Orla Perć

Zazwyczaj wychodzę na tatrzańskie szlaki bardzo wcześnie, i tym razem na parkingu w Palenicy Białczańskiej jestem jednym z pierwszych. Tradycyjnie przed wyjściem spożywam posiłek i w drogę.... Droga do Wodogrzmotów to paskudny asfalt, którego nie lubię, zchodzę z niego i dalej doliną Roztoki docieram do Siklawy. Idąc sam wzdłuż szemrzącego potoku mam okazję podpatrywać przyrodę i oddawać się przyjemności nieoglądania mas ludzkich. Okolice Siklawy to bardzo urocze miejsce , woda opuszczając Wielki Staw daje początek potokowi Roztoka. Woda spada w dół kilkoma strugami rozbrygując się daje uczucie rześkości i można nieraz zaobserwować tworzącą się tęczę. Dolina Pięciu Stawów to moje ulubione miejsce i to przeważnie tutaj rozpoczynam swoje wędrówki w wyższe partie i zawsze znajduję czas aby się rokoszować widokiem okalających ją szczytów. Idę, nie spiesząc się ścieżką wśród kosodrzewiny znakowanym żółto szlakiem na Przełęcz Krzyżne. Buczynowa Siklawa ledwo sączy wodę, uzupełniam zapas - musi mi wystarczyć do jutra, gdyż w "hotelu na Krzyżnem" jej brak. Mijam turystów schodzących do "Piątki" miłe gesty powitania krótka rozmowa i dalej. Do samej przełęczy ścieżka pnie się ostro w górę, wreszcie jestem u celu dzisiejszego dnia. Teraz należy zjeść obiado-kolację i poszukać pokoju noclegowego....... Jestem obserwowany przez matkę z dzieckiem - to kozica z młodym. Wybrałem miejsce do spania i doczekałem się nocy, była to jedna z najpiękniejszych nocy w moim życiu. Niebo bez jednej chmurki o wspaniałej przejrzystości powietrza pozwoliło mi znaleźć się tak strasznie blisko gwiazd. Noc bez księżyca odsłoniła mi wspaniałą w barwie o różnych kolorach mieniącą się Drogę Mleczną a ciszę wypełniał głos Siklawy w dole. W dolinach oświetlone miejscowości od Pienin przez Gorce po Babią Górę - aż nie chciało się spać. Rano słońce wyjrzało gdzieś zza Jagnięcego Szczytu widok wspaniały, którego nie mogłem uwiecznić gdyż mojemu aparacikowi zaszkodziła wilgoć. Kiedy się obudziłem matka z dzieckiem była niedaleko i też jej nie uwieczniłem, szła przede mną w kierunku Buczynowych Turni i Granatów obserwowałem ślady ich racic. Teraz czas na przejście przez Buczynowe Turnie i Granaty, tutaj mam możliwość oglądania szerokich panoram całych Tatr spoglądam w dół w Dolinę Pańszczyca, Buczynową Dolinkę, Dolinę Pięciu Stawów, Dolinę Gąsienicową, Kozią Dolinę. Spoglądam na Kasprowy Wierch, i na Giewont . Na południwym zachodzie wabi mój wzrok święta góra Słowaków - Krywań. Na południu w pełnej krasie oświetlone rannymi promieniami słońca jawią się Miedziane szczyty ze Świstówką i Szpiglasowym z drugiej strony za których nieśmiało pokazują się Mięguszowickie szczyty i Rysy. Widok Lodowego i Gerlacha też imponujący. Od Skrajnego Granatu odbija żólty szlak do Czarnego Stawu Gąsienicowego, zaś w okolicach Zadniego Granatu zielony szlak wiedzie do Zmarzłego Stawu i dalej do "Murowańca. Ostrym kominem schodzę do miejsca, gdzie zaczyna się Żleb Kulczyńskiego, który ma złą sławę za sprawą dużej liczby wypadków. Jeszcze tylko Buczynowa Strażnica i jestem na Kozim Wierchu. Szkoda że nie mogę iść dalej w kierunku Zawratu, tutaj obowiązuje ruch jednostronny i nie mogę iść pod prąd... zchodzę ze szczytu Koziego Wierchu z powrotem i czarnym szlakiem znowu do"Piątki" Nakarmię siebie oraz kaczki- żebraczki przy piskach świstaków i w dół Doliną Roztoki do Wodogrzmotów i dalej do Palenicy, gdzie oczekuje na mnie mój samochodzik .Tak mile spędziłem czas w moich ukochanych Tatrach gdzie grań i skała uzależniła mnie od nich.