Wodne impresje, czyli Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami

I oto obiecane lipcowe Tatry. Mały fragmencik Tatr, ale zawsze to choć odrobina czasu spędzona z naturą za pan brat, ale też niestety z tłumem innych turystów, dlatego tez do tatrzańskich wędrówek lipiec jest zdecydowanie złym miesiącem., ponieważ to sam środek sezonu turystycznego. Jak zwykle dojeżdżamy do zakopanego między 7, a 8 rano, po nocnej jeździe pksem, tym razem wraz z dość mocnym deszczem, więc do razu człowiek popada z gorszy nastrój myśląc co to będzie… docieramy do kwatery i nim troszkę ogarniamy swoją przestrzeń i kończymy herbatkę zza chmur wychodzi słoneczko, uffff … szybka decyzja i wyruszamy, dość późno, ale przed zmierzchem na pewno zdążymy. Jako, że pierwszy moment po przyjeździe, wybieramy busa na Palenicę Białczańską z zamiarem upojenia się widokami znad Czarnego Stawu pod Rysami, a ten nas nie zawiódł, ale o tym za chwilkę. Na miejscu byliśmy przed 12, a tu kochana asfaltówka przed nami, ale wyjścia nie ma … asfalt 9 km, przewidziany czas 2,5 godziny. Idąc szlakiem mamy możliwość z ‘przeciąć’ asfalt poprzez kamienne ścieżki w lesie. I tak Morskie Oko (1395) ujrzeliśmy o 13.50, czyli troszkę wyprzedziliśmy drogowskazy o pół godziny. Ilość ludzi nad Okiem jeszcze nie najgorsza chwilkę przyglądamy się i podążamy dalej czerwonym szlakiem lewym brzegiem Stawu w kierunku Czarnego Stawu. Po raz kolejny stwierdzam i potwierdzam, że Oko prezentuje się znacznie lepiej od drugiej strony. Ten spacer zajmuje około 30 minut. Docieramy do drogowskazu, który mówi, że mamy kierować się dalej wraz z czerwonymi znakami kolejne 30 minut. Teraz już mniej spacerowo, ponieważ prowadzi na kamienny chodnik z wysokimi głazami poprowadzony dość stromo w górnej partii, ale jak zauważamy jest on bezproblemowy nawet dla ludzi w klapkach …. Jesteśmy na górze – ostatni raz nad Czarnym Stawem (1583) byłam 5 lat temu, czyli sporo czasu upłynęło … ale wrażenie pozostało niezmienne. Tutaj oczywiście mała sesja zdjęciowa. Postanawiamy przejść się kawałek kamiennym chodnikiem dalej szlakiem, który w prowadzi na Rysy i tutaj zostajemy porażeni widokiem Czarnego Stawu … Wręcz ciężko uwierzyć, że kolory i kryształ wody jest prawdziwy, ale tak jest, a to dzięki temu, że w noc prze naszym przyjazdem rozpętała się tam porządna nawałnica, która powodowała maksymalne oczyszczenie wody. Co niesamowitego … [stąd moja bogata sesja zdjęciowa, ponieważ aż ciężko się zdecydować, co tu wybrać do pokazania 😉 ] od zachwytu w zachwyt, a tu już 16 … więc kierujemy się do zejścia, a Morskie Oko przemierzamy tym razem drugą stroną brzegu, która prezentuje się chyba nawet ciekawiej (albo to moje wrażenie, ponieważ wcześniej podążałam tylko drugą stroną). Oko również nienaganne w swych barwach, więc druga sesja musi być. W pełni szczęśliwi docieramy z powrotem do schroniska. I o dziwo o godzinie 17.30 jest tam taki tłum, że ciężko w ogóle przejść w swoim kierunku. To, co nam pozostało, to mając dalej przed oczyma wcześniejsze widoki przebrnąć przez asfalt do Palenicy.
Trasa zajmuje 22,2km przez 6h 20min, w górę 605m i tyle samo w dół 🙂

Pierwszy dzień męczący przez nocną podróż zaliczony. Kolejny odpoczywamy i odsypiamy, a za oknem popaduje. My szykujemy się na wtorkowy szturm na Szpiglasowy Wierch, czy się udało … relacja później … 😉