Jeszcze zimowy Kasprowy Wierch i coś do tego

Przydarzył się weekend w górach za co moja wdzięczność dla Żonki. Nic nie zapowiadało tak pięknej pogody. Oczywiście jak na złość, przed wyjazdem, w pracy wszystko przeciwko. Do auta wsiadłem już mocno zajeżdżony i zjeżony, jak łysa kobyła w stresie gryząc munsztuk... Tak było tylko do bramy.
Sobota. Ja, moja Jedyna i 5 godzin w Małym Cichym. Mąż w tym czasie próbował wytrzymałość ciała i ducha na stoku narciarskim. W temperaturze ponad +10 stopni stok już 15 minut po 9-tej wyglądał jak pole minowe po przebiegnięciu stada bizonów. Jazda po tym dla tak doskonałego narciarza jak z kulomiota baletnicy była ciągła walką o przetrwanie. Nie chodzi w narciarstwie o przesiewanie śniegu zębami, ani testy twardości podłoża. Kulawo mi szło zachowanie godnego wyglądu i miny zawodowca, ale...

Podobno wszystko co zostało powiedziane przed "ale" się nie liczy :-). Było fantastycznie, może zbyt trudno dla niewprawnego narciarza - za to ciepło, narciarsko i z pięknymi widokami na Tatry ze stoku. Małe Ciche porównać mogę jeśli chodzi o trasę do Białki. Mniejszy ośrodek, natomiast długość trasy oraz jej trudność podobna do Kotelnicy. Może ciut wcześnie, lecz nauczyłem się trochę radzić sobie w kopnym, zmuldowanym i sztucznym śniegu. Pokosztowałem narciarskiego klimatu i powalczyłem ze słabościami. Wciąż chcę więcej, więc do siego roku, zima mówi już pa pa... Troszkę żałuję, że nie zrobiłem paru fotek, bo bardzo tam ładnie.
W niedzielę już nawet nie myślałem o nartach. Aby wykorzystać piękną aurę i chęci mojej Cudowności wybraliśmy się kolejką na Kasprowy. Zima jeszcze sobie siedzi wysoko w Tatrach, wspaniałe widoki...

Kasprowy Wierch - trochę mniej niż 2000 mnpm na granicy między Wysokimi i Zachodnimi Tatrami. W dolinach nijako, lecz na szczycie pięknie. W bucikach dobrych na deptaczek podejście od stacji kolejki do wierzchołka było poważną i niebezpieczną niemalże wyprawą (nie było prosto na utwardzonym i śliskim, choć króciutkim podejściu). Było jak było, ale krajobrazy wspaniałe i słońce wszystko opromieniało. Oczywiście solą Kasprowego o tej porze roku są jeżdżący na różnych pogiętych drewnach ludzie, choć patrząc na te stromizny inne określenia cisną się na usta. Napatrzyłem się, ciągnęło też bardzo na szlak, nie dziś, ale myślami zawładnęły te widoki. Wyróżniające się z otoczenia punkty to Świnica, Krywań, gniazdo Czerwonych Wierchów, Giewont, a także dalej Babia Góra. Piękny wgląd w dol. Gąsienicową i na Tatry Zachodnie, a z kabiny kolejki na zerwy Kasprowego.
Fantastyczne zdjęcia z zimowego Kasprowego całkiem niedawno zrobił Jan Jerzy, warto zbaczyć.


