej zmienić trasę chyba że dobrze wie się co się robi.
2009.09.12 Dol. 5 Stawów Polskich - Przeł. Krzyżne - Dol. Pańszczyca - Waksmundzka Polana - Psia Trawka - Brzeziny

Poranek wita czystym niebem w cichym jeszcze i sielankowym miejscu. Po co się stąd ruszać? Początkowo znów idziemy wzdłuż stawów aż do mostka, za nim ostro w prawo i wznosimy się nad dno doliny raczej łagodnym trawersem wśród zieleni traw i kosówek. Sceneria otoczenia... wgląd w głęboką Dolinę Roztoki i nad wysoki próg 5 Stawów, nad nimi czuwające góry. Z zielonych głębi podchodzą w górę coraz wyżej kłębki chmur, tak mogły wyglądać mgły i krajobrazy mistycznego Avalonu. Wodospad Siklawa widoczny jest jak na dłoni. Po podejściu mniej więcej do granicy zasięgu kosodrzewiny szlak trawersuje poziomo zbocze, później przekracza dno Dolinki Buczynowej aż wreszcie dociera do Żlebu Pod Krzyżnem. Teraz stromiej pod górę kamienistymi zakosami i jeszcze zakosami i jeszcze... Zanim się zakosujemy całkiem dochodzimy do Krzyżnego. Kolejny wyjątkowo piękny widok w naszych Tatrach. Niepowtarzalny wgląd w Dol. 5 Stawów obramowany zboczami Buczynowych i Wołoszyna. Po drugiej stronie grzbietu surowo kamienista Dol. Pańszczyca. Dzisiaj Tatry nam przygotowały małą niespodziankę, nie ma kamienistej Dol. Pańszczyca, są gęste chmury. Siodło przełęczy dzieli dwa światy, pierzasto białe opromienione zbocza po stronie Dol. Roztoki, oraz mleczno-szare "coś" po stronie Pańszczycy.
Posileni i wypoczęci schodzimy w biel. Szybko zaczyna padać deszcz i mimo licznych zaklęć nie chce przestać. W mleku i wodzie czym prędzej suniemy w dół. Krótki stromszy odcinek i następnie płaskim dnem surowej Pańszczycy docieramy do zielonych terenów najpierw kosówek, a następnie lasów. Aura w ogóle nie sprzyja podziwianiu, widać niewiele, a wszystko ocieka wodą. A od Waksmundzkiej Polany jeszcze spory kawałek leśnego ociekania...



Trasa w naszym wydaniu zajęła 6,5 h. Największe wrażenie bez względu na pogodę robi oczywiście szlak dojściowy z Dol. 5 Stawów do Krzyżnego, ale i pozostała część niczego sobie. Zejście od Pańszczycy sugerowałbym raczej kontynuować przez Dol. Gąsienicową jako bardziej urozmaicone.