Urlop w Karwii 2016

Zaczął się lipiec i ludzi sporo, ale jakoś nam to nie przeszkadzało: więc tu jest ok.

Najważniejsze - morze: jest, szeroka piaszczysta plaża: jest, pogoda: jest.
Karwia to typowy niewielki nadmorski kurort, 700 mieszkańców, teraz razy 10 lub więcej. Z tym potrafimy sobie radzić, wystarczy dobrze dobrać czas i miejsce spacerów / wycieczek żeby cieszyć się pobytem nad morzem. Położenie Karwi oraz dobrodziejstwo płynące z podróżowania autem pozwala również na swobodne zwiedzanie okolicy, w zasięgu jest m.in. Trójmiasto, Półwysep Helski, Jastrzębia Góra, Łeba z wydmami i inne atrakcje.

Ogólnie poza morzem i plażą zajmowaliśmy się spacerkami po miejscowości i zabawą wszędzie gdzie się dało i czym się dało. W pensjonacie w którym mieszkaliśmy był ponadto duży plac zabaw i salon/świetlica z licznymi atrakcjami dla dzieci + gromadka dzieci.
Jeśli chodzi o obiady to długo my jedliśmy byle co, byle gdzie, a Lenka przywiezione z domu gotowe dania, ale wreszcie udało nam się trafić na pyszne domowe jedzenie w przystępnej cenie i był to strzał w dziesiątkę. Śniadania i kolacje to już sobie sami przyrządzaliśmy.



Lenka nad morzem: Ale wielka piaskownica i można wreszcie chodzić boso. Fajna też wielka falująca wanna, tylko ojciec się nie popisał, nie odkręcił ciepłej wody jak nalewał. I tak chcę tam wejść. Nie no, chociaż porzucam patyczki i popatrzę jak znosi je fala, poganiam się też z falami. Ja chcę do wody!
Baaach?! Nie Lenko, wszystko w porządku. Baaach?! Nic się nie dzieje, ci państwo tylko leżą i opalają się. Baaach?! Lenko… Potem przeniosło się to i na piłkarzy, bo oczywiście kibicowaliśmy na meczach Euro, Lenka strasznie martwiła się o panów którzy przewracali się z jakiegoś powodu na murawie… Baaach?! Co najgorsze niestety czasem martwiła się też Lenka o tatusia. Baaaach?! I bywało że tatuś musiał siedzieć, przynajmniej do czasu, aż Lenka nie usnęła spokojnym snem nie martwiąc się ciągle o niego.

Jak myślicie że bez kamyka wsadzicie mnie do wózka to grubo się mylicie. (Kamyki zabieraliśmy z różnych miejsc, z podjazdu, parkingu, plaży, ulicy. Najbardziej mnie rozbawiało jej zafiksowanie na stertę głazów przed jednym z często mijanych pensjonatów, to spojrzenie, a te głazy były tej wielkości że ciężko byłoby któryś dźwignąć).
Spacerujemy, pieski, dzieci, ptaki, barwne budki. Stragany, nie no, jak nie dotknę tej kolorowej piłeczki to nie wytrzymam, ciekawe jak długo zniesiecie mój płacz….A może jednak wolę dotknąć tamtego kolorowego balonika? Ale tu ciekawie!

Hel
Wybraliśmy się żeby pospacerować w porcie, zobaczyć fokarium i przejechać się pięknym półwyspem.



Lenka w fokarium i porcie: O, jakie śmieszne pływające psiaki, ale co mi tam kiedy za murkiem widzę wielką piaskownicę i wannę.
A na spacerze po falochronie w porcie polansuję się troszkę przymierzając okularki przeciwsłoneczne i może zjem rurkę z kremem.

Tereny rekreacyjne w odległości 15 km od Karwi, spodziewałem się że od 2010r (kiedy ostatnio tam byłem) rozwinęli się trochę, ale nie, niespecjalnie. Małej i tak się tam podobało (najbardziej mały dinozaur na którym można było usiąść), zresztą bardzo ładnie zagospodarowany teren. Plus wieża widokowa, na którą tym razem akurat nie wchodziłem.

Poza tym piękne okolice i widoki, plus Zbiornik Żarnowiecki po drodze i Krokowa którą ze względów strategicznych też tym razem pominęliśmy.
Park Jurajski w Łebie



Całkiem przyjemnie położony i atrakcyjny dla rodzin z dziećmi teren rekreacyjny. Cena dość wysoka bo 40 pln od osoby, ale obyta z takimi atrakcjami moja żonka oceniła że to jeden z lepszych tego typu obiektów. Dla mnie atrakcją był widok dobrze bawiącej się córki.
Lenka: Chcę zaklepać tego dinozaura i tamtego też, wróćmy się do tego wcześniejszego albo może tamten jednak fajniejszy, postaw mnie na ziemi i idę zaklepać tego cholernego dinozaura! Bo sprawdzę twoją odporność!

Ta kolejka ma zaraz tu przyjechać i chcę nią pojechać, już… jadę i jestem WIELKĄ PANIĄ.
Ogólnie

W zależności co kto szuka, Karwia dla jednych będzie dziurą bez atrakcji z typowym nadmorskim kurortowo-kiczowatym klimatem i tłumem ludzi. Dla mnie najważniejsze jest morskie powietrze, kawałek piaszczystej plaży i to że jest nieco spokojniej niż w większych ośrodkach. Zresztą dopasowałem do tego również wybór noclegu, nieco dalej od wody z większą przestrzenią i w pewnym oddaleniu od tłumów (zresztą co ja piszę: 400 m, 8 minut spacerkiem do morza, no bez przesady że to daleko). Wyszło idealnie, pogoda dopisała i zadowoleni wyjechali wszyscy, łącznie z najważniejszą dla nas małą gwiazdą.
Jeśli chodzi o córkę, Lenka skończyła 1,5 roku i był to nasz drugi urlop. Bardzo dobrze zniosła 6 h podróży nad i znad morza, jak też kilka małych wycieczek w okolice Karwi. Szczęśliwa, zdrowa i lekko opalona (no całkiem słońca nie dało się uniknąć) wróciła do domu. Odniosłem wrażenie że ten krótki w sumie pobyt nad morzem zmienił ją trochę, bardziej otworzył i uświadomił. W końcu sporo się działo, mnóstwo nieznanych ludzi, miejsc, nowe otoczenie i nowe sytuacje. Tak jak mi kiedyś Kasia napisała, w podróży z dzieckiem nic nie jest takie jak się wydaje, to jak wyprawa w kosmos i odkrywanie nieznanego.


