Żywiec

Naszym celem przyjazu do Żywca był przede wszystkim Browar. Chcieliśmy zobaczyć słynne muzeum piwa,ale za pierwszym podejściem tradycyjnie już,oblizaliśmy się smakiem,bo oczywiście nie mieliśmy rezerwacji. Tym razem jednak nie zraziliśmy się i za drugim razem,po dokonaniu rezerwacji,udało nam sie wejść do środka. I muszę powiedzieć,że absolutnie nie żałuję. Muzeum Browaru w Żywcu jest wspaniałą ,multimedialną,nowoczesną prezentacją zabytków browarnictwa. I co ważne-można robić zdjęcia bez ograniczeń i bez dodatkowej opłaty!Wystawa rozpoczyna się od krótkiej historii browaru,podziwiamy jego makietę.W szklanych słojach widać produkty,z których warzy się piwo.Wszystko jest fajnie podświetlone, w tle sączy się miła muzyka. W pewnym momencie wchodzimy do...kapsuły czasu,która przenosi nas w świat ,gdy Browary S.A w Żywcu funkcjonowały jako Arcyksiążęcy Browar czyli jest to swoista podróż w przeszłość. I takie też mamy wrażenie,gdy wysiadamy z kapsuły czyli windy,całkowite przeniesienie się w czasie,super sprawa. Podziwamy dawne przedmioty użuwane w browarnictwie,oglądamy pomieszczenia ,w których odbywała się produkcja. W pewnym momencie zamieniamy się w...butelkę,która jedzie na taśmie produkcyjnej. To znaczy, że wchodzimy za tajemnicze czarne taśmy i poruszamy się prawie w ciemności wąziutkim ,krętym korytarzykiem,stłoczeni jak butelki,a w tle słychać odgłos postukiwania butelek o siebie i widać kolejne obrazy na ekranach przedstawiające ,co sie dzieje. Dalej jest kawiarnia w starym stylu z kręglami i metalowymi kulami bez dziurek na palce. Nie łatwo było taką rzucić,o nie.Próbowałam oczywiście. Na ścianach wiszą plakietki produkowanych w Żywcu piw. Jest też labirynt,który każdy zwiedzający musi przejść,by dostać się do wyjścia.Ciekawa sprawa,można utknąć.Na zakończenie zwiedzania każdy zostaje poczęstowany do wyboru kuflem piwa lub soczkiem. Są też sklepiki,gdzie można zakupić pamiątki. Skusiliśmy się na kufle z wizerunkiem Browaru w Żywcu. Miejsce absolutnie godne polecenia nie tylko dla miłośników piwa ( mój mąż był zachwycony).
Z Muzeum skierowaliśmy się do centrum miasta,gdzie pospacerowaliśmy po Rynku pełnym kramów z rozmaitymi rękodziełami i zjedliśmy obiad w pobliskiej restauracji. A potem mijając ,Ratusz miejski ,dzwonnicę i okazały kościół weszliśmy do parku zamkowego.Tu spędziliśmy dobrą chwilę spacerując alejkami parku.Zajrzeliśmy też na dziedziniec Starego Zamku,by zrobić pamiątkowe zdjęcia. I czas było ruszać w dalszą drogę. Kierunek-Wadowice.
