Mroźne Świnoujście

Dla mieszkańców Świnoujścia i okolic przeprawa promem to chleb powszedni, dla turystów dodatkowa atrakcja miasta. Kiedy samochody ustawiły się już na promie,wiadomym było,że Ci którzy zaczęli namiętnie fotografować przeprawę to przyjezdni. Nie mogłam sobie i ja odmówić tej przyjemności i mimo przenikliwego zimna obserwowałam całą drogę stojąc przy barierce,a nie siedząc w ciepełku samochodu. Promy Karsibór kursują regularnie i kolejki nie są zbyt długie.
Po wjeździe do miasta skierowaliśmy się do centrum. Tu funkcjonuje jeszcze jedna przeprawa promowa dla mieszkańców Świnoujścia obsługiwana przez promy Bielik. Nas jednak interesował budynek Ratusza oraz mieszczące się w nim Muzeum Rybołówstwa Morskiego. Potem przez deptak Monte Cassino skierowaliśmy się w stronę Dzielnicy Nadmorskiej. Na deptaku można oglądać tablice z poniemieckimi fotografiami tej ulicy .

Szeroka zatłoczona latem ,promenada , dziś świeciło pustkami. Tu i tam przemykali zmarznięci spacerowicze, niestrudzenie chłonący wszechobecny w powietrzu jod. Na plaży zamiast plażowiczów tłoczyły się głodne mewy i łabędzie. U wejścia do portu wypatrzyłam charakterystyczną sylwetkę wiatraka Stawa Młyny, a na promenadzie, cichą o tej porze roku, muszlę koncertową. Wokół imponujące budynki licznych hoteli i pensjonatów zagubione w uliczkach otaczających spory Park Zdrojowy.
Świnoujście to nie tylko port i kurort, ale także twierdza. Pozostałości dawnych fortyfikacji w Świnoujściu jest sporo. Najbardziej znane to Fort Gerharda, Fort Anioła oraz Fort Zachodni. Fort Anioła niestety był zamknięty ( środa!),więc podjechaliśmy do Fortu Zachodniego. Powiem,że warto było,bo choć muzeum wciąż się doskonali i wiele „celi” jest jeszcze pustych,to jednak obejrzeliśmy sporo ciekawych eksponatów świadczących o dawnej sile wojskowej fortu. Oczywiście człowiek zawsze zwraca uwagę na głupstwa,więc i mnie najbardziej utkwił w pamięci oryginalny WC z łodzi podwodnej,reklamowany jako miejsce do zrobienia sobie pamiątkowej fotografii z fortu. Darowałam sobie tą przyjemność,ale obśmiałam się zdrowo. Puste,ciągnące się w nieskończoność kazamaty budzą grozę, a klimatu miejscu dodaje nieustanny dźwięk wojskowego nadajnika dobiegający z budynku wartownika. Co prawda mój maż stwierdził,że nie nadają niczego,tylko markują dźwięk,ale dla mnie-laika to nie miało żadnego znaczenia.

Nieźle wymarznięci ruszyliśmy z powrotem w stronę przeprawy,by ponownie przeprawić się na drugi brzeg. Swoją drogą atrakcja atrakcją,ale na co dzień to niezłe utrudnienie w ruchu. Jednak niezwykłe usytuowanie Świnoujścia na wyspach wymaga takiego rozwiązania. Planowaliśmy jeszcze podjechać do niemieckiego kurortu Ahlbeck,ale przenikliwy ziąb zmusił nas do rezygnacji z tego planu. Dobrze,że w hotelu czekało gorące jacuzzi ,co i tak nie uchroniło mnie przed przeziębieniem.



