Statkiem po trawie + powitanie Fromborka.

Syn był kiedyś na obozie zuchowym we Fromborku. Dotąd zachęcał, namawiał i przekonywał, aż zdobył poparcie dla pomysłu rodzinnego wyjazdu do miasteczka Kopernika. Mnie najbardziej przekonał argument, że nigdy wcześniej tam nie byłam. Pierwszego wieczoru po przyjeździe do Fromborka i rozpakowaniu bagaży zostało akurat tyle czasu, żeby obejrzeć zachód słońca nad Zalewem Wiślanym, ale nawet nie wzięłam ze sobą aparatu.
Prawdziwe zwiedzanie zaczynamy od największej zaplanowanej atrakcji – rejsu po Kanale Elbląskim. W tym sezonie wprowadzono krótkie 1-godzinne rejsy rozpoczynające się i kończące w Buczyńcu, a prowadzące tylko przez jedną pochylnię w dół i z powrotem w górę. Rewelacyjny pomysł, bo można zobaczyć i doświadczyć o co chodzi z tymi pochylniami, a nawet najmłodszym nie zdąży się znudzić taka wyprawa. Oczywiście korzystamy z tej propozycji. Czekając na rejs zwiedzamy Izbę Historii Kanału Elbląskiego, a po powrocie oglądamy maszynownię, elementy pochylni i obserwujemy jak przeprawiają się inne statki.

Później jedziemy do następnej pochylni – Kąty. Obserwujemy przeprawę dwóch żaglówek i wracamy do bazy. Rezygnujemy z oglądania pozostałych trzech pochylni, bo wszędzie mechanizm jest taki sam.
Po południu idziemy jeszcze na spacer po Fromborku na spotkanie z Kopernikiem i Panem Samochodzikiem. Astronoma znajdujemy na ławeczce w centrum miasta i na pomniku przy wzgórzu Katedralnym. Po Panu Samochodziku została tylko tablica opisująca miejsca z nim związane, a on sam pewnie rozwiązuje gdzie indziej kolejne zagadki.
