II cz. śladami przeszłości - Smoleń
Po odwiedzinach w Ogrodzieńcu wsiadamy w auto i kierujemy się do Smolenia. Tutaj z parkingiem gorzej, ale jakiś prowizoryczny u stóp rezerwatu jest. Wkraczamy do rezerwatu i kierujemy się w pierwszej kolejności na zamek. To już moja trzecia wizyta w tym miejscu i zawsze spotykam coś nowego. Za pierwszym razem dzicz, niekompletne klamry na murze i wejście po murze do wieży, wszystko zarośnięte. Za drugim razem, zastaję więcej przestrzeni, czyli jedna ściana mniej… Tym razem: zaskoczenie… mury błyszczą bielą na tle błękitnego nieba, brakująca ściana znów jest, dostęp do wieży od strony nielegalnej zablokowany, drewniane schody na mury oraz wejście na wieżę. Cieszy mnie to niezmiernie, ponieważ panorama rozciąga się stamtąd piękna na pola, lasy, okoliczne zabudowania… Opłat za wstęp nie ma, czy tak pozostanie, gdy odnowione zostanie wszystko?... porównania wszystkich moich wypraw w to miejsce można dokonać na podstawie moich zdjęć. Zamek już od XIII wieku należał do rodu Toporczyków, i miał formę drewniano-ziemnej fortyfikacji później należał do Padniewskich, ostatecznie został opuszczony, a w 1655 roku spalili go Szwedzi i w tej postaci zachował się do dziś. Cylindryczna wieża zachowana do dziś wznosi się na wysokości 16m. jak to zwykle bywa i o tym zamczysku krążą legendy:
Studnia na dziedzińcu została wykuta przez wziętych do niewoli Tatarów. Na jej dnie są podobno wejścia do rozległych korytarzy, prowadzących do Pilicy albo Ogrodzieńca.
Wychodząc ze zamku idziemy czarnym szlakiem, prowadzącym przez rezerwat, dalej na niebieski pieszy.