Weekend w Trójmieście
Nasz wypad rozpoczęliśmy od Teatru Muzycznego w Gdyni i wspaniałego musicalu „ Grease” w dobrym towarzystwie. Wspaniały spektakl wprawił w nas w doskonały humor. To nie był koniec rozrywek. Następnego dnia byliśmy na kręglach, a potem pojechaliśmy do Gdańska Wrzeszcza. Tutaj bowiem, przed laty urodził się Guenter Grass, laureat literackiej nagrody Nobla, autor między innymi „Blaszanego bębenka”. Mimo jego niewątpliwych zasług dla literatury gdańskiej Grass dla niektórych był postacią dość kontrowersyjną. Zarzucano mu dobrowolne wstąpienie do oddziałów SS i podejrzewano o nazistowskie, antysemickie sympatie. On jednak odżegnywał się od tego, tłumaczył, że wstąpienie do formacji SS było dla niego młodzieńczą ucieczką spod wpływów rodziców. Po wojnie podejmował różnorodne działania na rzecz pojednania polsko-niemieckiego. Często wracał wspomnieniami do rodzinnego miasta, ich ślad widać w jego tzw. gdańskiej trylogii. Wiele razy przyjeżdżał do Gdańska z wizytą. Grass pochodził z polsko-niemieckiej rodziny zamieszkałej w Wolnym Mieście Gdańsku. Jego dom rodzinny, w którym spędził lata dzieciństwa, do dnia dzisiejszego znajduje się przy ulicy Lelewela 13,przypomina o tym pamiątkowa tablica na jego fasadzie. Niedaleko znajduje się pomnik-ławeczka poświęcona temu najbardziej znanemu mieszkańcowi Wrzeszcza. Na ławeczce tej początkowo siedział jedynie Oskar Matzerath, główny bohater „Blaszanego bębenka”. Po śmierci Grassa do Oskara dołączono jego figurę. Co ciekawe powstała ona równocześnie z figurką Oskara, jednak pisarz zgodził się na umieszczenie na ławeczce swojej podobizny dopiero po śmierci, uszanowano więc jego wolę. Naprzeciwko ławeczki znajduje się fontanna z figurką małej dziewczynki. To postać Tulii Pokriefke, która także pojawia się książce Grassa. W Gdańsku organizuje się wycieczki tematyczne „Śladami Guentera Grassa” , które z pewnością bardziej szczegółowo omawiają ten temat. Cieszę się, że wreszcie dotarliśmy w to miejsce, bo planowałam to już od dawna i zawsze coś wchodziło nam w paradę i mieszało szyki.
Z Wrzeszcza pojechaliśmy w stronę Twierdzy Wisłoujście. Dojazd do twierdzy nie jest zbyt łatwy, brukowana droga także nie jest szczytem komfortu. Sama twierdza wygląda imponująco, choć rozczarował mnie brak możliwości jej zwiedzania. Byliśmy tam w kwietniu, a zwiedzanie odbywa się jedynie w sezonie od czerwca do września. Przynajmniej tak było do tej pory. Obecnie twierdza jest całkowicie zamknięta z powodu rozpoczętych prac konserwacyjno-remontowych i adaptacyjnych dla celów muzealnych. Mam nadzieję, że po ich zakończeniu oferta turystyczna będzie ciekawsza. Twierdza powstała nad morzem w XVII wieku jako budowla obronna. Jej powstanie zapoczątkowała budowa murowanej wieży kontrolnej. Światło z wieży torowało drogę na morzu statkom, dlatego pełniła funkcję Latarni. Kontrolowano stąd ruch statków wpływających i wypływających z gdańskiego portu . Z czasem wokół budynku powstawały kolejne elementy twierdzy. Otaczający wieżę Fort Carre wzniesiono w XV wieku, ze swoimi 4 bastionami, działobitniami i kazamatami stanowił niezłą fortyfikację miejską. Znaczenie militarne twierdzy podupadło po 1 wojnie światowej, mieściły się tu głównie kluby żeglarskie. Obecnie twierdza stanowi oddział gdańskiego Muzeum . Mimo, że nie mieliśmy możliwości zwiedzania obiektu cieszę się, że obejrzeliśmy go choć z zewnątrz . Niecierpliwie czekam na zakończenie prac renowacyjnych i udostępnienie obiektu turystom.