Piramida w Rapie

Rapa-malutka wieś tuż przy granicy z Rosją .(ok. 2km do okręgu kaliningradzkiego). Pewnie niewiele osób ,by do niej zajrzało,gdyby nie fakt,że to właśnie tutaj znajduje się niezwykły grobowiec pruskiej rodziny Farenheid.
Co prawda,nasz dojazd wcale nie był taki oczywisty. Jechaliśmy z Gołdapi. Niby nie tak daleko,bo ok. 30 km,ale.....zależy jaką drogę się wybierze!!! Nasz GPS poprowadził nas najkrótszą trasą, czyli przez miejscowość Rogale i to był zasadniczy błąd, bo wyprowadził nas w pole. W dodatku drogą,którą przyprawiła nas o ból głowy. Dziura na dziurze dziurę poganiała. Doprawdy żałuję,że nie zrobiłam fotki nawierzchni tej trasy, totalne zniszczenie. Byłam już bliska zawrócenia,bo bałam się o całość naszych resorów. Mimo to po wykaraskaniu się z polnej drogi, nadal szukaliśmy jakiejś wskazówki ,czy ukierunkowania na piramidę. Zamiast tego zatrzymała nas straż graniczna. I bardzo mili pogranicznicy poinformowali nas,że niepotrzebnie jechaliśmy tą fatalną drogą,bo z przeciwnej strony wiedzie tam całkiem niezłej jakości szosa nr 650. Taki zonk. Wskazali nam także kierunek na piramidę, od której dzieliło nas zaledwie ok. 500m. A tak niewiele brakowało byśmy zawrócili tuż przed celem. Nie należy ślepo ufać GPS-om.

Koniec końców dotarliśmy w końcu na parking ( płatny)w pobliżu piramidy. Stamtąd do piramidy trzeba dojść szosą ok. 100m,a potem leśną drogą kolejne 200m. To rodzaj grobli przez podmokłe , leśne tereny. Sama piramida to grobowiec, w którym spoczywają członkowie rodziny Farenheid, właścicieli majątku w pobliskiej wsi Bejnuny, gdzie zbudowali neoklasycystyczny pałac. Dziś jest to już teren Rosji,szkoda,bo ponoć zgromadzili tam imponującą kolekcję rzeźb i malarstwa. Byli to ludzie wykształceni, bywali w świecie,otwarci na nowości i nowinki. Interesowali się starożytnym Egiptem i „życiem po życiu”. Prawdopodobnie dlatego właśnie zapragnęli swoje ciała pochować w piramidzie, wzorowanej na piramidach egipskich. Przede wszystkim fascynowało to barona Fridricha von Farenheida.,kolekcjonera i mecenasa artystów. Piramida powstała w 1811r. 5km od miejsca ich zamieszkania według projektu Bartela Thorwaldsena. Zbudowano ją na planie kwadratu o boku 10m, jej wysokość wynosi 15,9m. Grobowiec ten miał zapewnić osobom w nim pochowanym nieśmiertelność oraz mumifikację ciał. Pierwsza spoczęła tam Minette, 3-lenia córeczka Farenheidów, która zmarła na szkarlatynę. Z czasem spoczęli tam także jej rodzice oraz budowniczy piramidy Fritz Wilhelm. Zaglądając do środka przez okratowane okienka można w półmroku dojrzeć stojące tam, na stosach porozbijanych cegieł, trumny. Grobowiec został bowiem w latach wojennych zdewastowany przez Rosjan i w takim stanie znajduje się do dziś. Podobno ciała w trumnach uległy pełnej mumifikacji,a wewnątrz ,pomimo,że grobowiec stoi na mokradłach,nie da się znaleźć choćby jednego insekta. Radiesteci uważają,że w tym miejscu przecinają się trzy ważne linie promieniowania geomagnetycznego,a jego wybór nie był przypadkowy. Ma ono moc regenerującą,choć ja osobiście tego nie doświadczyłam.
Nie mniej jednak, jest to wyjątkowe miejsce na turystycznej mapie Polski, które żal byłoby ominąć. Piramida jest bowiem uznana za zabytek,choć stało się to stosunkowo niedawno bo w latach 90-tych XX wieku. Do tego czasu,po wojnie budowla była wielokrotnie bezczeszczona i plądrowana, w końcu zapomniana. Wejście do grobowca zostało zamurowane dopiero w 2010r.
