Niedziela w Bydgoszczy

To była bardzo piękna,jesienna,słoneczna i ciepła niedziela. Zaparkowaliśmy na ulicy w pobliżu kościoła św. Trójcy i ruszyliśmy na spacer po mieście. Od razu natknęliśmy się na kamienicę z tablicą informacyjną,że w tym domu mieszkała poetka-Maria Sułczyńska. Akurat tego dnia trwały biegi uliczne i wszędzie stali kibice, a część ulic była zamknięta na czas biegu. Jakoś jednak, przedzierając się wśród tłumu, przez uroczy Mostek im. Krzysztofa Klenczona,mijając dotarliśmy na Wyspę Młyńską.
Cóż to za pełne uroku miejsce w samym środku dużego miasta! Wymarzone miejsce do niedzielnych spacerów. Kojarzyło mi się z kadrami z anglosaskich filmów,gdzie ludzie wypoczywając na trawnikach i schodach ,wygrzewając się w blasku słońca. Tu było podobnie. Miejsce wspaniale zagospodarowane, w otoczeniu starych spichlerzy i budynków muzealnych. Otaczające wyspę kanały Brdy dodają jej uroku. Pokonując następne mostki,w tym jeden całkowicie obwieszony miłosnymi kłódkami, dotarliśmy do imponującego gmachu Nowej Opery. Przed budynkiem przykuwa wzrok błyszcząca w słońcu złota rzeźba i symbol miasta-Łuczniczka. Stąd blisko już na Plac Teatralny i na tzw. Wenecję Bydgoską,czyli pełne uroku nabrzeże rzeki Brdy z Nowymi Spichlerzami i Pałacykiem Lloyda w tle..

Fajnie wędruje się bulwarami nad rzeką, obserwując ruch na wodzie,płynące kajaki i motorówki. Pełny relaks. Oczywiście będąc w tym miejscu nie można pominąć kolejnego bydgoskiego symbolu czyli balansującego „Przechodzącego przez rzekę”. Niestety, w tym czasie most był akurat w remoncie i zrobienie zdjęcia bez „remontowego zaplecza”sprawiło mi nieco problemów. Za to słynne „Trzy Gracje” prezentowały się w pełnej okazałości. Po drodze odkryłam też Park Polerów,który powstał w 2011r. dla uhonorowania największych osiągnięć wodniactwa bydgoskiego
Wreszcie znaleźliśmy się na Rynku. O tej porze był zaskakująco pusty, tylko zrywające się co rusz do lotu gołębie, przesłaniały widok na Ratusz. Ja jednak szukałam narożnej kamienicy z podwójnym oknem, w którym o godzinie 13.13 i 21.13 ukazuje się postać Mistrza Twardowskiego. Jest to ruchoma rzeźba dłuta Jerzego Kędziora ,autora także „Przechodzącego przez rzekę”. Twardowski ukazuje się w oknie od 2006r.,kłania się i pozdrawia, a wszystko na pamiątkę opowiadania I.Kraszewskiego o Panu Twardowskim,który przez 4 miesiące gościł w Bydgoszczy i jako czarnoksiężnik różne cuda wyczyniał. Oczywiście spóźniliśmy się na to widowisko i obejrzeliśmy tylko samo okienko ...wrrr.

Podeszliśmy jeszcze do bydgoskiej Fary ,czyli katedry św. Marcina i Mikołaja z XV wieku. Jest to najbardziej wartościowy zabytek architektury staropolskiej w Bydgoszczy . Pięknie się prezentuje w otoczeniu rzeki i zieleni. Bydgoskie Śródmieście zdumiało mnie i zauroczyło . Zapisałam w pamięci zupełnie inny obraz miasta sprzed wielu lat. Widać,że sporo się tu dzieje ,oby tak dalej.
Jadąc z Bydgoszczy w stronę Słupska minęliśmy po drodze jeszcze dwie ciekawostki. W okolicach Koronowa raził nas w oczy metaliczny blask. Okazało się,że to pomnik upamiętniający zwycięską bitwę Polaków z Krzyżakami rozegraną w dniu 10.10. 1410r, czyli jedną z ważniejszych bitew podczas Wielkiej Wojny. Nie słyszałam wcześniej o tym wydarzeniu.



Drugą ciekawostkę stanowił mijany w Buszkowie imponujący ceglano-kamienny wiadukt kolejowy z 1909. nad rzeką Krówką. Nie odmówiliśmy sobie postoju w tym miejscu,by spojrzeć z wysokości ok. 30m na przejeżdżające dołem samochody. Super sprawa.