Torpedownia w Babich Dołach

Pojechaliśmy całą rodzinką do najbardziej na północ wysuniętej dzielnicy Gdyni Babie Doły. Nazwa dzielnicy pochodzi od dawnej niemieckiej nazwy Hexengrund oznaczającej tyle co Ziemia Czarownic,która początkowo odnosiła się tylko do sporego wąwozu. Dziś Babie Doły to dzielnica mieszkaniowa z kąpieliskiem na plaży. Zejście na plażę jest dość trudne ze względu na okazały klif. W miejscu,które nas interesowało schodki na plażę są mocno podniszczone,zejście nimi strome i dość ryzykowne. Jednak jakoś poradziliśmy sobie . Jeszcze chwilę szliśmy wśród nadmorskiej roślinności i nagle naszym oczom ukazał się niesamowity widok-ruiny poniemieckiej torpedowni wynurzające się z bałtyckich fal.
O tych ruinach czytałam już dużo wcześniej i zawsze mnie intrygowały. Jest to część dawnego poligonu doświadczalnego założonego przez Niemców na terenie Zatoki Gdańskiej. Poligon składał się z dwóch części,jedna z nich to właśnie torpedownia w Babich Dołach, a druga bliźniacza jednostka znajduje się na Oksywiu. Prowadzono w nich próby odpalania torped przeciwlotniczych i morskich.W czasie wojny obie były połączone kolejką wąskotorową. W torpedowni na Oksywiu badano torpedy dla Krieggsmarine,a obiekt w Babich Dołach służył Luftwaffe.Były to ważne strategiczne inwestycje Niemców podczas II wojny światowej.Obecnie na Oksywiu znajduje się baza komandosów Marynarki Wojennej Formoza,a ruiny w Babich Dołach niszczeją . Nieustannie są celem różnego rodzaju badaczy i odkrywców oraz płetwonurków. Na codzień mieszkają tam jedynie mewy,bo wznoszą się ok. 300m od brzegu. Można się do nich dostać jedynie z łodzi,choć grożą zawaleniem. Bywają jednak śmiałkowie,którzy pomimo zagrożenia tam zaglądają.

Niewątpliwie jest to nadmorska ciekawostka Gdyni. Stanowi niezły plener np.dla sesji fotograficznych. My spotkaliśmy tam nowożeńców pozujących do zdjęć w tej niezwykłej scenerii. Pojawia się ona także w filmach np. w Czterch pancernych,Kryminalni,Superwizja. Spacerowaliśmy wzdłuż plaży z jednej strony podziwiając piękny nadmorski klif,a z drugiej tajemniczo wyrastające z morza ruiny torpedowni. A potem wróciliśmy na górę tą samą stromą scieżką i sypiącymi się schodkami,którymi zeszliśmy. Chyba już najwyższy czas na ich naprawę,bo upodabniają się do ruin torpedowni,w stronę których prowadzą.