Spływ Dunajcem

Zainspirowana wpisami i wypowiedziami uczestników forum oraz własnymi wspomnieniami,sięgnęłam do archiwum i przypomniałam sobie jak kiedyś wracając z wycieczki w Budapeszcie zatrzymaliśmy się w Sromowcach,aby wziąć udział w spływie Dunajcem. Zawsze o tym marzyłam,a ze względu na odległość,to marzenie długo nie miało możliwości się spełnić.Dopiero na wspomnianej wycieczce udało się. Pogoda była wspaniała,ciepła i słoneczna,wymarzona do spływu. Choć w radiu podawano wtedy alarmujące sygnały o tragicznym wypadku tratwy, która wywróciła się w czasie spływu podczas trudnych warunków pogodowych. Toteż trochę z duszą na ramieniu wsiadałam na tratwę. Okazało się jednak,że zupełnie niepotrzebnie.Płynęło się spokojnie i łagodnie.Oczywiście nie licząc momentów,gdy flisak specjalnie organizował sytuacje podnoszące adrenalinke,wpływając w małe zawirowania na zakrętach .Wtedy oblewała nas woda i było dużo śmiechu.Przez całą drogę przesympatycznie opowiadał o Pieninach i o mijanych krajobrazach. Dowcipnie komentował też mijające nas inne tratwy.
Podczas spływu widoki są malownicze i po prostu bezcenne. Podziwiamy Macelową Górę,mijamy Sromowce Niżne, a po stronie słowackiej wieś Czerwony Klasztor.Zaraz potem przed oczami rozciąga się wspaniała panorama na Trzy Korony-najwyższy szczyt Pienin. Od tego momentu spływ staje się jeszcze bardziej widowiskowy,bo Dunajec wije się wśród skalistych brzegów. Chwilami wydaje się,że dalej nie ma już drogi,bo zagradza ją skała,ale to tylko złudzenie. Z daleka dostrzegamy szczyt Sokolica uznawany za najpiękniejszy szczyt Pienin. Mijamy też Wilczą Skałę i Głowę Cukru. Za Sokolicą prąd Dunajca staje sie szybszy ,bardziej rwący. Mijamy skałę Sama Jedna,nazywaną też Starą Panną. I płynąc łagodnymi zakolami kończymy trasę w Szczczawnicy. tam odbieramy zrobione nam przy przystani promowej grupowe zdjęcia na tratwie.Jeszcze chwila na zakupy pamiątek na pobliskim targu i już wsiadamy do autokaru. Spływ Dunajcem to niezapomniane wrażenia,bardzo chcę tam wrócic i jeszcze raz popłynąć.
